Ci co zaufali Panu, bez znużenia idą…

Pod takim hasłem w sobotę 16 listopada młodzież z archidiecezji gnieźnieńskiej przeżywała 39. Światowy Dzień Młodzieży, połączony tradycyjnie ze wspomnieniem bł. Karoliny Kózkówny. Świętowanie rozpoczęło także Rok bł. Karoliny, która patronuje Katolickiemu Stowarzyszeniu Młodzieży.

Do Dąbrówki k. Mogilna, gdzie znajduje się kaplica bł. Karoliny Kózkówny przybyło w sobotnie przedpołudnie ponad 300 młodych z różnych stron archidiecezji gnieźnieńskiej m.in. z: dekanatu chodzieskiego, Kruszwicy, Janikowa, Wrześni, dekanatu wągrowieckiego, Powidza, Witkowa, Inowrocławia, Kołodziejewa, Mogilna i dekanatów gnieźnieńskich. W Dąbrówce młodzi wysłuchali świadectwa swojego rówieśnika, Wojciecha Czuby, znanego z kanału „Ślimak na Pustyni”, który mówił m.in. o tym, jak on odczytuje życie i świadectwo bł. Karoliny. Po krótkiej modlitwie młodzi wyruszyli pieszo z Dąbrówki do Mogilna, słuchając w drodze konferencji s. Julietty z Lednicy oraz świadectwa kleryków z archidiecezji gnieźnieńskiej. W Mogilnie, w gościnnym klasztorze ojców kapucynów, był czas na krótki odpoczynek, spowiedź, adorację Najświętszego Sakramentu. Kulminacyjnym punktem dnia była Msza św. koncelebrowana przez towarzyszących młodym księży m.in. diecezjalnego duszpasterza młodzieży ks. Michała Bubacza, której przewodniczył o. Tomasz Nowak, duszpasterz lednicki. W homilii dominikanin podkreślił, że życie bł. Karoliny było o miłości, i tak samo życie każdego człowieka ma sens, gdy jest o miłości. Czasami zrozumienie tego wymaga czasu, wymaga cierpliwości, ale trzeba się w niej ćwiczyć, bo pośród tak wielu spraw, miłość jako jedyna nadaje życiu sens. „Jeśli zdarzy ci się popełnić taki błąd, taki fałsz, że wydaje ci się, że z tego nie ma wyjścia, to pamiętaj, że Pan Bóg zawsze cię z tego wyprowadzi. Bo On nikogo nie przekreśla” – mówił o. Nowak, zachęcając młodych, by szli przez życie z taką właśnie świadomością, z nadzieją i wiarą w tę jedyną miłość, która nie zna ograniczeń i nigdy nie ustaje.

Młodych jak co roku ugościli parafianie z Dąbrówki i Mogilna. Na drogę do domu każdy otrzymał gruszkę nawiązującą symbolicznie do gruszy – miejsca męczeńskiej śmierci bł. Karoliny. Do owocu dołączony był fragment orędzia papieża Franciszka na tegoroczny Światowy Dzień Młodzieży. Ojciec Święty pisze w nim m.in., że życie każdego chrześcijanina jest pielgrzymką, i w każdej pielgrzymce – jak powtórzył za papieżem ks. Michał Bubacz – przychodzi znużenie, a wraz z nim znudzenie. Lekarstwem na to nie jest paradoksalnie trwanie w miejscu i odpoczynek, ale właśnie wyruszenie w drogę i wędrowanie w nadziei. Bo nadzieja przezwycięża wszelkie znużenie, wszelki kryzys i niepokój, dając nam silną motywację do pójścia naprzód. Nadzieja jest darem samego Boga.

Karolina Kózkówna urodziła się 2 sierpnia 1898 roku w oddalonej o 20 kilometrów od Tarnowa niewielkiej wsi Wał-Ruda. Jej trzynastoosobowa rodzina nie należała do zamożnych, cechowała ją za to głęboka pobożność – dom Kózków nazywany był przez okolicznych mieszkańców Betlejemką. Karolina wraz z wujem Franciszkiem Borzęckim prowadziła bibliotekę. Była zdolna i pracowita. Korzystając z dostępności książek religijnych, zdobytą wiedzę przekazywała dzieciom i rówieśnikom podczas wspominanych „katechez pod gruszą”. Pomagała też biednym i chorym. Świadkowie jej życia wspominają, że nieustannie się modliła. Po wybuchu I wojny światowej wioskę zajęły wojska rosyjskie. 18 listopada 1914 roku wraz z ojcem została wywleczona przez rosyjskiego żołnierza. Zdążyła założyć tylko drewniaki i narzucić na ramiona kurtkę brata. Rosjanin pognał ich w stronę pobliskiego lasu, tam sterroryzował ojca i odprawił go mimo rozpaczliwego błagania córki, by jej nie zostawiał. Tragedia rozegrała się w lesie, dość blisko domu Kózków. Chłopcy ze wsi, pilnujący ukrytych przed rabunkiem koni, widzieli, jak Karolina ucieka. Mimo strachu rozumowała logicznie. Próbowała uciec napastnikowi i ukryć się w chaszczach. Ale był listopad, trudno było się schować wśród bezlistnych drzew i krzewów, teren był podmokły, a ona w chodakach. Zgubiła kurtkę, potem chodaki, biegła boso przez chaszcze. Jej zmasakrowane ciało znaleziono dopiero dwa tygodnie po tragedii, 4 grudnia. Napastnik zadał jej „szaszką” (szablą) kilka ran i ostatni, śmiertelny cios, którym przeciął tętnicę szyjną. Uciekł, a dziewczyna zmarła w skutek wykrwawienia. Sekcja zwłok wykazała, że do gwałtu nie doszło. W krótkim czasie na grób dziewczyny zaczęli przybywać pielgrzymi z okolic, później z całej Polski. Już trzy lata po jej śmierci bp Leon Wałęga polecił, by przenieść szczątki Karoliny i pochować na przykościelnym placu. Jej kult ożywił się po II wojnie światowej. Została beatyfikowana przez Jana Pawła II 10 czerwca 1987 roku w Tarnowie.

B. Kruszyk KAI
Fot. F. Pawlak
17 listopada 2024