Data beatyfikacji wkrótce
Papież Franciszek upoważnił Kongregację do Spraw Kanonizacyjnych do ogłoszenia dekretu o cudzie za wstawiennictwem Czcigodnego Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Oznacza to, że proces beatyfikacyjny Prymasa Tysiąclecia zakończył się i wkrótce poznamy datę i miejsce uroczystej beatyfikacji. Kard. Kazimierz Nycz poinformował, że prosił, by odbyła się ona w Warszawie 28 lub 31 maja – w rocznicę śmierci lub pogrzebu Prymasa Tysiąclecia.
Ojciec Święty przyjął wczoraj na audiencji prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. Angelo Becciu i upoważnił tę dykasterię do opublikowania ośmiu dekretów. Jeden z nich dotyczy cudu za przyczyną kard. Stefana Wyszyńskiego – poinformowało na stronach Stolicy Apostolskiej watykańskie biuro prasowe. Wkrótce, być może w ciągu najbliższych tygodni, możemy spodziewać się kolejnego komunikatu Stolicy Apostolskiej: zostanie w nim podana data beatyfikacji oraz jej miejsce. Dowiemy się także, kto w imieniu papieża dokona promulgacji (ogłoszenia) dekretu o beatyfikacji. Przypomnijmy, że kard. Kazimierz Nycz wyraził nadzieję, że beatyfikacja odbędzie się w Warszawie.
Resume dotyczące procesu beatyfikacyjnego
Proces rozpoczął się w 1989 r. a zakończył w 2019 r.
Postulatorem generalnym procesu był o. Zbigniew Suchecki OFM Conv.
Relatorem w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych o. Zdzisław Kijas OFM Conv.
Proces beatyfikacyjny
Kard. Stefan Wyszyński zmarł 28 maja 1981 r. w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Na jego pogrzeb 31 maja w Warszawie przybyły dziesiątki tysięcy ludzi. Za życia i po śmierci cieszył się szeroką sławą świętości. Osiem lat po śmierci w Warszawie rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.
Etap diecezjalny
Proces beatyfikacyjny Prymasa Tysiąclecia na etapie diecezjalnym rozpoczął się 20 maja 1989 r. a zakończył 6 lutego 2001 r. Trwał prawie 12 lat, w jego trakcie odbyło się 289 sesji, przesłuchano 59 świadków, dokładnie przebadano całą spuściznę kard. Wyszyńskiego – co w efekcie dało 2500 stron akt. Akta zebrane w toku procesu – w sumie 37 tomów – wraz załącznikami (książkami, artykułami autorstwa kandydata na ołtarze) zostały 27 kwietnia 2001 r. złożone w watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Etap watykański
Watykańska część procesu beatyfikacyjnego rozpoczęła się 7 czerwca 2001 r. oficjalnym otwarciem akt beatyfikacyjnych. Kongregacja wyznaczyła relatora, tym samym rozpoczął się etap studium i udowadniania heroiczności cnót sługi Bożego. Trzytomowy zbiór materiałów tzw. Positio o świętości życia i heroiczności cnót Sługi Bożego kard. Kazimierz Nycz złożył 22 listopada 2015 r.na ręce prefekta watykańskiej kongregacji kard. Angelo Amato . Przekazana dokumentacja dotyczyła cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości; kardynalnych – roztropności, sprawiedliwości, męstwa, umiarkowania oraz moralnych – czystości, ubóstwa, posłuszeństwa i pokory w życiu Prymasa Wyszyńskiego. Następnie komisje teologów oraz kardynałów i biskupów analizowały czy sługa Boży praktykował te cnoty chrześcijańskie w stopniu heroicznym. 25 kwietnia 2016 r. – zebrał się kongres teologów konsultorów. Spotkanie to służyło dyskusji nad „Positio super virtutibus”, czyli dokumentacją o heroiczności cnót Prymasa Polski. Natomiast 12 grudnia 2017 r. odbyła się sesja kardynałów i biskupów pod przewodnictwem prefekta kard. Angelo Amato. Grono to uznało, że sługa Boży praktykował cnoty teologalne w stopniu heroicznym. Prefekt kongregacji podczas audiencji przekazał papieżowi Franciszkowi dokumentację oraz zdanie komisji. Papież potwierdził opinię kardynałów i polecił Kongregacji opublikować dekret o heroiczności cnót kard. Stefana Wyszyńskiego. Dekret o heroiczności cnót Prymasa Tysiąclecia datowany jest na 18 grudnia 2017 r. Od tego dnia kard. Wyszyńskiemu przysługuje tytuł “Czcigodny Sługa Boży”, a do zakończenia procesu beatyfikacyjnego potrzeba było już tylko przeprowadzenia postępowania w sprawie cudu za przyczyną kandydata na ołtarze. To postępowanie ma także dwa etapy: diecezjalny, a potem watykański.
Proces w sprawie cudu
Diecezjalny etap procesu toczył się w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, ponieważ to tam, w 1988 roku, nastąpiło domniemane uzdrowienie młodej osoby za przyczyną kard. Stefana Wyszyńskiego. Chodzi o niewytłumaczalne medycznie zdarzenie, dotyczące 19-latki, która zachorowała na nowotwór tarczycy i nie dawano jej szans na przeżycie. Proces diecezjalny w sprawie cudu zakończył się 28 maja 2013 r. podczas uroczystej sesji w bazylice św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. Licząca 300 stron kompletna dokumentacja medyczna oraz zeznania świadków zostały przekazane do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Po ogłoszeniu dekretu o heroiczności cnót kard. Wyszyńskiego sprawa domniemanego uzdrowienia za jego wstawiennictwem została przebadana przez grupę biegłych lekarzy pracujących na zlecenie Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. 29 listopada 2018 r. konsylium lekarskie uznało to zdarzenie za niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia. Następnym etapem były obrady komisji teologów, której zadaniem było stwierdzenie czy uzdrowienie miało związek z modlitwą za przyczyną Sługi Bożego. 24 września 2019 r. (a nie 1 października, jak błędnie spekulowały niektóre media) zebrała się komisja kardynałów i biskupów, która potwierdziła autentyczność uzdrowienia za wstawiennictwem sługi Bożego i zaopiniowała pozytywnie papieżowi. Papież Franciszek podczas wczorajszej audiencji dla prefekta upoważnił Kongregację Spraw Kanonizacyjnych do ogłoszenia dekretu o cudzie.
Cud za wstawiennictwem Sługi Bożego
W 1988 r. młoda (19-letnia wówczas) kobieta zachorowała na nowotwór tarczycy i nie dawano jej szans na przeżycie. 17 lutego 1988 r. wykonano w Szczecinie rozległą operację usuwając zmiany nowotworowe oraz dotknięte przerzutami węzły chłonne. Po początkowym pozornym polepszeniu stan zdrowia pacjentki pogorszył się. Podczas pobytu w Instytucie Onkologii w Gliwicach w styczniu i marcu 1989 kobietę leczono jodem radioaktywnym. W gardle wytworzył się guz wielkości 5 cm, który dusił pacjentkę i zagrażał jej życiu. 14 marca 1989 r., po intensywnych modlitwach za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego, stwierdzono przełom. Kolejne badania prowadzone w gliwickim Instytucie Onkologii, potwierdzały dobry stan kobiety. W ciągu 30 lat nie stwierdzono u niej reemisji nowotworu i jest całkowicie zdrowa / Biuro Prasowe Archidiecezji Warszawskiej.
Kard. Stefan Wyszyński urodził się 3 sierpnia 1901 roku w niewielkiej Zuzeli. Był drugim dzieckiem organisty Stanisława Wyszyńskiego wywodzącego się z drobnej szlachty bielsko-podlaskiej i Julianny Karp pochodzącej również z rodziny drobnoszlacheckiej. Wyszyńscy byli niezwykle religijni i wpajali dzieciom szacunek do Kościoła i Ojczyzny. Jednym z najwcześniejszych wspomnień późniejszego Prymasa był obraz dwóch wizerunków Matki Bożej wiszących nad jego łóżkiem.
„W domu nad moim łóżkiem wisiały dwa obrazy: Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej. I chociaż w owym czasie do modlitwy skłonny nie byłem, zawsze cierpiąc na kolana (…)to jednak po obudzeniu się, długo przyglądałem się tej Czarnej Pani i tej Białej. Zastanawiało mnie tylko jedno, dlaczego jedna jest czarna, a druga biała. To są najbardziej odległe wspomnienia z mojej przeszłości” – wspominał Stefan Wyszyński po latach.
Przyszły Prymas i kardynał wcześnie stracił matkę. Zmarła po urodzeniu szóstego dziecka. Stefan miał wówczas dziewięć lat. „Trudno mi opisać smutek, pustkę i żałość, gdy po pogrzebie Matki wróciliśmy do domu – wspominał Prymas po latach – Zdawało się wtedy, że ustało wszelkie życie. Moja matka umierała prawie miesiąc. My – dzieci – siedząc w szkole, z lękiem nasłuchiwaliśmy, czy nie biją dzwony w kościele. Dla nas byłby to znak, że Matka już nie żyje. Kiedyś po powrocie ze szkoły stanęliśmy przy jej łóżku, a Matka zwróciła się do mnie ze słowami: Stefan ubieraj się. Ponieważ była jesień, koniec października, zrozumiałem, że mam gdzieś iść. Włożyłem palto. Spojrzała na mnie i powiedziała: Ubieraj się, ale nie tak, inaczej się ubieraj. Zwróciłem na ojca pytające oczy. Odpowiedział mi: Później ci to wyjaśnię. Gdy wyjaśnił, zrozumiałem, że Matce nie szło, bym się ubierał w palto, tylko bym ubierał się w cnoty, przygotowując się do przyszłej drogi”.
Po ukończeniu nauki w Gimnazjum w Warszawie i Łomży Stefan Wyszyński kontynuował edukację we włocławskim Liceum im. Piusa X, mającym prawa niższego seminarium duchownego. Większość absolwentów przechodziła dalej do Seminarium Duchownego mieszczącego się w tym samym budynku. Stefan również tak zrobił. Czas formacji seminaryjnej wypełniło mu przygotowanie do kapłaństwa i zmaganie z gruźlicą. Mimo słabości aktywnie uczestniczył w życiu wspólnoty seminaryjnej. Tuż przed święceniami choroba ponownie zaatakowała. Gdy jego koledzy leżeli krzyżem w katedrze włocławskiej on leżał w szpitalu. Po powrocie z kuracji w Licheniu, 3 sierpnia 1924 roku, w swoje 23 urodziny sam jeden otrzymał święcenia kapłańskie z rąk bp. Wojciecha Owczarka, późniejszego Sługi Bożego, również chorego na gruźlicę. Gdy przyszedł do katedry stary zakrystianin powiedział do niego: „Proszę księdza! Z takim zdrowiem to chyba trzeba iść na cmentarz, a nie po święcenia.” Jak przyznał, modlił się wówczas, by było mu dane choć przez rok być kapłanem.
We Włocławku Stefan Wyszyński spędził ponad 20 lat. Był wikariuszem w parafii katedralnej, publikował w „Słowie Kujawskim”, wykładał i prowadził aktywną działalność charytatywno-społeczną wśród robotników, rolników i młodzieży kleryckiej. W 1933 r. został redaktorem naczelnym „Ateneum Kapłańskiego”. Po wkroczeniu Niemców był imiennie poszukiwany przez Gestapo i wraz z innymi profesorami seminarium znalazł się na liście osób skazanych na śmierć. Na wyraźnie życzenie bp. Michała Kozala wyjechał. Niemal całą okupację spędził w Laskach pod Warszawą, gdzie został kapelanem zakładu dla ociemniałych, a później także kapelanem powstańczych oddziałów, stając się de facto żołnierzem Armii Krajowej. Do Włocławka wrócił w lutym 1945 roku i natychmiast zaczął organizować życie seminaryjne.
W marcu 1946 r. prymas August Hlond powiadomił ks. Wyszyńskiego o nominacji na biskupa lubelskiego. „W pierwszej chwili nie wyobrażałem sobie, że mogę opuścić Włocławek i dopiero co zorganizowane seminarium duchowne – pisał we wspomnieniach. – Prymas Hlond miał na to wszystko jedną odpowiedź: Ojcu Świętemu się nie odmawia!” Dwa lata później został mianowany arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim i warszawskim Prymasem Polski. W liście do ojca pisał: „Jestem przekonany, że przerastają one (obowiązki) i moje zdolności i moje przygotowania. Ale wola Ojca Świętego była tak stanowcza, że nie mogłem opierać się Duchowi Świętemu, który mówi przez głowę widzialną Kościoła. Nie grozi mi Ojcze Drogi, ani próżność, ani duma, ani zarozumiałość, ani wyniosłość. Jestem przytłoczony poczuciem swej małości. Potrzeba mi wiele pomocy modlitwy, by łaski wyjednane uzupełniały braki”.
Nowy Prymas Polski odbył ingres do katedry gnieźnieńskiej 2 lutego 1949 r. 6 lutego objął pasterskie rządy w archidiecezji warszawskiej. Był 86 metropolitą gnieźnieńskim i 12 arcybiskupem Warszawy. Polska wchodziła w okres stalinowski. Prymas uważał, że jedną z najważniejszych i najpilniejszych spraw jest uregulowanie i ustabilizowanie stosunków pomiędzy Kościołem a państwem. „Z diabłem nie można się porozumieć, ale z ludźmi tak” – mawiał. Mimo podpisania porozumienia strona rządowa nie przestrzegała jego postanowień. Konflikt nasilił się w 1951 r. kiedy zniesiono święta kościelne. Na początku 1952 r. komunistyczny rząd podał do publicznej wiadomości tekst nowej, socjalistyczno-stalinowskiej konstytucji, która miała obowiązywać przez kolejne pół wieku. Nie było wówczas mowy o jakichkolwiek konsultacjach społecznych. Prymas nie pozostał obojętny wobec tego nadużycia. Wspólnie z Episkopatem wystosował do rządu ostry protest. Przeleżał on w zaklejonej kopercie w prezydenckiej kancelarii przez następne 30 lat.
W grudniu 1952 r. Pius XII wyniósł abp. Wyszyńskiego do godność kardynała. Po odbiór kapelusza pojechać jednak nie mógł. Odmówiono mu paszportu. W prasie zaczęła się kampania ośmieszania i szkalowania. W lutym 1953 r. sytuacja jeszcze bardziej się zaogniła. Rada Państwa uchwaliła dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych. W praktyce oznaczało to – jak pisze historyk Peter Raina, że; „władzą najwyższą w hierarchii kościelnej będzie nie papież, lecz rząd polski. I nie biskup będzie kierował działalnością w swojej diecezji lecz prezydium wojewódzkiej Rady Narodowej”. Biskupi odpowiedzieli historycznym memoriałem znanym jako Non possumus (Nie pozwalamy). W końcowym fragmencie tego dokumentu stwierdzili wyraźnie, że w obliczu wielkich krzywd, jakich doznaje Kościół dalsze ustępstwa nie są możliwe. Komuniści odczytali to jako wypowiedzenie wojny.
25 września 1953 roku kard. Wyszyński został aresztowany. Trzy następne lata był przetrzymywany kolejno w Rywałdzie, Stoczku Warmińskim, Prudniku Śląskim i Komańczy. W tym ostatnim miejscu napisał tekst „Ślubów Jasnogórskich”. W czasie uwięzienia zrodziła się także idea Wielkiej Nowenny Tysiąclecia, która miała przygotować Polaków do obchodów Milenium Chrztu Polski i była de facto pierwszym ogólnopolskim programem mającym na celu moralno-religijną odnowę narodu. Jego realizacja zaczęła się w 1957 roku.
Kard. Wyszyński wrócił do Warszawy i swoich obowiązków w 1956 roku. W 1966 roku przewodniczył obchodom Milenium Chrztu Polski. Był niekwestionowanym autorytetem moralnym, głową Kościoła w Polsce. Aktywnie uczestniczył w pracach Soboru Watykańskiego II i należał do inicjatorów orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku. W czasie sierpnia 1980 roku wzywał do rozwagi i odpowiedzialności. Pośredniczył również w rozmowach pomiędzy władzami PRL a „Solidarnością”.
W 1978 roku w czasie konklawe, gdy stało się jasne, że kard. Wojtyła jest poważnym kandydatem do Tronu Piotrowego, Wyszyński powiedział: „Jeśli wybiorą, proszę przyjąć. Dla Polski.” Dla Prymasa pontyfikat Papieża Polaka był pontyfikatem wielkich nadziei. „Europie potrzebny jest człowiek, który z całą prawdziwością będzie wyznawał Jezusa Chrystusa; człowiek, który powie światu: Ewangelia się nie przeżyła” – mówił 2 lata po wyborze Jana Pawła II.
Kard. Stefan Wyszyński zmarł 28 maja 1981 r. W tym samym czasie we włoskiej klinice Gemelli papież Jan Paweł II wracał do zdrowia po zamachu. śmiertelnie chory kard. Wyszyński prosił, by wszystkie modlitwy zanoszone w jego intencji zanosić za rannego Ojca Świętego. Jak wspomina w swojej książce „Świadectwo” kard. Stanisław Dziwisz „kurczowo uczepił się życia, nie chciał odejść dopóki nie miał pewności. Zamknął oczy dopiero wtedy, gdy potwierdzono, że życie papieża nie jest już w niebezpieczeństwie”. W ostatnich godzinach życia, w chwili przytomności słabym głosem śpiewał „Chwalcie łąki umajone…”
B. Kruszyk
Fot. Archiwum Archidiecezjalne