Creo en Dios
Na Kubie pracuje tylko trzech polskich misjonarzy. Jednym z nich jest pochodzący z archidiecezji gnieźnieńskiej ks. Wojciech Owczarz. Jak wygląda jego życie i życie tamtejszych chrześcijan relacjonuje ks. Stefan Balcerzak, który niedawno odwiedził wyspę.
Po Dominikanie, Haiti, Argentynie, Wenezueli, Papui-Nowej Gwinei, Madagaskarze i Mauritiusie przyszedł czas na Kubę. Podobnie jak w poprzednich wyprawach misyjnych, w tym samym składzie: z bp. Andrzejem Dziubą i ks. kan. Ryszardem Pruczkowskim w lutym odbyliśmy podróż na Kubę. Zaprosił nas misjonarz ks. Wojciech Owczarz pochodzący z naszej archidiecezji, który wcześniej przez 5 lat pełnił posługę misjonarza w Kazachstanie. Na Kubie pełni swoją misję od 2 lat. Kiedy jechaliśmy z portu lotniczego w Hawanie do gościnnych brazylijskich kapucynów mieliśmy okazję zaobserwować napisy, które wiele mówiły o panujących na Kubie nastrojach: „socjalizm to nasze życie”, „śmierć albo socjalizm”, „ nie ma odwrotu od socjalizmu” głosiły hasła.
Ażeby dotrzeć do ks. Wojciecha trzeba było przejechać autobusem 800 km do Bayano, stolicy diecezji. Zostaliśmy tam serdecznie przyjęci przez bp. Alvaro. Dzięki jego uprzejmości nawiedziliśmy sanktuarium Matki Bożej w Cobre i jedyne na Kubie seminarium duchowne, w którym do kapłaństwa przygotowuje się zaledwie 16 kleryków. W Campoczuella, w którym pracuje ks. Wojciech przekonaliśmy się jak trudna jest praca misyjna w tym kraju. W dalszym ciągu panuje tam system komunistyczny. Kościoły, które kiedyś były blaskiem dla Kubańczyków od czasu rewolucji uległy zniszczeniu i poniewierce. Parafialny kościół ks. Wojciecha pw. św. Tomasza jest bardzo zniszczony. Ponadto pod jego opieką duszpasterską jest jeszcze 7 innych wspólnot. Jedna z nich bez żadnego pomieszczenia, w którym mogliby modlić się wierni. Msza św. sprawowana jest po prostu pod drzewem. W czasie sprawowanej tam Eucharystii ochrzciliśmy 4 dzieci. Bolesne jest to, że spośród 14 milionów mieszkańców Kuby ochrzczonych jest tylko 15 procent. Młodzież i starsi chcąc przyjąć sakrament chrztu św. uczestniczą jako katechumeni w naukach, aby uczynić to świadomie. Kiedy we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes sprawowaliśmy Mszę św. uczestniczyło w niej około 100 wiernych. Większość przyjęła sakrament chorych, niektórzy ze wzruszeniem ocierali łzy.
Sytuacja narodu kubańskiego jest nie do pozazdroszczenia. Ludzie bez pracy, młodzież po studiach emigruje do Stanów Zjednoczonych. Liczne kradzieże, przepełnione więzienia, nie wolno korzystać z komputerów i Internetu, w telewizji zaledwie 3 kanały kontrolowane przez władze. Mimo tej trudnej sytuacji Kubańczycy są uśmiechnięci, zadowoleni, wdzięczni za okazaną pomoc. Wielkie zadanie i odpowiedzialność przed misjonarzami, aby doprowadzić tych ludzi do Boga. Z Polski pracuje tam zaledwie 3 misjonarzy. Najwięcej jest kapucynów z Brazylii. Bp Alvaro, który ma w swojej diecezji 12 kapłanów mówił, że przydałoby się jeszcze 50. Najbardziej żal nam było zaniedbanych, zniszczonych świątyń, które przed rewolucją stanowiły dumę całego kraju. Trzeba mieć jednak nadzieję, że to kiedyś się zmieni i że główną rolę w tej zmianie na lepsze odegrają misjonarze.
ks. Stefan Balcerzak
proboszcz parafii pw. MB Częstochowskiej w Piechcinie