„Dzieli nas tylko czas”

Wraz z początkiem Adwentu w Centrum Edukacyjno-Formacyjnym w Gnieźnie odbyła się kolejna, XII edycja rekolekcji dla rodziców po stracie dziecka. Na rekolekcje zgłosiła się rekordowa 40-osobowa grupa uczestników zarówno z archidiecezji gnieźnieńskiej, jak i odleglejszych stron Polski.

Rekolekcje były czasem spotkania z Bogiem na modlitwie i otwierania się na światło nadziei, które płynie od Stwórcy. Tradycyjnie bardzo ważne okazało się budowanie wspólnoty wśród samych rodziców, którzy mogli otwarcie i bez lęku, a jednocześnie z dużym zrozumieniem dzielić się z innymi rodzicami swoją bolesną historią. Doświadczenie bliskości, przyjęcia i współbrzmienia w bólu – o co niekiedy trudno w codziennym życiu – było niezwykle ważne i owocne. Początek Adwentu nie tylko sprzyjał wejściu w jego duchowy klimat, ale i pomagał dobrze przygotować się na święta Bożego Narodzenia, które choć same w sobie są piękne i radosne, to jednak dla rodziców po śmierci dzieci, bardzo trudne. Wpatrując się w Nowonarodzonego uczestnicy uczyli się głębiej przeżywać tajemnicę narodzenia Syna Bożego, a w Nim ponownych narodzin swoich dzieci.

„Rekolekcje dla rodziców w żałobie to poważne i trudne wyzwanie, zarówno dla organizatorów, jak i uczestników, bo ujawniają ogrom cierpienia, którego nie da się zrozumieć czy szybko uleczyć. Jednocześnie są one czasem błogosławionym i pięknym. Wspólne przeżywanie tej szczególnej via crucis, w bliskości kochającego Boga oraz innych rodziców sprawia, że pośród niekończącego się mroku żałoby pojawia się Boże światło nadziei” – mówi ks. Wojciech Rzeszowski, organizator i prowadzący rekolekcje.

Świadectwa rodziców po rekolekcjach:

„Na Rekolekcje jechałam pierwszy raz i powiem, że z małą nutą niepewności. Na miejscu okazało się, że poczułam się jak w domu. Nasze koleżanki z rekolekcji – inne mamy, od samego początku przywitały nas serdecznie i ciepło. Dawno nie czułam się tak zaopiekowana jak przez te trzy dni. Dziękuję. Już bym chciała za dwa, trzy tygodnie jechać znowu”. M.

„Jestem mamą dziecka, które siedem miesięcy temu odebrało sobie życie. Jestem w żałobie, jest mi trudno żyć, zmagać się z każdym dniem i z tęsknotą za Synem. Moim największym marzeniem jest być w Niebie i spotkać się z moim ukochanym dzieckiem. Wcześniej w swoim życiu dwa razy zbuntowałam się przeciwko Bogu. Było to po stracie mojego Taty oraz Męża. Teraz już nie buntuję się, nie chcę żyć bez Boga. Bez Boga, wiary, nadziei i zaufania nie dałabym rady żyć, nie widziałabym sensu. Zatem nie buntuję się, nie obrażam, chcę pokornie „tyrkotać”. Rano, kiedy wstaję – myślę, żeby przetrwać do wieczora. Wieczorem szybko kładę się do łóżka, jakbym chciała, żeby dzień się szybciej skończył, a ja mogła odhaczyć kolejny dzień bliżej do śmierci i – daj Boże – do Nieba. Do Gniezna na rekolekcje jechałam szukając pocieszenia, ukojenia, choć też z dużą rezerwą. Nie znałam w ogóle księdza Wojciecha – organizatora, ani ludzi. Niemniej miałam ogólne nastawienie, że księża z gnieźnieńskiego seminarium = beton. Dziś mi wstyd za takie krzywdzące myślenie. Teraz – po rekolekcjach – jestem ujęta tym, czego doświadczyłam, ile dobrego słowa, spokoju, ciepła i zrozumienia. Każdą naukę starałam się chłonąć i każda była dobra. Ksiądz mówił o naszych dzieciach – jakby sam stracił dziecko. Tak bardzo potrafił żyć naszymi stratami i rozumieć nas – rodziców po stracie. Zajęcia, warsztaty, modlitwa, Eucharystia, film, wspólne posiłki, świadectwa innych, czas pełen zajęć, czas dobrze zorganizowany, dla mnie dobrze przeżyty, niosący dużo ukojenia i nadziei. Nadziei na to, że moje życie ma sens, że choć moje cierpienie nigdy nie minie, to będzie obrastało życiem. Każde życie ma znaczenie – życie mojego dziecka miało/ma znaczenie – i moje życie ma też.  Dzieli nas tylko czas”. K.

16 grudnia 2023