Dni pamięci o męczennikach

W parafii w Szczepanowie uczczono 81. rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Michała Rólskiego, ks. Władysława Nowickiego, Albina Koracha i pomordowanych razem z nimi szczepankowian oraz ks. Zenona Nizółkiewicza, proboszcza w pobliskim Słaboszewie.

Dni Pamięci rozpoczęły się 19 września Rajdem Pamięci Męczenników. Jak co roku uczestnicy wyruszyli od grobu ks. Michała Rólskiego do grobu ks. Zenona Niziółkiewicza. Trasę ze Szczepanowa do Słaboszewa pokonało 70 osób, które niosły barwy narodowe Białorusi, solidaryzując się z mieszkańcami tego kraju w dniu ich flagi narodowej. W poniedziałek 21 września przypadała 81. rocznica śmierci ks. dziekana Michała Rólskiego i mieszkańców Szczepanowa pomordowanych w pierwszych dniach wojny przez hitlerowców. Pamiętny dzień przypomnieli uczniowie miejscowej Szkoły Podstawowej czytając fragmenty Kroniki szkolnej z września 1939 roku. Następnie ogłoszono wyniki konkursu plastycznego na projekt etykiety „Cukierków ks. Michała”. Na zwycięskich miejscach znaleźli się: Filip Banasiak, Andrzej Kurek i Julia Tomaszewska. Na koniec wręczona została „Nagroda Ks. Michała Rólskiego 2020”, której laureatem został Radosław Pender, uczeń II klasy LO w Barcinie. Głównym punktem rocznicowych obchodów była Eucharystia celebrowana pod przewodnictwem ks. kan. Jakuba Dębca, przewodniczącego Wydziału Duszpasterskiego Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie. Wieczorny apel poległych przy grobach pomordowanych przygotowali harcerze 21. Drużyny Harcerskiej im. Janiny i Albina Korachów w Szczepanowie. W czwartek 24 września parafianie uczczą pamięć drugiego proboszcza ks. Zenona Nizółkiewicza ze Słaboszewa.

Ks. Michał Rólski urodził się w Trzemesznie w lipcu 1862 roku. Święcenia kapłańskie przyjął w 1891 roku i wkrótce został mianowany wikariuszem w Gąsawie, a rok później administratorem tejże parafii. Później pracował w Kościelcu i Górze koło Inowrocławia, aż wreszcie w 1922 roku objął parafię w Szczepanowie. Doczekał wolnej Polski. Gościem na jego plebanii bywał poeta Jan Kasprowicz. Ks. Michał łączył pracę duszpasterską z patriotyzmem i miał nadzieję, że kolejne pokolenia wzrastać będą w odrodzonej Ojczyźnie. W chwili wybuchu wojny miał 77 lat. Aresztowano go trzeciego dnia po wejściu Niemców i wraz z innymi przewieziono do Mogilna. W drodze na świerkówieckie pola, gdzie dokonywano egzekucji, zatrzymał się na chwilę przy rynku. Tam, naprzeciw domu sióstr, ukryta między drzewami stoi do dziś figura Matki Bożej. Ks. Rólski ukląkł tam, modląc się: „Matko Boska, błagam Cię, daj mi lekką śmierć, a Polsce zwycięstwo”. Naoczny świadek tamtych wydarzeń zeznawał: „Rozstrzeliwanych przez trzy dni doprowadzano grupami po 22–24 ludzi, dróżką z Mogilna, wszyscy mieli ręce związane do tyłu. W pierwszej grupie, dnia 21 września 1939 roku był ks. Michał Rólski. W drodze ksiądz dziekan pokrzepiał na duchu współwięźniów, zachęcając, by życie swoje ofiarowali Bogu za Ojczyznę, bo widocznie Bóg żąda od nich takiej ofiary. Choć ich już nie będzie, to jednak Polska była i Polska będzie. Ostatnie słowa: „Polska była i Polska będzie”, współtowarzysze niedoli, wszyscy głośno, wielokrotnie powtarzali. Te okrzyki wywołały wściekłość u siepaczy i szczególniejsze szykany wobec ks. Rólskiego. Mężny kapłan – starzec pobudzał wszystkich do wzbudzenia żalu za grzechy, a on udzieli skruszonym rozgrzeszenia z grzechów. Wszystkich, czwórkami podprowadzano pod wykopaną mogiłę i serią z karabinu maszynowego zabijano. Żyjących jeszcze dobijano strzałami i masakrowano szpadlami. Po egzekucji masową mogiłę zasypano”.

Ks. Zenon Niziółkiewicz urodził się 14 czerwca 1907 roku. w Długiej Wsi. Jego rodzice, wielkopolscy nauczyciele, wychowywali go w duchu głębokiej religijności i patriotyzmu. Księdzem został najpierw starszy brat Zenona, później on sam również wstąpił do seminarium. Święceń kapłańskich w jego 23. urodziny udzielił mu bp Antoni Laubitz. Ks. Zenon Niziółkiewicz posługiwał jako wikariusz w parafii pw. Świętej Trójcy w Strzelnie. Tam poznał młodszego o dwa lata ks. Jana Czerniaka, który później niejednokrotnie odwiedzał go na parafii w Słaboszewie. Ks. Niziółkiewicza do słaboszewskiej parafii skierowano 1 maja 1935 roku. Parafię zamieszkiwało wielu Niemców, ewangelików, co wymagało właściwego ułożenia trudnych relacji. Parafianie, nie mając własnego, katolickiego kościoła, w niedzielę korzystali z kościoła ewangelickiego – ale jednocześnie pozostawali czujni na wszelkie działania tzw. piątej kolumny, czyli dywersantów, rekrutowanych spośród nacjonalistów w mniejszości niemieckiej. Ksiądz proboszcz z przyjacielem, kierownikiem szkoły Albinem Korachem, nie wahali się informować polskich władz o potajemnych zbiórkach czy przewożeniu broni – Niemcy im tego nie zapomnieli. Ks. Niziółkiewicz nie dokończył budowy kościoła. Rozpoczęła się wojna. Z inicjatywy miejscowych Niemców niemiecka policja szybko zainteresowała się ks. Niziółkiewiczem. Parafianie ostrzegali go, że jest na liście aresztowanych. Radzili, by opuścił parafię, oferując schronienie na południu Polski. W pierwszym odruchu wyjechał, ale zaraz następnego dnia wrócił. Powiedział, że tu postawił go biskup, więc on nie opuści dobrowolnie swojej parafii, parafian i budującego się kościoła. Czekał na Niemców. 15 września aresztowano go i wywieziono. Kiedy wraz z innymi więźniami jechał na wozie przez Mogilno, stał i podniesioną wysoką ręką błogosławił mieszkańcom miasta. Postawione przez niego mury kościoła w Słaboszewie Niemcy rozebrali.

za M. Białkowska „Przewodnik Katolicki”

23 września 2020