CEF: modlitwa osieroconych rodziców

Po przerwie spowodowanej pandemią w Centrum Edukacyjno-Formacyjnym w Gnieźnie ponownie odbyły się rekolekcje stacjonarne dla rodziców po stracie dziecka. Była to już siódma edycja spotkań, które prowadzi kapłan i psycholog ks. dr Wojciech Rzeszowski, dyrektor CEF.

„Rekolekcje to czas spotkania z Bogiem na modlitwie, czas spotkania z samym sobą i trudną historią swojego życia, ale także z innymi rodzicami przeżywającymi równie bolesną stratę. Ten ostatni wymiar jest szczególnie cenny, bo właśnie rodzice, którzy przeżyli śmierć dziecka, jak nikt inny, mogą zrozumieć się nawzajem i być dla siebie wsparciem. Rekolekcje nie zmieniają losu naszych dzieci, ale pomagają przeżywać ich utratę w perspektywie wiary i uczą żyć w ich duchowej obecności” – mówi ks. Wojciech Rzeszowski.

Do gnieźnieńskiego CEF przyjechali rekolektanci z archidiecezji gnieźnieńskiej, ale także spoza jej granic. Spotkanie otwarte jest dla wszystkich zmagających się z bólem i żałobą po stracie dziecka, niezależnie od jego wieku. Publikujemy świadectwo jednej z uczestniczek.

Dziś mija 5 miesięcy od śmiertelnego wypadku mojego 21-letniego syna i jego dziewczyny. Przez ten czas żyliśmy z bólem, cierpieniem, wyrzutami sumienia, rozterkami, chęcią bycia niewidzialnymi. Poszukiwaliśmy wsparcia oraz odpowiedzi na dręczące nas pytania w książkach i w internecie. Przeżywaliśmy stratę w najbliższym gronie, płacząc po cichu i po kryjomu, nie umiejąc i nie mogąc podzielić się bólem. Córka zapisała nas na rekolekcje 4 miesiące temu i tak czekaliśmy. Przed dniem wydarzenia bałam się, że się nie odnajdę, że nie będę miała sił. Jednak spotkanie z innymi rodzicami, którzy stracili dziecko jest czymś nieocenionym. Byłam tam z mężem, nie potrafiłam powiedzieć co się stało z synem i jego dziewczyną. Mąż zaczął, ja dokończyłam, a później przysłuchiwałam się rozmowom innych rodziców i się otwierałam. Tyle wspólnych myśli, pytań, wyrzutów sumienia, a w odpowiedzi tyle zrozumienia, chęć przytulenia innych w rozpaczy, łzy utraconej miłości ale także uśmiech. Okazuje się, że nawet pandemia nie przeszkodziła w bliskości, mimo, że zachowywaliśmy dystans, w rzeczywistości czułam jakbyśmy wszyscy ściskali się za ręce, a ten uścisk dawał ukojenie. My rodzice po starcie żyjemy jakby w innym wymiarze, którego nikt inny nie zrozumie tak, jak drugi rodzic po stracie. Mieliśmy możliwość wspólnej modlitwy, przygotowanej dla nas i za nasze dzieci tak, że łzy wzruszenia same cisnęły się do oczu, a bliskość kochającego Boga sprawiała, że czułam się krucha, ale tak bardzo kochana. Najlepsze co mogło nam się przydarzyć w ostatnim czasie to te rekolekcje. Wiem, że jest Dobry Bóg, dom w niebie dla naszych dzieci, a tutaj na ziemi jest Ela, Hania, Ania … nie jestem sama, jestem zrozumiana – to tak wiele znaczy.

Rekolektantka

15 maja 2021