CEF: modlitwa obecności

W Centrum Edukacyjno-Formacyjnym w Gnieźnie odbyła się w dniach 19-21 października kolejna, trzecia już sesja medytacji chrześcijańskiej „Modlitwa ciszy i miłosnej obecności”. Ta wciąż niszowa, niemniej ciesząca się rosnącym zainteresowanie forma duchowości zgromadziła blisko 30 osób, głównie z Gniezna i Poznania.

Pomysłodawcą i organizatorem rekolekcji jest ks. Dariusz Larus, który sam medytuje, i który tym razem do współprowadzenia zaprosił Dariusza Hybla z Ośrodka Medytacyjnego w Lubiniu, praktykującego medytację od ponad 20 lat. Dariusz Hybel ukończył studia filozoficzne (magisterium ze św. Jana od Krzyża) i studium psychoterapii Gestalt oraz uczestniczył w zajęciach Instytutu Duchowości Carmelitanum. Podróżował po klasztorach prawosławnych i poznawał duchowość starożytnych ojców pustyni, co starał się przekazać uczestnikom medytacji, przypominając starożytne i chrześcijańskie korzenie oraz inspiracje współczesnej praktyki medytacyjnej.

Wszystko zaczęło się od starożytnej tradycji modlitwy monologicznej powstałej w środowisku egipskich Ojców Pustyni – świeckich poszukujących bliskości Boga i mnichów klasztoru Góry Synaj i Góry Athos. W tej praktyce człowiek uczy się modlitwy obecności – subtelnego, łagodnego, adoracyjnego trwania z Bogiem w medytacyjnej bezczynności, by się najpierw jej nauczyć, a później przenieść to w aktywność codzienności, do czego zachęcał św. Benedykt wskazując „aby we wszystkim Bóg był uwielbiony”. Praktyka jest różnorodna i nie ogranicza się jedynie do statycznego klęczenia na ławeczkach medytacyjnych, o czym uczestnicy spotkania mieli okazję się przekonać. Chodzenie medytacyjne, połączone z oddechem i wymawianiem formuły modlitwy Jezusowej lub samego świętego imienia Jezus było praktyką, którą zastosowano po raz pierwszy podczas spotkań w Gnieźnie. Kolejną praktyką były metanie – praktyka pokłonów połączona z Modlitwą Jezusową i znakiem krzyża. Potwierdzona w pismach historia pokłonów modlitewnych w chrześcijaństwie sięga IV wieku i pozostaje żywa, zwłaszcza w prawosławnych klasztorach, skąd powróciła do medytacji chrześcijańskiej. Kolejną praktyką był spacer medytacyjny u stóp katedry, podczas którego uczestnicy uczyli się uważności w codzienności i „bycia tu i teraz”. Cała praktyka zatopiona była w milczeniu, bez Internetu, komórek i rozmów, co sprzyjało wycieszeniu, spojrzeniu w głąb siebie i przylgnięciu do Chrystusa. Wyjeżdżaliśmy bogatsi o zrozumienie, że medytacja nie kończy się po 25 minutach, ale ma być przeniesiona w całe nasze życie, ma nam towarzyszyć w pociągu, autobusie, kolejce u lekarza, podczas zasypiania, wszędzie, w myśl zalecenia św. Pawła Apostoła: „nieustannie się módlcie!”

Piotr

 

23 października 2018