Gniezno: 60 lat w służbie Bogu i Kościołowi (video)

Za dar powołania i wytrwania w kapłaństwie dziękowali 27 maja w kaplicy Domu Księży Seniorów w Gnieźnie księża świętujący diamentowy jubileusz kapłaństwa. W dziękczynieniu towarzyszyli im współbracia, siostry zakonne, krewni, byli parafianie oraz abp Józef Kowalczyk.  

 

Ks. Jan Lewandowski, ks. Mieczysław Wacławski, ks. Zygmunt Kosowski, ks. Tadeusz Gawroński oraz ks. prałat Eugeniusz Nowak sprawowali dziękczynną Mszę św. dokładnie w tym dniu, w którym przed 60-ciu laty zostali wyświęceni. Jak przyznał w imieniu jubilatów ks. Nowak, obchodzony jubileusz jest faktem zarazem bliskim i dalekim. Dalekim ze względu na czas, który upłynął od chwili święceń, bliskim zaś dlatego, że wspomnienia tej chwili są w pamięci jubilatów wciąż bardzo żywe.„Kiedy przyjmowaliśmy sakrament kapłaństwa towarzyszyła nam radość, że wreszcie skończy się przygotowanie i rozpoczniemy pracę w Winnicy Pana. Wyjątkowa radość, bo było nas wielu – trzydziestu siedmiu. Ale był też niepokój serca, bo widzieliśmy, co dzieje się w naszej Ojczyźnie. Ksiądz Prymas Wyszyński był w więzieniu, ks. bp Baraniak również. Mimo tego radość przepełniała nasze serca, bo spełniało się to, co śpiewaliśmy w hymnie seminaryjnym: Gdy nadejdzie czas – kapłanem być Chrystusa, pójdzie za Panem każdy z nas, rodzić Go w ludzkich duszach. I tak było rzeczywiście” – mówił ks. prałat Nowak.

 

Wspólnie z dostojnymi jubilatami za dar powołania i wytrwania w kapłaństwie dziękowali ich współbracia z Domu Księży Seniorów, pracujące tam siostry zakonne, świeccy, krewni, byli parafianie, a także dyrektor domu ks. kan. Krzysztof Stawski oraz ks. Tomasz Trzaskawka, ojciec duchowny w gnieźnieńskim seminarium duchownym, który wygłosił homilię. We wspólnej modlitwie uczestniczył także abp Józef Kowalczyk, który osobiście podziękował i złożył życzenia każdemu z księży jubilatów. „Razem z Wami dziękuję za Wasze kapłaństwo i życzę, aby na dalszej drodze posługi nie zabrakło Wam sił, aby Pan Bóg  wspierał Was swoją łaską i udzielał tych darów, które są Wam najbardziej potrzebne” – mówił abp Kowalczyk. W czasie Mszy św. księża jubilaci wraz z wszystkimi obecnymi modlili się za zmarłych kolegów kursowych i rodziców, o nowe powołania, a także o Boże błogosławieństwo i siłę dla nowego Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka.

 

Księża jubilaci mówią o sobie, że są pokoleniem wojennym. Ks. Jan Lewandowski – rocznik 1924, najstarszy w gronie jubilatów,  przed wojną był harcerzem i mechanikiem samochodowym. Później nawiązał kontakt z organizacjami podziemnymi i pomagał w tworzeniu struktur Armii Krajowej. Wreszcie sam złożył przysięgę wojskową i otrzymał pseudonim „Witold”. Naprawiał niemieckie samochody, jednocześnie podsłuchując rozmowy ich właścicieli, prowadził systematyczny nasłuch radiowy, przenosił tajną korespondencję i broń. Po wojnie wstąpił do gnieźnieńskiego seminarium duchownego. Po święceniach posługiwał kolejno w parafii katedralnej w Gnieźnie oraz w gnieźnieńskiej Kurii Metropolitalnej. W 1960 roku został mianowany proboszczem parafii w Kamieńcu, a w 1977 proboszczem parafii pw. św. Marcina w Żninie. Duszpasterzował tam do 2001 roku. Był też kapelanem żnińskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK.

 

Ks. Mieczysław Wacławski – rocznik 1925 w czasie wojny pracował w bydgoskiej papierni, razem przyszłym ks. Kosowskim. Księżmi chcieli być także jego dwaj bracia. Jeden z nich nie zdążył, utonął tuż przed maturą. Drugi, już jako kleryk, w czasie wojny trafił do Dachau. W postanowieniu nie wytrwał. Ks. Wacławski razem w kolegami przyjął święcenia kapłańskie 27 maja 1954 roku w katedrze gnieźnieńskiej z rąk bp. Władysława Suszyńskiego. Pierwszą placówką duszpasterską, do której został posłany jako wikariusz była parafia w Łobżenicy. Pracował także w Wysokiej, Śmiłowie, Kosztowie i Słaboszewie. Był kapelanem w Zakładzie Karnym w Kwęszynie. W 1959 roku został mianowany proboszczem parafii w Raczkowie i Jabłkowie. W 1980 roku objął parafię w Popowie Kościelnym, gdzie posługiwał do przejścia na emeryturę w 1999 roku.

 

Ks. Zygmunt Kosowski – rocznik 1926 w czasie wojny również trafił do bydgoskiej papierni. Po upadku Powstania Warszawskiego hitlerowcy przywieźli na przemiał zbiory z Biblioteki Zamojskich, wtedy można było wynieść choć kilka książek. Po święceniach pracował jako wikariusz w parafii pw. św. Mikołaja w Inowrocławiu, w gnieźnieńskiej farze, w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bydgoszczy, w Łobżenicy i Jarocinie. W 1961 roku został proboszczem w Pęchowie. Później jako proboszcz posługiwał w Liszkowie, Witaszycach i Kościeszkach. Na emeryturę przeszedł w 2001 roku. „Moja mama z domu nazywa się Wujek, w rodzinie były siostry zakonne, ich wzór na mnie wpłynął” – przyznaje.

 

Ks. kan. Tadeusz Gawroński – rocznik 1930, najmłodszy z księży jubilatów, wspomina, że w dzieciństwie od księdza usłyszał, że kto odmówi dziesiątkę różańca, ten w życiu nie zginie. Przypomniał to sobie w czasie wojny, kiedy nie było gdzie uczestniczyć w Mszy św., bo kościół był zamknięty. Wtedy też pojawiła się myśl, że mógłby zostać księdzem. „Mieliśmy wszyscy wojenne dzieciństwo, pokaleczone. Miałem 12 lat, musiałem pracować, w jednym ręku ściskałem różaniec, a drugą poganiałem krowy. Buntowałem się wtedy, wiedziałem, że życie nie może tylko na tym polegać” – wspomina. Po święceniach ks. Gawroński pracował w trzech bydgoskich parafiach i w parafii pw. św. Józefa w Inowrocławiu. Później został mianowany rektorem bydgoskiego kościoła pw. Świętego Krzyża. „Bycie rektorem oznaczało rzucenie na najgłębszą wodę. Trzymały mnie wtedy tylko słowa św. Jana XXIII, które sobie powtarzałem: Gdzie posłuszeństwo, tam pokój. Byłem posłuszny” – wspomina.

 

Ks. prałat Eugeniusz Nowak – rocznik 1924, kapłan diecezji kaliskiej, studiował i święcenia kapłańskie przyjął w Gnieźnie. Posługiwał w parafii pw. św. Floriana w Żninie, w Trzemesznie i w Pleszewie, gdzie został  administratorem parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Pleszewie. Jego pierwsze probostwo było bardzo trudne. Powierzono mu tworzenie nowej parafii w poewangelickim kościele. Władze ostrzegały, że w niczym mu nie pomogą i że powinien zrezygnować, ale on odparł, że zwolnić z pracy może go wyłącznie prymas. Przez cztery i pół roku mieszkał w kościelnej wieży, na kilku metrach kwadratowych, bo innego mieszkania dla niego nie było. W Pleszewie posługiwał do emerytury w latach 1983-2001 jako proboszcz parafii pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Na emeryturze na prośbę abp. Muszyńskiego pełnił posługę egzorcysty archidiecezji gnieźnieńskiej.

 

BK
Fot. B. Kruszyk

27 maja 2014