Kawał serca tutaj zostawiłem

Gniezno miało zaszczyt i szczęście gościć Karola Wojtyłę wielokrotnie. Przyjeżdżał jako arcybiskup, kardynał i wreszcie papież. „Z wielkim wzruszeniem żegnam ten podgnieźnieński las, bo ja jestem człowiek leśny… No, tak jest. Trudno się człowiekowi na starość od tego odzwyczaić. Ale myślę, że Pan Jezus mi jakoś pomoże. Kawał serca tutaj zostawiłem, nie wiem, ile mi jeszcze zostanie na resztę” – mówił wyjeżdżając z Gniezno w 1979 roku.

Starsze pokolenie doskonale pamięta gnieźnieńskie obchody Milenium Chrztu Polski w 1966 roku i kwietniowe uroczystości świętowojciechowe, w których abp Karol Wojtyła uczestniczył co roku – zawsze uśmiechnięty, zawsze o krok za prymasem Wyszyńskim. Jako metropolita krakowski przywoził ze sobą relikwie św. Stanisława i niekiedy… kapelę góralską, która w regionalnych strojach okraszała liturgię głośnym śpiewem i muzykowaniem. W latach 70. utarło się nawet, że to on odpowiada za wieczorną procesję z relikwiami św. Wojciecha, a później, przy kościele św. Michała mówi kilka słów do wiernych. Już wówczas przyszły papież wielokrotnie podkreślał znaczenie Gniezna jako kolebki państwa i Kościoła w Polsce. W 1975 roku podczas 975-lecia metropolii gnieźnieńskiej mówił: „Przybywamy tutaj do relikwii św. Wojciecha, my biskupi i przedstawiciele ludu Bożego, z całej dzisiejszej Polski. Przybywamy w tym przeświadczeniu, że tutaj jest nasze Gniazdo. Polska przez tyle stuleci rosła z tego Gniazda. Jeśli dzisiaj do niego wracamy, to po to, ażeby wyrazić jedność z naszym początkiem – jedność, która zawsze żyła i rozwijała się, bez względu na to, jakie były koleje naszego narodu i państwa”.

Żebyście nie żałowali

Do słów tych Karol Wojtyła wrócił cztery lata później, już jako papież Jan Paweł II, podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Według pierwotnego planu Gniezna nie było w programie wizyty. Wizytę tutaj dopisano niemal w ostatniej chwili ku zaskoczeniu i radości mieszkańców tej części Polski. Natychmiast rozpoczęły się gorączkowe przygotowania. Przyjazd papieża był wydarzeniem bez precedensu, trudno się więc dziwić, że oczekiwaniu towarzyszyły ogromne emocje. „Niepokoiła się” także władza ludowa. Pierwszy sekretarz Edward Gierek wyraził zgodę na pielgrzymkę, nie mógł jednak zapomnieć przestróg rosyjskich towarzyszy. Sam Leonid Breżniew miał go ponoć ostrzegać: „Róbcie jak uważacie, bylebyście wy i wasza partia później tego nie żałowali”. Starano się więc zrobić wszystko, by zniechęcić ludzi do udziału w papieskich Mszach św. W Polskę poszły plotki, jakoby w Meksyku podczas wizyty Jana Pawła II stratowano tysiące ludzi. Wielu pod naporem tłumu miało zostać dosłownie przeciętych na pół przez liny oddzielające sektory. Przestrzegano przed udarami, omdleniami, ściskiem, brakiem jedzenia, wielkimi ulicznymi korkami i złodziejami, którzy będą okradać puste domy. Dziś może wydawać się to śmieszne, ale kilka dni przed przyjazdem papieża do Gniezna przez miasto przejechał konwój ciężarówek wyładowanych trumnami – dla „ofiar” papieskiej wizyty. Zabiegi propagandy nie odniosły jednak wielkiego skutku. 3 czerwca 1979 roku, w upalne przedpołudnie, Jana Pawła II witały w Gębarzewie setki tysięcy wiernych z całej Polski. I żaden z czarnych scenariuszy się nie sprawdził. Nie było tratowania i przepychanek. Jak wspominają uczestnicy uroczystości, ludzi ogarnął szczególny nastrój pełen życzliwości i serdeczności. Dzielono się wodą, jedzeniem i parasolami chroniącymi przed palącym słońcem. Nie inaczej było w Gnieźnie, gdzie na papieża czekano od wczesnych godzin rannych.

 

W Gnieźnie się zaczęło

Wizyta Jana Pawła II w mieście św. Wojciecha, podobnie jak cała pielgrzymka, okazała się niezwykle brzemienna w skutkach. Jak przyznał w jednym z wywiadów kard. Stanisław Dziwisz, to właśnie Gniezno, a nie mur berliński, zapoczątkowało proces rozmontowywania żelaznej kurtyny dzielącej ówczesną Europę. Do historii przeszło wołanie papieża o duchową jedność Europy: „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten papież Polak, papież Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu? Tak! Chrystus tego chce! Duch Święty tak rozrządza, ażeby to zostało powiedziane teraz, tutaj w Gnieźnie!”. Były to niesłychane słowa. Zwierzchnik Kościoła katolickiego z wysokości swojego urzędu i autorytetu zakwestionował porządek jałtański. Głosem słyszalnym dla całego świata upomniał się o uciskane narody zza żelaznej kurtyny. Podniósł głowę Polakom i wlał w nich nowego ducha. To właśnie w Gnieźnie zaczęła się krystalizować myśl o duchowej jedności podzielonej Europy, którą przez blisko półwiecze raniły skutki II wojny światowej. Homilia wygłoszona tego dnia w Gnieźnie stała się niejako programem pontyfikatu Jana Pawła II. Była ona – jak później powiedział sam Ojciec Święty – odczytaniem zamierzeń Bożych dotyczących ostatniego ćwierćwiecza drugiego tysiąclecia.

Jesteś naszą nadzieją

W Gnieźnie – zdaniem wielu – miał także początek szczególny dialog, jaki Jan Paweł II prowadził z młodzieżą przez cały pontyfikat. „Jesteś naszą nadzieją” – napisali na jednym z transparentów młodzi ludzie czekający 3 czerwca 1979 roku pod balkonem Rezydencji Arcybiskupów Gnieźnieńskich. – Jesteście nadzieją Kościoła, jesteście moją nadzieją – powtarzał później wielokrotnie papież. Podczas pamiętnego spotkania w Gnieźnie przypomniał młodym Polakom o bogatym dziedzictwie, którego są spadkobiercami. „Kultura jest dobrem wspólnym narodu. Kultura polska jest dobrem, na który opiera się życie duchowe Polaków. Ona wyodrębnia nas, jako naród. Ona stanowi o nas przez cały ciąg dziejów (…) Naród polski przeszedł ciężką próbę utraty niepodległości, która trwała z górą sto lat, a mimo to pozostał  sobą, pozostał duchowo niepodległy, ponieważ miał swoją kulturę! – mówił wówczas Ojciec Święty. Apelował również do młodych, by pozostali wierni temu dziedzictwu, by uczynili je podstawą swojego wychowania i przedmiotem szlachetnej dumy! „Przechowajcie to dziedzictwo! Pomnóżcie to dziedzictwo! Przekażcie je następnym pokoleniom” – prosił z mocą. Do legendy przeszły późniejsze wspólne śpiewy: Góralu, czy ci nie żal, zaintonowane przez prymasa Wyszyńskiego, Płonie ognisko w lesie, Wiele jest serc, Płynie Wisła płynie i wreszcie Barka – ulubiona pieśń Jana Pawła II.  – Czułem, że wówczas w Gnieźnie, na spotkaniu Ojca Świętego z młodzieżą narodziło się nowe pokolenie Polaków, że ludzie stali się inni – wspominał później jeden z uczestników spotkania. Jan Paweł II opuścił Gniezno następnego dnia rano. Żegnając się w Gębarzewie westchnął – Z wielkim wzruszeniem żegnam ten podgnieźnieński las, bo ja jestem człowiek leśny… No, tak jest. Trudno się człowiekowi na starość od tego odzwyczaić. Ale myślę, że Pan Jezus mi jakoś pomoże. Kawał serca tutaj zostawiłem, nie wiem, ile mi jeszcze zostanie na resztę.

 

Zburzyć mury w sercach

Powtórna pielgrzymka Jana Pawła II do Gniezna w 1997 roku z okazji milenium śmierci św. Wojciecha odbyła się już w innej Polsce. Entuzjazm, z jakim witano papieża Polaka, był jednak taki sam. Papież przyjechał do Gniezna 2 czerwca późnym wieczorem. Wszędzie czekały tłumy wiernych. Każdy chciał zobaczyć Ojca Świętego choć z daleka. – Bóg zapłać za przyjęcie! Idźcie już spać – prosił zmęczony młodzież wiwatującą na jego cześć. Następnego dnia na Placu św. Wojciecha odprawił Mszę św., w której uczestniczyło ponad 300 tys. ludzi, biskupi z Polski i zagranicy oraz prezydenci Ukrainy, Niemiec, Słowacji, Litwy, Czech, Węgier i Polski. ,,Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce. Czerpała z niego cała Polska u zarania swej państwowości i przez następne stulecia. Zjazd gnieźnieński otworzył dla Polski drogę ku jedności z całą rodziną państw Europy. U progu drugiego tysiąclecia naród polski zyskał prawo, by na równi z innymi narodami włączyć się w proces tworzenia nowego oblicza Europy”. Przypomniał także słowa, które wypowiedział na Wzgórzu Lecha 18 lat wcześniej: „Z tego miejsca rozlała się (…) potężna fala Ducha Świętego. Tutaj zaczęła przybierać konkretne formy myśl o nowej ewangelizacji. W tym czasie dokonały się wielkie przemiany, powstały nowe możliwości, pojawili się nowi ludzie. Runął mur dzielący Europę. Dlatego tutaj, u grobu św. Wojciecha, składam dziś Bogu Wszechmogącemu dziękczynienie za wielki dar wolności, jaki otrzymały narody Europy” – mówił w homilii. Podkreślił także, że odzyskanie prawa do samostanowienia, poszerzenie swobód politycznych oraz upadek muru dzielącego europejskie narody nie są wystarczające dla odbudowania ich jedności. Potrzeba zburzenia murów w ludzkich sercach. Murów zbudowanych z lęku, agresji, niezrozumienia, politycznego i gospodarczego egoizmu, a także z braku poszanowania ludzkiego życia i godności. ,,Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha” – wołał papież, przypominając że najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki umacniało chrześcijaństwo.

 

II Zjazd Gnieźnieński

Tego samego dnia w Rezydencji Arcybiskupów Gnieźnieńskich Jan Paweł II spotkał się z goszczącymi w Gnieźnie prezydentami. W sali nie ustawiono żadnego stołu, audiencja bowiem miała w sposób symboliczny manifestować jedność Europy, tak w wymiarze duchowym, jak i świeckim. Spotkanie to nazwano II Zjazdem Gnieźnieńskim. Ojciec Święty po raz kolejny podkreślił, że umacnianie demokracji, wzrost gospodarczy, a także współpraca międzynarodowa osiągną swój prawdziwy cel tylko wtedy, gdy zapewnią człowiekowi poziom życia umożliwiający rozwijanie wszystkich wymiarów jego osobowości. Zjazd przywódców siedmiu państw europejskich był dla Gniezna wydarzeniem bez precedensu i miał ogromne znaczenie symboliczne. Oznaczał bowiem – jak stwierdził prezydent Czech Vaclav Havel – akces narodów środkowej Europy do spuścizny św. Wojciecha. Spuścizny, która w swej duchowej warstwie zawiera przesłanie jedności europejskiej opartej na fundamencie uniwersalnych chrześcijańskich wartości.

 

Bernadeta Kruszyk
Fotografie udostępnione przez Wydawnictwo „Gaudentinum” (Archiwum Archidiecezjalne w Gnieźnie, Archiwum abp. Henryka Muszyńskiego)

 

2 kwietnia 2018