Najlepsze życzenia Pani Heleno!

Najstarsza damasławska parafianka Helena Wiśniewska właśnie skończyła sto lat. Wspólnie z mężem, z którym przeżyła 54 lata, wychowała trójkę dzieci. Doczekała się też sporej gromadki prawnucząt. Za długie i pracowite życie dziękowała Bogu wraz z najbliższymi i proboszczem parafii ks. Andrzejem Stefańskim.

Msza św. sprawowana była w domu Jubilatki i stanowiła zwieńczenie trwających od ponad tygodnia uroczystości urodzinowych. Najlepsze życzenia Pani Helenie złożyli nie tylko bliżsi i dalsi krewni, ale także władze państwowe, sąsiedzi i koleżanki i koledzy z miejscowego koła Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów.

Jak dożyć w pogodzie ducha tak sędziwego wieku? Nie ma złotej recepty. Pani Helena przeżyła dwie wojny i trudny czas stalinowski. Wychowała trójkę dzieci i całe życie ciężko pracowała, poświęcając się najbliższym. I może właśnie o to chodzi. Do Damasławka trafiła trochę przez przypadek, a trochę podstępem. Urodziła się 12 września 1914 roku w Lewicach. Jej ojciec był szewcem i kościelnym, mama wychowywała dziewięcioro dzieci. Pani Helena była najstarsza z rodzeństwa. Kiedy skończyła 14 lat rodzice posłali ją do pomocy na miejscową plebanię, gdzie uczyła się gotować. Jako 20-latka postanowiła poszukać pracy w mieście. Wyjechała wraz z koleżankami do Poznania, gdzie zarejestrowała się w miejscowym urzędzie pośrednictwa pracy. I zajęcie znalazła zanim jeszcze dopełniła wszystkich formalności. Rejestracji przypatrywał się starszy pan, który zaproponował Helenie posadę u swojej córki lekarki, jak mówił, dwie stacje za Poznaniem. Wahała się, ale obietnica dobrej pracy była silniejsza niż strach. Przyjęła propozycję nieznajomego, a ten kupił jej bilet i wsadził do pociągu. Posada faktycznie czekała, ale nie dwie stacje od miasta, tylko w Damasławku. Do pani doktor Halkowej pani Helena trafiła dokładnie w swoje urodziny. „Ani przez moment nie żałowałam swojej decyzji. Pani doktor była dla mnie bardzo dobra. W Damasławku poznałam też przyszłego męża” – wspomina Jubilatka.

Dwa tygodnie przed wybuchem II wojny światowej pani Helena zmieniła pracę. Wyjechała do majątku w Bielawach koło Grodziska. Gdy właściciele zostali wysiedleni musiała pracować dla Niemców. Za podarowanie potrzebującym kilku rzeczy wyrzuconych przez nowych gospodarzy została skazana i osadzona na cztery miesiące w więzieniu. Po wyjściu wróciła do Damasławka do doktor Halkowej. Ślub z Janem Wiśniewskim wzięła w 1940 roku w Juncewie, bo kościół w Damasławku zamknęli Niemcy. Związek pobłogosławił ks. Bilski. W czasie wojny państwo Wiśniewscy przeprowadzali się aż siedem razy. Dopiero po wojnie powrócili na gospodarstwo. Przeżyli wspólnie 54 pracowite lata. Wychowali trójkę dzieci i doczekali się sześciorga wnucząt. Z czasem w rodzinie rodziły się kolejne dzieci. Dziś pani Helena ma dziesięcioro prawnucząt i piątkę praprawnucząt, które uczy wierszyków ze swojej młodości. Z okazji 90. rocznicy urodzin ziściło się jej wielkie marzenie – w przydomowym ogródku stanęła figurka Matki Bożej. Pani Heleno, niech Matka Boża opiekuje się Panią i Pani rodziną i wyprasza dla wszystkich wszelkie łaski.

BK / A. Borczykowska
Fot. Arch. H. Wiśniewska

1 października 2014