Abp Kowalczyk w wywiadzie

„Nawiązanie stosunków dyplomatycznych między Polską i Stolicą Apostolską przed 25. laty było ważnym wydarzeniem w historii Polski, jak również w posłudze papieskiej naszego rodaka św. Jana Pawła II” – mowi w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną abp Józef Kowalczyk.

 

KAI: Rozmawiamy z okazji jubileuszu 25-lecia wznowienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską. Warto zacząć od zwrotu w polityce wschodniej Watykanu, który dokonał Jan Paweł II na początku swych rządów. Na czym to polegało?

Abp Józef Kowalczyk: Nawiązanie stosunków dyplomatycznych między Polską i Stolicą Apostolską przed 25. laty było ważnym wydarzeniem w historii Polski, jak również w posłudze papieskiej naszego rodaka św. Jana Pawła II. O nawiązanie stosunków dyplomatycznych zabiegały władze państwowe ówczesnej Polski oraz Konferencja Episkopatu Polski. Ma ono bowiem znaczenie merytoryczne i umocowanie w wielowiekowej tradycji oraz w dziejach i współdziałaniu dwóch podmiotów prawa międzynarodowego, jakimi były i są państwo polskie i Stolica Apostolska. W liście z 11 kwietnia 1989 r. do prymasa Józefa Glempa Ojciec Święty pisał, że „obecność przedstawiciela Stolicy Apostolskiej w danym kraju, zwłaszcza katolickim, jest zwyczajną formą reprezentowania, na sposób stały, Biskupa Rzymu w Kościele partykularnym, a także wobec państw i władz świeckich”. Co więcej, akt nawiązania stosunków dyplomatycznych – jak podkreślał: „uwydatnia suwerenność państwa opartego na pełni suwerennych praw społeczeństwa żyjącego w nim. Troskę o zabezpieczenie tych praw w każdym narodzie i społeczeństwie Kościół uważa za część pasterskiej posługi związanej ze swym ewangelicznym posłannictwem”. W tym kontekście wydaje się rzeczą jak najbardziej zrozumiałą, że papież Jan Paweł II, który był kapłanem, biskupem i kardynałem polskim, uważał za swój obowiązek doprowadzenie do normalizacji relacji między państwem polskim i Stolicą Apostolską, które w sposób istotny zostały zachwiane tragicznymi wydarzeniami II wojny światowej i jej skutkami. Proces dochodzenia do wznowienia stosunków dyplomatycznych był długi i złożony. Powojenne władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, zaraz po zakończeniu wojny, uznając konkordat z 1925 roku jako zerwany i nieobowiązujący, usiłowały nawiązać kontakty ze Stolicą Apostolską z pominięciem Konferencji Episkopatu Polski. Chodziło im oczywiście o to, aby Stolica Apostolska uznała nową strukturę państwa polskiego i jej władze. Konferencja Episkopatu Polski zaś miała inne spojrzenie na cały proces związany ze wznowieniem relacji dyplomatycznych w nowej rzeczywistości państwa rządzonego przez kokmunistów. Ostatecznie doszło do podpisania porozumienia między ówczesnymi władzami Polski a Konferencją Episkopatu Polski w dniu 14 kwietnia 1950 roku. Miało ono znaczenie tymczasowe. Skończyło się uwięzieniem Prymasa Wyszyńskiego oraz podporządkowaniem działalności administracyjnej i duszpasterskiej Kościoła w Polsce rozporządzeniom władz PRL. Sytuacja ta zaczęła się zmieniać po Soborze Watykańskim II, a zwłaszcza w latach 70. za pontyfikatu Pawła VI. Wówczas to rozwiązano problem zachodnich granic Polski z Niemiecką Republiką Federalną, co umożliwiło w 1972 roku ustanowienie nowych diecezji na ziemiach północnych i zachodnich naszego kraju. Jan Paweł II, który był doskonale zorientowany w sytuacji Kościoła, który jest w Polsce, jak również w zamierzeniach Stolicy Apostolskiej, podjął zdecydowane kroki do pójścia dalej w procesie normalizacji relacji między Kościołem i państwem nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach realnego socjalizmu. To wszystko usposabiało go do podjęcia odważnego dialogu i odważnych decyzji, na które czekał lud Boży zwłaszcza w naszej Ojczyźnie.

KAI: Jak wyglądały początki pracy Księdza Prymasa nad kształtowaniem stosunków PRL ze Stolicą Apostolską i z jej ówczesnymi przedstawicielami w Rzymie? Jak przebiegały wizyty w Polsce z abp. Poggim?

Jednym ze skutków Soboru Watykańskiego II było umiędzynarodowianie Kurii Rzymskiej, czyli wprowadzenie do pracy w dykasteriach Kurii ludzi z Kościołów partykularnych spoza Italii. W 1969 roku zostałem więc przedstawiony przez Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego, przewodniczącego KEP, jako kandydat do pracy w Kongregacji ds. Dyscypliny Sakramentów. Pracę tę rozpocząłem w grudniu 1969 r., po ukończeniu studiów z prawa kanonicznego na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W wyniku wielorakich inicjatyw ze strony Polski i Stolicy Apostolskiej, mających na celu ponowne nawiązanie stosunków dyplomatycznych, doszło do podpisania w lipcu 1974 r. protokołu ustanawiającego stałe kontakty robocze realizowane przez zespoły złożone z przedstawicieli obu stron. Na czele zespołu ze strony Stolicy Apostolskiej stanął ks. abp Luigi Poggi, nuncjusz apostolski do specjalnych poruczeń. Zostałem włączony do tego zespołu i uczestniczyłem wraz z abp. Poggim w podróżach do Polski, rozwijając w ten sposób kontakty ze społecznością Kościoła i władzami państwowymi. Celem współdziałania zespołów obydwu stron było dopracowanie i uzgodnienie warunków umożliwiających nawiązanie stosunków dyplomatycznych. Papież Paweł VI w maju 1978 roku oznajmił kard. Stefanowi Wyszyńskiemu wolę wysłania do Warszawy stałego przedstawiciela Stolicy Apostolskiej w charakterze delegata apostolskiego. Była to inicjatywa w duchu Soboru Watykańskiego II, który określał zadania przedstawicieli Stolicy Apostolskiej w danym kraju, a uszczegółowił je Paweł VI w dokumencie pt. „Troska o wszystkie Kościoły”. Bardzo jasno mówił o nich również sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Angelo Sodano w swoim wywiadzie udzielonym podczas pobytu w Warszawie na przełomie kwietnia i maja 1998 r., mówiąc o zadaniach nuncjatury apostolskiej w Polsce i innych przedstawicielstw dyplomatycznych. Wskazał na dwie zasadnicze funkcje, jakie winno spełniać każde przedstawicielstwo Stolicy Apostolskiej, a mianowicie, funkcję kościelną i społeczną. Powiedział: „Funkcja kościelna polega na zacieśnianiu więzów łączności Kościoła lokalnego ze Stolicą Apostolską, zaś funkcja społeczna oznacza, że nuncjatura apostolska jest instrumentem dialogu z władzami cywilnymi danego kraju”. Jasno więc zostało potwierdzone, że podstawowym zadaniem przedstawiciela Stolicy Apostolskiej w danym kraju jest przede wszystkim zadanie eklezjalne, czyli współdziałanie z Konferencją Episkopatu jako reprezentant papieża i jego urzędu. 

KAI: Pełne stosunki dyplomatyczne między Polską a Stolicą Apostolską zostały wznowione 17 lipca 1989 r. Ta data przeszła do historii. Jak można zinterpretować jej znaczenie?

Na pytanie to dał odpowiedź sam Jan Paweł II w cytowanym już przeze mnie liście. Było to bowiem nawiązanie stosunków dyplomatycznych między dwoma podmiotami prawa międzynarodowego – czyli Kościołem i państwem. Stało się to rzeczywistością wynikającą także z przemian zaistniałych w Kościele i świecie po Soborze Watykańskim II. Nawiązanie stosunków dyplomatycznych wraz z konkordatem należy do wydarzeń o wymiarze dziejowym. Nawiązywało ono do wielowiekowych związków Polski ze Stolicą Apostolską i wychodziło naprzeciw współczesnym wymogom duszpastersko-administracyjnym Kościoła, wynikającym także z nowej sytuacjo społeczno-politycznej i społeczno-religijnej w Polsce. W ten sposób Polska znalazła się w gronie ponad 180 krajów na całym świecie – nie licząc organizacji międzynarodowych – które nawiązały stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską i posiadają uregulowane poprawne relacje między Kościołem i państwem, przez uwydatnienie praw i obowiązków wierzących obywateli żyjących w danym kraju. Troskę o zabezpieczenie tych praw w każdym narodzie i społeczeństwie Kościół i jego sługa Ojciec Święty – w tym wypadku Jan Paweł II uważał za część swojej pasterskiej posługi związanej z ewangelicznym posłannictwem. Jest ona owocem także troski o respektowanie zasad prawa międzynarodowego i konstytucyjnego, a ponadto ubogacaniem powszechnej dziś świadomości godności każdej osoby ludzkiej, jej praw i obowiązków w danym społeczeństwie. Jest ważnym przyczynkiem także do realizowania w codziennym życiu zasady poszanowania i współuczestnictwa ludzi wierzących w sprawach publicznych w warunkach prawdziwej wolności. Jest więc zwieńczeniem podejmowania wspólnych wysiłków celem pomnażania pokoju wewnętrznego w Polsce – Ojczyźnie wszystkich Polaków.

KAI: Ks. Prymas został nuncjuszem w momencie bardzo szczególnym – odchodzenia komunizmu i powstawania nowej, niepodległej RP. Przekazywał listy uwierzytelniające gen. Jaruzelskiemu. Jaka atmosfera temu towarzyszyła i jak ewoluowała?

Swoją misję przedstawiciela Stolicy Apostolskiej w Kościele, który jest w Polsce, rozpocząłem Mszą św. w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie 26 listopada 1989 r. Natomiast wobec władz państwowych misję tę rozpocząłem przez złożenie listów uwierzytelniających na ręce ówczesnego prezydenta Polski gen. Wojciecha Jaruzelskiego w obecności ministra spraw zagranicznych prof. Krzysztofa Skubiszewskiego w dniu 6 grudnia 1989 roku. Zgodnie z protokołem złożyłem wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wpisując do księgi pamiątkowej słowa: „Bądź pozdrowiona Polsko, umiłowana Ojczyzno papieża Jana Pawła II. Ojczyzno wszystkich Polaków, moja Ojczyzno. Przekazuję ci papieski pocałunek pokoju i jego ojcowskie błogosławieństwo. Błogosławieństwo na mozolny codzienny trud odnowy moralnej, poszanowania praw, godności każdej osoby ludzkiej, tworzenia dobra wspólnego, kształtowania i przekazywania motywów życia i nadziei”. Słowa te wyrażają atmosferę i jej ewoluowanie w duchu przemian, jakie następowały w Polsce, a które później doprowadziły do prawdziwie wolnych wyborów do Sejmu i wyborów prezydenta w powszechnym głosowaniu. Czuło się jednak ogrom pracy, jaki staje przed całym polskim społeczeństwem w nowej rzeczywistości budowania wolnego i demokratycznego państwa polskiego. 

KAI: Jak Kościół w Polsce przyjął nowego nuncjusza, skoro jego przybycie wiązało się z ograniczeniem niektórych kompetencji Prymasa Polski?

Wyrażam słowa uznania i podziękowania dla Kościoła, który jest w Polsce, gdy chodzi o przyjęcie mnie jako przedstawiciela Ojca Świętego w jego ojczystym kraju. Sama nominacja i powierzenie mi tego zadania było dla mnie wielkim zaskoczeniem. W pierwszej połowie lipca 1989 r. Jan Paweł II zaprosił mnie do Castel Gandolfo, gdzie przybywał za przykładem swoich poprzedników w okresie wakacyjnym. Tam przekazał mi swoją wolę mianowania mnie nuncjuszem apostolskim w Polsce. Zaskoczony tą wiadomością powiedziałem Ojcu Świętemu, że to zadanie to dla mnie „Himalaje”. Papież odpowiedział bardzo prosto i jasno: „W Polsce po długoletniej nieobecności nuncjusza trzeba powoli w duchu Soboru Watykańskiego II wprowadzać w życie Kościoła zarówno instytucję nuncjatury jak i misję nuncjusza. Ty znasz Kościół, który jest w Polsce, bo z niego się wywodzisz. Poprzez pracę i nabyte doświadczenie znasz strukturę Stolicy Apostolskiej i dlatego będziesz powoli realizował te zadania, które po części znasz, a także te, które będą Ci jasno sformułowane. Trzeba spokojnie i roztropnie realizować je na miejscu, a zadań jest wiele. Ty będziesz tam pracował, a ja tu będę się modlił i zobaczysz, że coś z tego wyjdzie”. W takiej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak tylko wypowiedzieć słów „Fiat voluntas Tua”. Papież zapowiedział, że udzieli mi sakry biskupiej, a do Konferencji Episkopatu Polski skieruje papieskie słowo. Przybywając więc do ojczystego kraju po 24 latach nieobecności, zostałem przyjęty z życzliwością. Ksiądz Prymas Glemp, jako przewodniczący KEP, przyjął mnie po bratersku i od razu wyraził swoje zadowolenie, że część obowiązków, jakie były jego udziałem – a w gruncie rzeczy były to obowiązki nuncjusza – przejdą zgodnie z przepisami prawa kościelnego na mnie. Podziękowałem mu za takie podejście i zapewniłem, że będziemy współpracować w duchu współodpowiedzialności za Kościół w Polsce i będziemy się starać rozwiązywać problemy poprzez wypróbowane narzędzie, jakim jest dialog. Tak więc stopniowo przejmowałem kolejne obowiązki – także te związane z rozbudową nuncjatury, zorganizowaniem całego urzędu i współpracowników. Nawiązałem również bezpośrednie kontakty z biskupami w Polsce i z władzami państwowymi oraz korpusem dyplomatycznym akredytowanym w Warszawie, którego zostałem dziekanem. Tak rozwijała się współpraca, która trwała 21 lat w służbie Kościołowi i Ojczyźnie. Bardzo dziękuję za nią Bożej opatrzności oraz wszystkim ludziom, duchownym i świeckim, za wspólne zapisywanie tego niezapomnianego rozdziału w moim życiu i kapłańskiej posłudze.

KAI: Wielka karta pracy Księdza Arcybiskupa dla Kościoła w Polsce, to także reforma jego struktur z 1992 r. Proszę uchylić rąbka tajemnicy – jak przebiegały nad nią prace? A jakie były największe problemy?

Jednym z ważnych zadań, poza dopracowywaniem i negocjowaniem zapisu norm Konkordatu, była całościowa reforma struktur administracyjnych Kościoła, który jest w Polsce. To bardzo trudne zadanie wymagało uzgodnień nie tylko z Konferencją Episkopatu jako taką, ale i ze wszystkimi biskupami diecezjalnymi. Po zawarciu w grudniu 1970 r. układu pomiędzy Polską i Republiką Federalną Niemiec, a następnie po ratyfikowaniu go i wejściu w życie – jak już o tym wspominałem – papież Paweł VI bullą „Episcoporum Poloniae coetus” z 28 czerwca 1972 r. erygował na terenach północnych i zachodnich Rzeczypospolitej nowe diecezje: opolską, gorzowską, szczecińsko-kamieńską i koszalińsko-kołobrzeską. Był to rezultat starań ówczesnej Konferencji Episkopatu z prymasem kard. Stefanem Wyszyńskim jako jej przewodniczącym na czele. Na tym terenie, pozbawionym uregulowanych struktur administracyjnych, mieszkało przecież ok. 6 mln. ludzi – co często przypominał w Rzymie kard. Wyszyński. Jan Paweł II ustanowił 5 czerwca 1991 r. dwie nowe diecezje: białostocką i drohiczyńską, podczas IV pielgrzymki apostolskiej do Ojczyzny. To były doraźne decyzje, które stanowiły niejako wstęp do całościowej reorganizacji struktur administracyjnych Kościoła, który jest w Polsce, co nastąpiło mocą bulli papieskiej „Totus tuus Poloniae populus” z 25 marca 1992 r. Ojciec Święty utworzył wtedy 13 nowych diecezji i 8 nowych metropolii.  Także wspólnota greckokatolicka w Polsce, najpierw w strukturze diecezji przemyskiej z jurysdykcją biskupa na cały kraj, otrzymała później strukturę metropolitalną, w skład której wchodzą archidiecezja przemysko-warszawska i diecezja wrocławsko-gdańska. Wreszcie, w 2004 r. ustanowiono diecezję bydgoską i diecezję świdnicką oraz metropolię łódzką. Tak więc aktualnie struktura administracyjna Kościoła w Polsce obejmuje 15 prowincji kościelnych obrządku łacińskiego i grekokatolickiego, do których przynależą w sumie 44 diecezje wraz z ordynariatem polowym Wojska Polskiego. Prace nad tą nową i epokową reorganizacją struktur administracyjnych były podyktowane tym, aby wierni mieli łatwiejszy dostęp do swoich pasterzy, a pasterze mieli diecezje terytorialnie określone zasadą łatwego dotarcia do każdej parafii powierzonej ich duszpasterskiej trosce. Prace, jak wspomniałem, były żmudne i niełatwe. Trzeba było bowiem dokonywać zmian granic diecezji, co w praktyce wymagało wielu uzgodnień i wielorakich kompromisów. Chciałbym w tym miejscu wypowiedzieć słowa uznania i wdzięczności pod adresem ówczesnych biskupów diecezjalnych za to, że podeszli do tego zadania w sposób odpowiedzialny i zgłaszali najpierw własne propozycje, a później pomagali w ostatecznym dopracowaniu rozgraniczeń terytorialnych diecezji. Trudnym zadaniem było też rozdzielenie unii personalnej łączącej archidiecezję warszawską i gnieźnieńską. Myśl soborowa i wola jej wypełnienia wyrażana także przez Ojca Świętego Jana Pawła II i Konferencję Episkopatu Polski znalazła swoją realizację praktyczną. Szczegółowe informacje dotyczące reformy struktur administracyjnych Kościoła, który jest w Polsce, można odnaleźć w mojej publikacji pt: „Progrediamur oportet in spe. 20-lecie bulli Jana Pawła II Totus tuus Poloniae populus”, Warszawa 2012. 

KAI: Proszę opowiedzieć bliżej o negocjacjach nad Konkordatem. Jakie były kontrowersje i pola sporu obu stron?

Jednym z warunków, jakie stawiał władzom PRL-u prymas Stefan Wyszyński w kwestii nawiązania stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską, było uchwalenie ustaw dotyczących Kościoła katolickiego, a także zawarcie umowy między Stolicą Apostolską i PRL-em w formie konwencji – czyli Konkordatu. Powołano zatem specjalną komisję kościelno-państwową do opracowania projektu wspomnianej konwencji. Po uzgodnieniu i parafowaniu jej zapisów przez obydwie strony, 4 maja 1988 r. przesłano jej tekst do Stolicy Apostolskiej jako „Projekt przyjęty przez komisję wspólną przedstawicieli rządu i episkopatu”. Jak wynika z listu Jana Pawła II do kard. Józefa Glempa z 11 kwietnia 1989 roku, Stolica Apostolska zajęła następujące stanowisko: „Obecność w Polsce nuncjusza apostolskiego wydaje się potrzebna także z uwagi na zaproponowaną konwencję pomiędzy Polską Rzeczpospolitą Ludową a Stolicą Apostolską. Konwencja była pierwotnie traktowana jako warunek wymiany przedstawicieli dyplomatycznych. W tej fazie przygotowań Stolica Apostolska byłaby gotowa skierować swego przedstawiciela do Polski nawet przed podpisaniem konwencji. W ten sposób ostateczne dopracowanie tekstu konwencji, który jest doniosłym dokumentem o charakterze międzynarodowym, będzie mogło dokonać się przy udziale przedstawiciela Stolicy Apostolskiej stale przebywającego w Polsce”. Jako nuncjusz apostolski podjąłem się tego zadania w nowej sytuacji ustrojowej Rzeczypospolitej. Wraz ze specjalnie powołaną komisją KEP ds. tejże umowy został opracowany przez stronę kościelną nowy projekt, który w 25 października 1991 r. przesłałem na ręce ministra spraw zagranicznych RP. Strona rządowa przygotowała własny projekt umowy konkordatowej i przesłała go stronie kościelnej na moje ręce w dniu 12 marca 1993 r., prosząc zarazem, aby jej projekt był podstawowym w dalszym prowadzeniu negocjacji. Stolica Apostolska wyraziła na to zgodę, gdyż nie było istotnych różnic między obydwoma projektami. W dniu 3 kwietnia 1993 r. rozpoczęły się bezpośrednie negocjacje obydwu stron nad opracowaniem i uzgodnieniem poszczególnych zapisów Konkordatu w oparciu o wspomniane projekty. Uzgodniony tekst Konkordatu został przyjęty przez Radę Ministrów RP i Stolicę Apostolska, a jego podpisanie nastąpiło 28 lipca 1993 r. Ratyfikacja i wymiana dokumentów ratyfikacyjnych miała miejsce w 1998 roku. Uzgadnianie tekstu Konkordatu było niełatwe, ale biorąc pod uwagę fakt, że jedna i druga strona miały szczerą wolę uzgodnienia poprawnych zapisów, możliwie szybko można było dojść do ostatecznego sformułowania poszczególnych norm tego dokumentu. 

KAI: Na czym polega wyjątkowość polskiego Konkordatu? Uznawany jest on za swego rodzaju „wzorzec z Sevres”. Dlaczego?

Konkordat zawarty między Stolicą Apostolską i Polską w 1993 r. jest uznawany za nowoczesną umowę międzynarodową, która określa podstawowe zasady wzajemnych relacji i odniesień. Natomiast szczegółowe opracowywanie norm ustawowych prawa wewnętrznego w oparciu o założenia konkordatowe należy do kompetentnych władz ustawodawczych w danym kraju – w tym wypadku w Polsce – po uprzednim uzgodnieniu zapisów z Konferencją Episkopatu Polski. Chodzi o to, aby szczegółowe opracowywanie konkretnych ustaw prawa danego kraju następowało w oparciu o kompetencje władzy ustawodawczej w danej strukturze państwowej. Ustawy te bowiem mogą być zmieniane w zależności od tego, jaki będzie rozwój życia i świadomości społecznej w danej rzeczywistości państwowej. Taki model umowy międzynarodowej wzorowany jest na prawie rzymskim, które w taki sposób podchodziło do regulacji prawnej życia międzynarodowego. 

KAI: Jak wiadomo, różne siły polityczne różnią się stosunkiem do Kościoła. Czy Konkordat okazał się narzędziem uniwersalnym, mogącym służyć niezależnie od tego, kto rządzi w Polsce?

Na przestrzeni minionych lat od nawiązania stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską i Polską, a także od uchwalenia, ratyfikowania i wejścia w życie zapisów Konkordatu, mogę stwierdzić, że zdał on w pełni egzamin, regulując wzajemne relacje między Kościołem i państwem. Nuncjusz apostolski w Polsce nie miał kompetencji przeprowadzać wprost negocjacji dotyczących innych Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce, ale otrzymał od nich wyrazy podziękowania za Konkordat i jego zapisy. W Polsce istnieje bowiem zasada, że wszystkie Kościoły i wyznania są równe wobec prawa polskiego. A więc mogą one korzystać pośrednio z zapisów Konkordatu w opracowywaniu ustaw dotyczących relacji państwa do tychże Kościołów i wspólnot. Władza wykonawcza danego kraju, pomimo zmiany partii rządzących, jest powołana do stwarzania odpowiednich warunków do pokojowego współistnienia wszystkich obywateli niezależnie od ich pochodzenia i wyznania. Zapis Konkordatu i zapisy Konstytucji RP, potwierdzając autonomię i niezależność Kościoła i państwa, podkreślają wagę ich współdziałania dla dobra człowieka w tych dziedzinach, które są im wspólne. Wydaje mi się, że żaden rząd, jeśli pragnie budować pokój społeczny, nie może tych zapisów lekceważyć, pomijać lub zmieniać. Winien natomiast dołożyć wszelkich starań, aby to współdziałanie przyniosło jak największy pożytek dla tych, którzy stanowią wspólnotę państwa i narodu. 

KAI: Jak Ksiądz Prymas oceniłby praktyczne funkcjonowanie konkordatu z perspektywy 21 lat? Czy regulacje konkordatowe wymagają zmian, poprawek, uzupełnień? Przecież życie idzie do przodu.

Z perspektywy 21 lat, jak już wspomniałem, oceniam funkcjonowanie Konkordatu pozytywnie. Przyczynia się on bowiem w istotny sposób do umacniania pokoju wewnętrznego w naszej Ojczyźnie, która przechodzi okres stabilizacji życia w strukturze państwa demokratycznego i wolnego. Nie zawsze w naszej Ojczyźnie wolność była rozumiana w duchu nauczania Jana Pawła II. Wolność nie jest swawolą i propagowaniem kultury, w której żadna norma nie obowiązuje. Tak pojmowana wolność prowadzi do anarchii, a w konsekwencji do nieobliczalnych i trudnych do opanowania zachowań. Jest to zatem wielka praca wszystkich, którzy Polskę stanowią i pracują w jej strukturach państwowych i wyznaniowych – troszczyć się o sumienie społeczne, poszanowanie godności każdej osoby ludzkiej i właściwe rozumienie wolności i sprawiedliwości społecznej. 

KAI: Czy model relacji państwo-Kościół zdefiniowany w Konkordacie wydaje się Księdzu Prymasowi dziś zagrożony? Chodzi o nasilające się ataki radykalnych nurtów lewicy?

Odpowiadając na to pytanie, mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że przestrzeganie zapisów Konkordatu czy jakiejkolwiek innej umowy o charakterze międzynarodowym, która definiuje i określa relacje międzyludzkie, np. poszanowanie godności człowieka, własności prywatnej, dóbr osobistych, życia ludzkiego, sprawiedliwego podziału dóbr itp., jest dowodem kultury humanistycznej, gwarantem budowania należytych relacji między ludźmi i pokoju społecznego – niezależnie od tego, na jakim kontynencie żyją, jaką siłę militarną posiadają i jaką mają wrażliwość sumienia społecznego. Ataki lewicy, jak to zostało przez Pana sformułowane, to moim zdaniem niewielkie niebezpieczeństwo, gdyż dojście do nawiązania stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską i Polską, jak również formułowanie poszczególnych artykułów Konkordatu, było uzgadniane także z lewicą, która wyrażała aprobatę. Jestem przekonany, że nawet jeśli dziś lewica jawi się w innej formie i funkcjonuje pod innym szyldem, nie będzie sama sobie zaprzeczać, chyba że jest tylko upozorowaną lewicą, a w rzeczywistości jest czymś zupełnie innym. Warto tu przytoczyć słowa Ojca Świętego Jana Pawła II wypowiedziana na lotnisku w Krakowie-Balicach 10 czerwca 1979 r. na zakończenie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Papież mówił wówczas: „Powiedziałem, że ta wizyta była z pewnością aktem odwagi z obydwu stron. Jednakże naszym czasom potrzebny był taki właśnie akt odwagi. Trzeba czasem odważyć się pójść także w tym kierunku, w którym dotąd jeszcze nikt nie poszedł”. Nawiązując do tych słów, w przemówieniu do ambasadora Polski przy Stolicy Apostolskiej 5 października 1989 r., papież powiedział: „I nie zabrakło też ludzi, którzy po obu stronach, czasem wbrew nadziei, podejmowali cierpienie, trudy tworzenia nowego kształtu Ojczyzny i społeczeństwa. Wyrażam za to wdzięczność Bożej opatrzności. Dziękuję także tym wszystkim, którzy odważyli się myśleć i działać na miarę zagrożeń i historycznych wyzwań. Wielką drogę odbyło społeczeństwo polskie w ciągu ostatnich dziesiątków lat. Wielką rolę odegrał w tym Kościół”. 

KAI: I na koniec: jak Ksiądz Prymas widzi rolę Polski i Kościoła katolickiego w naszym kraju w wymiarach Kościoła powszechnego i Stolicy Apostolskiej?

Odpowiadając na to ostatnie pytanie, wydaje mi się że zacytowane powyżej słowa Jana Pawła II są wystarczającą zachętą do realizowania zadań, które stoją przed Polską i Kościołem katolickim w naszym kraju – także w wymiarze Kościoła powszechnego i Stolicy Apostolskiej.

KAI: Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali: Marcin Przeciszewski i Tomasz Wiścicki

 

 

 

 

 

27 maja 2014