Seminaryjna Droga Krzyżowa

„Każdy z nas odziera Chrystusa z szat, wtedy kiedy sprzeciwia się nakazom danym przez Boga, kiedy sprzeniewierza się otrzymanemu powołaniu, kiedy przestaje żyć, a jedynie zaczyna egzystować, kiedy otrzymane talenty zakopuje i ich nie rozwija. Jezus przez odarcie z szat nie stracił swojej wartości, nadal był i jest wszechmogącym Bogiem. Ale na odzieraniu Go z szat tracimy my”.

Publikujemy rozważania nabożeństwa Drogi Krzyżowej przygotowane przez najmłodszych kleryków gnieźnieńskiego seminarium duchownego. Nabożeństwu sprawowanemu w piątek 26 marca w kaplicy PWSD przewodniczył ojciec duchowny PWSD ks. Andrzej Nowicki. 

Razem z Jezusem rozpoczynamy drogę na Kalwarię, drogę trudną, w czasie której będziemy nieść krzyż, który nie jest dla nas wygodny. Dostajemy go często wbrew własnej woli, nie chcemy go nieść, bo jest za ciężki. Ten krzyż niesiemy na drodze naszego powołania. Powołania: do kapłaństwa, do samotności, do małżeństwa, do pracy w biurze, albo w sklepie czy w szkole. Pan Bóg ma dla nas najlepszy plan i to od nas zależy, jak przyjmiemy nasze życiowe powołanie. Od nas zależy czy będziemy nieśli swój krzyż ciągle narzekając, na to jak jest ciężko. Czy będziemy szli za Jezusem, wsłuchani w Jego słowa, a wtedy największe cierpienie będzie przepełnione Miłością. Weźmy więc krzyż naszego życia i spójrzmy na nie
z perspektywy wiary, a zobaczymy, że jest zupełnie inaczej niż wydaje się na pierwszy rzut oka.

Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany

Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. (J 17, 14)

Te słowa Jezus mówi o uczniach, o wszystkich tych, którzy przyjęli Jego słowo i postanowili Go naśladować. Świat nie przyjął Jezusa i nie przyjmuje tych, którzy idą w Jego imię. Odrzucając Jego naukę, odbieramy sobie szanse na poprawę życia, na nawrócenie, na życie wieczne. Idąc za Jego nauką musimy zgodzić się na to, że świat nas znienawidzi, że będzie z nami walczył, bo nasze życie nie będzie zgadzać się z przyjętymi ogólnie normami. Będziemy inni. Czy jestem gotów na poświęcenie, na to, że zostanę osądzony, na to, że będę wytykany palcami ze względu na Jezusa? A może to ja potępiam tych, którzy idą w Jego imię, tych którzy poświęcili Mu swoje życie, tych którzy głoszą Jego Słowa?

Panie, daj nam odwagę, abyśmy mimo nienawiści świata do Twojego Imienia, nie bali się zaryzykować, abyśmy poszli za Tobą. Ucz nas przyjmować Twoje słowa, głoszone przez tych, których wybrałeś.

Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.  Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (Mt 16, 45-25)

Jezus z Nazaretu podejmuje trud niesienia krzyża. Bierze belkę na swe ramiona i zaczyna iść drogą pełną cierpienia i bólu,  dla mojego i twojego zbawienia. Wiem, że nie udźwignąłbym Twojego krzyża, byłby on dla mnie za ciężki. Nie potrafiłbym poświęcić swojego życia w taki sposób, jak Ty to zrobiłeś. Ale krzyż, który Ty, Panie mi dajesz jestem w stanie unieść. Może powołanie jakim mnie obdarzasz jest dla mnie krzyżem? Czy jestem w stanie je przyjąć i wypełnić? Czy potrafię wyrzec się samego siebie i pójść za Tobą?

Jezu, dodawaj siły wszystkim powołanym, aby przyjęli Twoje zaproszenie. Wspomóż ich w wyborach, jakie podejmują, aby były zgodne z Twoją wolą.

Stacja III – Pan Jezus upada pod krzyżem pod raz pierwszy

Jezus doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi». (J 13, 21)

Ciężar krzyża sprawia, że Jezus wyczerpany nocnymi mękami, upada. Ten, który jest wszechmocny, który wskrzeszał umarłych, który odpuszczał grzechy, upada! Paradoks nie do wyobrażenia! Taki upadek boli najbardziej, bo upada Ten, w którym pokładaliśmy całą nadzieję. Ale Bóg właśnie w ten sposób ukazuje swoją potęgę, przemieniając to, co słabe, w to, co mocne, to co szkaradne, w to, co piękne. Mnie, słabego, grzesznego, niewiernego chce podnosić i przemieniać – w prawdziwie świętego. Tego właśnie pragnie Bóg.

Jezu, ile razy gdy jestem słaby odrzucam siebie, nie potrafiąc spojrzeć na siebie z miłością. A jeśli jest mi ciężko z samym sobą, to jak mam przyjąć słabości innych ludzi? Panie, kiedy upadam chcę patrzeć w Twoją stronę. Bo wiem, że tylko z Twoją pomocą mogę powstać.      Nie chcę widzieć upadek, jako koniec wszystkiego, ale jako kolejną szansę do  powstania, ku Tobie, ku wieczności.

Stacja IV – Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. (J 17, 20-21)

Decyzja młodego człowieka o wstąpieniu do seminarium czy do zgromadzenia zakonnego, niejednokrotnie budzi emocje, nawet wśród najbliższych: rodziców, rodzeństwa, przyjaciół. Różne postawy mogą rodzić się także wobec naszych codziennych wyborów. Być może Matka Boża nie do końca rozumiała decyzję swojego umiłowanego Syna. Ale mimo wszystko zgadza się i szanuje Jego wybór.

Maryjo, Ty widziałaś z bliska jak Twój Syn stawiał kolejne kroki na drodze życia, a także w drodze na Kalwarię. Ty dostrzegałaś jego małe i wielkie wybory. A co czuje moje serce kiedy widzę, że ktoś szczególnie mi bliski postanawia zrobić coś, co nie odpowiada mi wcale? Jak się wtedy zachowuję? Czy narzucam mu swoje zdanie? A może pozwalam dokonać wyboru samodzielnego, wspierając jedynie swoją radą i obecnością?

Przenikaj nas Jezu, abyśmy zawsze potrafili pełnić Twoją wolę i szanować decyzje bliźnich.

Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga Panu Jezusowi nieść krzyż

 Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. (J 15, 16)

Szymon, człowiek powołany do niesienia krzyża Jezusowego. Powołany przez rzymskich żołnierzy. To oni zmusili go, aby podźwignął Jezusa. A kto jest odpowiedzialny za moje wybory? Za te małe i wielkie decyzje? Jestem kowalem własnego losu? Bzdura. Cóż mógłbym uczynić sam z siebie, gdyby nie łaska? Ale czy to oznacza, że stery mojego życia należą do Boga?  Czy naprawdę Bogu je oddałem? A może pozostawiłem je w rękach moich rodziców, a może liczę się wyłącznie z radami moich znajomych?

Jezu, a gdzie tak naprawdę Ty mnie powołujesz? Do czego mnie wybierasz? Niech moje życie będzie poddane Tobie. Niech moje decyzje będą zgodne z Twoją wolą.

Stacja VI – święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa

Jezus wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. (J 13,4-5)

Po ludzku bezmyślna dziewczyna, która narażając własne życie biegnie, aby udzielić skazańcowi jakiegoś choćby drobnego aktu miłości. Jak wielkie musiało być jej współczucie. Jak wielkie musiała mieć pragnienie, by na chwilę ulżyć Jezusowi. Jest ona postacią, która nie występuje na kartach Ewangelii. Informacje o tej stacji podała nam żywa Tradycja Kościoła. Ale właśnie dzięki temu jest to stacja uniwersalna. Każdy z nas ma stawać się Weroniką. Jesteśmy wezwani do tego, co wskazał nam Jezus, aby nawzajem umywać sobie nogi. Niezależnie komu i w jakich okolicznościach. W szkole, w pracy, w kościele, na zakupach – absolutnie wszędzie. Ja: kleryk, kapłan, matka, uczeń, dziadek, nauczyciel, kasjer, każdy z nas otrzymał ten sam nakaz. Wzajemnie służyć drugiemu, wielka miłość w drobnych gestach.

Panie Jezu, naucz nas być takimi jak Ty, naucz nas wznosić się ponad nasz egoizm, nasze światowe przekonania i iść umywać innym nogi, jak Ty, a potem wskaż nam drogę jeszcze doskonalszą, drogę na Golgotę.

Stacja VII – Pan Jezus upada pod ciężarem krzyża pod raz drugi

Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. (J 10,11-12)

Każdy z nas upada, wiele razy, w różnych sferach życia. Upadamy także my, klerycy i księża. I nie chodzi o ilość upadków, chociaż łatwo koncentrujemy się tylko na nich. Najważniejsze jednak, aby z tego upadku powstać. ,,Jezus upada”. Mamy trzy tak nazwane stacje drogi krzyżowej. Nie ma ani jednej ,,Powstanie z upadku”.

Jezus daje nam przykład jak powstawać. Pomogła mu pewnie myśl, że idzie aby zbawić świat, że jeszcze trochę i stanie na Golgocie, i mimo, że tam nie będzie wcale lżej, to jest to konieczne, by pojednać świat z Bogiem. I my także, duchowieństwo i świeccy, potrzebujemy wzajemnie sobie pomagać w powstawaniu z upadków. Idziemy jedną drogą wiary, gdy jeden z nas się potknie, cierpi cała wspólnota. Dlatego tak ważna jest wzajemna modlitwa, troska, w razie potrzeby czynna pomoc. Potrzebujemy pomocy wiernych świeckich, tak samo jak oni potrzebują naszej.

Panie, na tym polega życie na ziemi, aby wzajemnie się podnosić, aby ciągle sobie pomagać, by jeden niósł brzemię drugiego.

Stacja VIII – Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje! » (J 21,17)

Łzy nie są oznaką słabości. Wręcz przeciwnie, ukazują siłę człowieka. Są dowodem, że nie polega on jedynie na sobie, ale ma odwagę szukać pomocy u innych. Także my, klerycy i księża, jesteśmy gotowi do pomocy każdemu, kto płacze. Jesteśmy przecież wyjęci spośród ludzi, ludziom mamy służyć. W 1970 roku do kleryków naszego seminarium Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński powiedział: ,,Jesteście dla ludu. Każdy ma do was prawo. Każdy może ,,ukroić” z was, ile mu potrzeba.” Tak, to prawda. Jesteśmy dla wszystkich ludzi, ich problemy nie są nam obce. Sami przecież pochodzimy z różnych środowisk, różni ludzie nas ukształtowali, jesteśmy wezwani przez Chrystusa spośród ludu, aby ludziom służyć, aby im ofiarować swoje życie.

Panie, spraw abyśmy nigdy nie zapominali, że posyłasz nas przede wszystkim nie dla wzniosłych idei, nie dla kariery, pieniędzy i uznania, ale do ludzi. Daj odwagę wszystkim, którzy nas potrzebują, aby w trudnych chwilach mieli do nas zaufanie, aby mieli świadomość, że chcemy ich wspomagać

Stacja IX – Pan Jezus upada po raz trzeci

Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe. (Ga 6,2)

Może pojawić się w nas pokusa, żeby ułożyć sobie spokojne i bezproblemowe życie. Pokusa, żeby się nie przemęczać i żyć na cudzy koszt. Możliwe, że Jezus też miał taką pokusę. Trzeci upadek musiał być bardzo ciężki. Jezus był ubiczowany, na skroniach miał wieniec z cierni, szedł już długo, niosąc bardzo ciężką belkę krzyża. Może upadł, widząc wzgórze Golgoty, miejsce swojej kaźni. Nie musiał wstawać, żołnierze jakoś dociągnęliby Go na wzgórze, a nawet gdyby zginął na miejscu, cóż to za różnica? Tylko wtedy cała droga straciłaby sens, bo Jezus nie wyruszył jedynie, aby umrzeć, ale umrzeć za nas. Jego miłość była tak całkowita, że podnosi się, zarzuca krzyż na plecy i idzie… dla nas.

Panie, mamy wciąż się podnosić, nawet jeśli jesteśmy już zmęczeni naszymi upadkami. Mamy się podnosić i nieść swój krzyż. ,,Upadek to rzecz ludzka, trwanie w upadku – rzecz szatańska.”

Stacja X – obnażenie Pana Jezusa z szat

Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. (Mt 25,26-30)

Wciąż na jaw wychodzi wiele skandali seksualnych z udziałem osób duchownych. Następuje niesprawiedliwe generalizowanie, na ulicach wielu księży wyzywa się od pedofilów, niezależnie od tego czy to prawda czy też nie. To fakt, wina niektórych duchownych jest bezsprzeczna. Ale jaki wpływ mają na to pozostali? Czy ja, albo mój kolega mogliśmy powstrzymać tego kapłana? Możemy się jedynie modlić. A przez jego grzech cierpi cała wspólnota, my i wierni świeccy.

Każdy z nas odziera Chrystusa z szat, wtedy kiedy sprzeciwia się nakazom danym przez Boga, kiedy sprzeniewierza się otrzymanemu powołaniu, kiedy przestaje żyć, a jedynie zaczyna egzystować, kiedy otrzymane talenty zakopuje i ich nie rozwija. Jezus przez odarcie z szat nie stracił swojej wartości, nadal był i jest wszechmogącym Bogiem. Ale na odzieraniu Go z szat tracimy my. Bo odrzucamy miłość, która nas ukochała do końca.

Panie, pomóż nam być wiernymi Tobie, teraz i w naszej codzienności, abyśmy nie stracili nigdy z oczu celu naszego życia, jakim jest życie wieczne.

Stacja XI – Pan Jezus do krzyża przybity

Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną. (Iz 49,15-16)

Jak ważny jest Bóg w moim życiu?  Co jestem w stanie dla niego zrobić? Jezus daje sobą poniewierać, daje na siebie pluć, daje odebrać sobie godność, w końcu daje sobie przebić ręce i nogi, aby umrzeć na krzyżu. On, wszechpotężny Bóg. Gdzie jest granica? Ja je przecież mam. Moja miłość kończy się tam, gdzie zaczyna się mój egoizm, moje potrzeby, moje pragnienia. Jezus daje sobie na zawsze wyryć nas samych na swoim ciele. ,,Oto wyryłem cię na obu dłoniach” mówi cierpiący sługa Jahwe w Księdze Izajasza. Jakie to dobitne.

W czasie święceń kapłańskich biskup namaszcza nowo wyświęconego, czyniąc znak krzyża na obu dłoniach. Nie można tych świętych olejów już wydrapać. Tak samo Jezus dał sobie przebić ręce, wyrył sobie nasze imiona na dłoniach z miłości do nas. Tak i my, klerycy, mamy wyryć sobie kiedyś Jego imię na dłoniach, ale nie tylko Jego, ale też ludzi do których będziemy posłani. Posłani, aby służyć miłością w imię Miłości.

Panie, Ty znasz imię każdego z nas, każdego z nas widziałeś wisząc na krzyżu, ucz nas przekraczać granice naszego samolubstwa, abyśmy mieli odwagę dawać się krzyżować na twój wzór.

Stacja XII – Pan Jezus umiera na krzyżu

Nikt Mi [życia] nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca. (J 10,18)

Możemy różnie podchodzić do naszego życia. Możemy pragnąć jedynie przyjemności, nie przejmować się zasadami, ludźmi, wizją śmierci albo wręcz przeciwnie, być obrażonymi na Boga za to, że życie jest ciężkie, że najlepiej gdybyśmy nie musieli żyć. Jedynie wtedy, kiedy oddamy swoje życie Bogu, możemy być pewni, że będzie to najlepsze życie, jakie można mieć. Problem jednak tkwi w tym, że nie chcemy naszego życia ofiarować Bogu.

Chrystus z głębi swojej woli oddał życie jako ofiarę za nas. Cały ogrom mąk jakich doznał od pojmania w Ogrójcu, aż do ukrzyżowania nie wystarczyłby, nie byłaby to ofiara całopalna. Jedynie wtedy, kiedy Jezus wyzionie swego ducha możemy mówić o całkowitej, dobrowolnej ofierze, która daje zbawienie.

Panie, wijemy się w bólu moich hedonistycznych pragnień, jak mam moje życie ofiarować Tobie? Pomóż mi oddać to moje byle jakie życie, aby otrzymać od Ciebie o wiele lepsze, wieczne.

Stacja XIII – Pan Jezus z krzyża zdjęty

Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. (J 17,6-8)

Jak martwe ciało Chrystusa zostało złożone w rękach Matki, tak ciągle jest rozdawane nam przez ręce kapłanów. Seminarium to miejsce dojrzewania do tego, aby nosić w sobie Jezusa, być żywą monstrancją, i nieść Go w Jego słowie i Ciele Eucharystycznym wszystkim, którzy tego pragną. Ale nie tylko my, klerycy i kapłani mamy podjąć to zadanie. Każdy człowiek powołany jest do niesienia Chrystusa innym, do tego, by dawać o nim żywe świadectwo. Jak pokazuje, że wierzę w Boga? Jakie daję o Nim świadectwo? Moje życie może być jedyną Biblią jaką ktoś przeczyta.

Panie, nie dosyć Ci było, że umarłeś za mnie, ciągle mi się oddajesz, a ja ten najcenniejszy dar – Twoją łaskę – zakopuję, nic z nią nie robię, lub nawet odrzucam. Naucz mnie żyć według Twoich słow. Tylko wtedy będę człowiekiem szczęśliwym.

Stacja XIV – ciało Jezusa złożone w grobie

Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.  Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach. (Mt 7,16-20)

Ostatnia stacja, po ludzku wszystko się skończyło. Jezus umarł, Jego Apostołowie chowają się z obawy przed Żydami. Jezus już nie głosi, nie daje pouczeń. Trzy lata działalności na nic. Ale to tylko pozory. Grób w którym zostaje złożone ciało martwego Chrystusa to moje serce. Skostniałe, ciemne, pełne nieczystości, brak tam jakichkolwiek relacji. Już nawet Boga stamtąd wygnałem. Ale On umarł dla mnie na krzyżu i wchodzi do tego grobu, który wydaje mi się zamknięty, nie do uratowania.

Mówi się, że nieważne jak człowiek zaczyna, ale ważne jak kończy. Jezus drogę krzyżową kończy w grobie, z którego wyjdzie. Zniszczy głaz mojego serca, który toruję drogę dla Niego. ,,Przebudź się o śpiący a zajaśnieje ci Chrystus.” Nieważne, że wciąż sobie nie radzę, nieważne, że ciągle upadam. Ważne, że się podniosę. Pan chce przekuć moje upadki na Swoje zwycięstwa.

Panie, grób nie jest końcem. Może być początkiem nowego życia, jeśli tylko zgodzę się przyjąć Ciebie, zgodzę się na to, że Ty będziesz działał we mnie. Przyjdź więc, działaj, doprowadź mnie do zmartwychwstania.

Zakończenie

Zmartwychwstały Jezu Chryste, który jesteś Drogą, Prawdą i Życiem, spraw, byśmy wiernie żyli duchem Twego zmartwychwstania. Odnów nasze serca i naucz nas umierać samym sobie, abyś Ty i tylko Ty w nas pozostał. Uczyń nas znakiem Twojej miłości, co przemienia i przekształca. Zechciej posłużyć się nami w odnowie społeczeństwa, abyśmy głosząc Twoje życie i Twoją miłość doprowadzili wszystkich do Twego Kościoła. Przyjmij te prośby, Panie Jezu, który żyjesz i królujesz z Ojcem, w jedności z Duchem Świętym, jako Bóg na wieki. Amen.

26 marca 2021