Ledóchowski – rocznicowo

Kardynał Wyszyński nie był jedynym więzionym prymasem Polski. Blisko 80 lat wcześniej władze pruskie aresztowały prymasa Mieczysława Ledóchowskiego, nakazując mu jednocześnie ustąpić z urzędu. W tym roku przypada 200. rocznica urodzin i 120. rocznica śmierci „prymasa na wygnaniu”.

W swoich zapiskach więziennych kard. Wyszyński wspomina, że już jakiś czas przed aresztowaniem w Episkopacie narastało przekonanie, że skończy w więzieniu jak prymas Ledóchowski. Jeden z biskupów podarował mu nawet biografię poprzednika mówiąc: „Warto tę książkę przeczytać, bo może się przydać”.

Jan od Krzyża

U schyłku życia kard. Ledóchowski lubił cytować swoją matkę Marię Rozalię z Zakrzewskich, która mówiła: „Życzę sobie z całego serca, byś umarł misjonarzem i męczennikiem”. Tej zacnej i dzielnej kobiecie należy się kilka osobnych zdań. Wykształcona, władająca biegle kilkoma językami również trafiła do więzienia, a później na wygnanie za obronę Kościoła w zaborze rosyjskim i przygotowanie obszernego raportu na temat represji, który zdołała tajnie przekazać do Rzymu, wyrażając nadzieję, że zostanie potraktowany poważnie, mimo, że napisała go kobieta. Przyszły prymas Mieczysław (imię w tamtym czasie identyfikowane z Mieszkiem I, który ochrzcił Polskę) był jej trzecim dzieckiem. Urodził się 29 października 1822 roku w Górkach. Na drugie imię otrzymał Jan od Krzyża na cześć hiszpańskiego mistyka i doktora Kościoła. Maria Rozalia oprócz wiedzy, ogłady i znajomości języków przekazała swoim dzieciom głęboką wiarę. O tym, że Mieczysław chce zostać księdzem wiedziała już w jego latach szkolnych. Nie ukrywał swoich zamiarów i młodzieńczych postanowień dotrzymał. Karierę ułatwiły mu nie tylko koneksje i pochodzenie, ale i wrodzone zdolności. Doświadczenie zdobywał w watykańskich urzędach, a także podczas misji dyplomatycznych w Hiszpanii, Portugalii i Bogocie, gdzie podczas wojny domowej uniknął zamachu na swoje życie uciekając przez Jamajkę i Kubę do Anglii. Jeszcze przed 40-stką otrzymał nominację arcybiskupią. Jednocześnie papież powierzył mu misję nuncjusza apostolskiego w Belgii. Był jednym z czterech nie-Włochów wśród 300 duchownych mianowanych łącznie na to stanowisko. Trzy lata później, w 1865 roku, dowiedział się, że jest kandydatem na arcybiskupa gnieźnieńskiego i poznańskiego. Nominację otrzymał w marcu 1866 roku. Miał wówczas 44 lata.

Nieufność

Mało kto był zadowolony z tego wyboru. Niechętne były Kapituły gnieźnieńska i poznańska, niechętne elity i społeczeństwo polskie, które nie mogło zapomnieć Ledóchowskiemu, że będąc tak blisko Watykanu nie popierał sprawy polskiej. On sam również nie był zachwycony. Z urodzenia i wychowania arystokrata, z wyboru kosmopolita nawykły do „wielkiego świata” miał objąć diecezje w zniewolonym kraju, rezydować w prowincjonalnym z perspektywy Paryża czy Wiednia mieście liczącym niespełna 40 tysięcy mieszkańców. Mimo to Poznań przyjął go entuzjastycznie. Wiele po Ledóchowskim obiecywały sobie też władze pruskie, z którymi papież zmuszony był konsultować i negocjować kandydatów. Ten wydawał się odpowiedni. Niechętnie mówił po polsku, był obojętny, a nawet sceptyczny wobec niepodległościowych aspiracji Polaków, za to lojalny wobec władzy zaborczej. On sam tłumaczył wtedy i później, że jego obowiązkiem jest służenie Kościołowi powszechnemu, a nie angażowanie się w lokalne sprawy polityczne i narodowe. Za cel postawił sobie uporządkowanie życia religijnego i kościelnego. Niestrudzenie wizytował parafie, reformował instytucje, dyscyplinował duchowieństwo nakazując księżom m.in. noszenie sutann i zakazując jakiejkolwiek aktywności politycznej i ekonomicznej. By „nie zaogniać sytuacji” zakazał nawet śpiewania w kościołach hymnu „Boże coś Polskę”. Jednocześnie zobowiązał się do zwiększenia udziału Niemców w zarządzie diecezji i formowania kleryków w duchu lojalności wobec Prus. Nie dziwi, że władze zaborcze darzyły go coraz większą życzliwością, w społeczeństwie natomiast narastało rozczarowanie i nieufność. Aż nastał kulturkampf.

Wbrew świeckiej potędze

Po zwycięskiej wojnie z Francją i obaleniu Napoleona III kanclerz Prus Otto von Bismarck proklamował w Wersalu utworzenie Cesarstwa Niemieckiego. Działaniom na rzecz unifikacji państwa towarzyszył ostry kurs antykatolicki i antypolski. „Żelazny kanclerz” dążył do całkowitego kontrolowania i podporządkowania Kościoła władzy świeckiej. Kolejne ustawy tzw. majowe coraz bardziej ograniczały władzę papieża przekazując najbardziej nawet elementarne sprawy w ręce państwa. Już nie tylko prawo i sądy państwowe były nadrzędne względem kościelnych, a wyroki Stolicy Apostolskiej przestały obowiązywać. Kościołowi odebrano nadzór nad szkolnictwem podstawowym, a nawet kształceniem księży. Duchowni byli zmuszeni przejść kurs nadzorowany przez zaborców i zdać egzamin z kultury – kutlurexamen. I tutaj prymas Ledóchowski powiedział non possumus! Sprzeciwił się jednak nie w imię obrony polskości, ale w imię obrony wiary i Kościoła. Na wezwanie nadprezydenta prowincji poznańskiej do złożenia urzędu tak odpowiedział: „rządzę cząstką Kościoła Świętego, która mi naznaczona została przez Ojca Św. Tego posłannictwa żadna świecka potęga zniweczyć nie jest zdolna (…)”. W odwecie rząd pruski zamknął seminaria w Gnieźnie i Poznaniu. 3 lutego 1874 roku prymas Ledóchowski został aresztowany i osadzony w więzieniu w Ostrowie Wielkopolskim. „Kuryer Poznański” z tego dnia donosił: „Dziś rano o 4. uwięziony został nasz Najprzewielebniejszy Arcypasterz i wywieziony. Wiemy, że w tej ciężkiej chwili zachował wspaniałą powagę i spokój uderzający. Otaczających upominał, by powsiągnęli zbyteczne wzruszenie. Nie pozwolono nikomu towarzyszyć dostojnemu więźniowi. Sam pozostał w ręku tych, co Go uwięzili”. Do niedawna obcy, patriotycznie obojętny światowiec zaczął wyrastać na bohatera narodowego.

„Na wygnaniu”

W czasie uwięzienia Ledóchowski miał oparcie nie tylko w elitach i swoich diecezjanach, ale także w papieżu. W marcu 1875 roku Pius IX mianował go kardynałem. Nominację przemycił do więzienia ks. Edmund Radziwiłł w specjalnie przygotowanej do tego celu lasce. Nominacja ta przyniosła mu także wolność. Prawo niemieckie nakazywało traktować kardynałów na równi z członkami rodziny królewskiej, a tych więzić nie było wolno. Wraz z uwolnieniem wręczono mu jednak dekret banicyjny. Miesiąc później Ledóchowski dotarł do Rzymu. Nadal był arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim, choć władze pruskie niedługo po aresztowaniu wydały wyrok usuwający go z urzędu. Dobrowolnie jednak go nie złożył, zarządzając diecezjami korespondencyjnie. Miał być sądzony w Inowrocławiu, gdzie oczywiście się nie stawił. Niemieckie władze zażądały więc ekstradycji, na co włoski rząd ostatecznie się nie zgodził. W Rzymie kard. Ledóchowski pełnił szereg ważnych funkcji m.in. prefekta Kongregacji Rozkrzewiania Wiary (dziś Kongregacja ds. Ewangelizacji Narodów). Uczestniczył w konklawe, które wybrało Leona XIII, a w 200. rocznicę odsieczy wiedeńskiej wręczał papieżowi wraz z Janem Matejką obraz Sobieskiego pod Wiedniem, który dziś oglądać można w Muzeach Watykańskich. W styczniu 1886 roku, kiedy rząd niemiecki ostatecznie wycofał ustawy majowe, na prośbę papieża złożył urząd arcybiskupa gnieźnieńskiego i poznańskiego. Nie wzbraniał się jednak przed używaniem tytułu prymasa Polski, przyjmując liczne delegacje i pielgrzymki. Zmarł 22 lipca 1902 roku w wieku 80 lat i został pochowany w Rzymie. Rząd pruski, mimo starań ówczesnego prymasa abp. Floriana Stablewskiego, nie zgodził się na przywiezienie ciała kardynała do Polski. Zezwolono jedynie na przywiezienie serca, które złożono w katedrze gnieźnieńskiej w kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej. Pochówek w Poznaniu odbył się dopiero w 1927 roku, po ceremonialnym objeździe różnych polskich miast.

B. Kruszyk KAI

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe – Trumna ze szczątkami kard. Mieczysława Ledóchowskiego w Polsce 1927 rok

Tzw. „krzyż wygnańców”, pektorał kard. Ledóchowskiego. Prymas Wyszyński był jego ostatnim właścicielem. Krzyż nazywany jest krzyżem wygnańców, gdyż poczynając od arcybiskupa Turynu, poprzez kard. Ledóchowskiego, aż do Prymasa Wyszyńskiego, każdy z jego właścicieli czas jakiś przebywał na wygnaniu lub w niewoli. Krzyż przechowywany jest w Muzeum Archidiecezji Gnieźnieńskiej.
Fot. J. Andrzejewski.

 

 

10 sierpnia 2022