Nasi w świecie: Boże Ciało w Tanzanii

„Na uroczystości Bożego Ciała wybraliśmy się znowu do Kifuru. Zaprosił nas tam o. Dominik, franciszkanin, od wielu lat misjonarz w Tanzanii. To właśnie on zapoczątkował w Mwandze kult Miłosierdzia Bożego, gdzie obecnie powstaje sanktuarium pod tym wezwaniem”.

 

Ostatnio w Kifuru byliśmy na Mszy św. w dniu kanonizacji św. Jana Pawła II, który jest patronem filii, a w przyszłości parafii. Mały kościółek mieści zaledwie połowę wiernych, ludzie mają w planie budowę nowego, większego budynku. Ale kiedy to nastąpi… w każdym razie nie tracą nadziei. Kifuru jest już właściwie wioską, pomimo bliskości wielkiego miasta Dar es Salam nie widać jego wielkich wpływów. Tylko nowo powstające nieliczne budynki, bardziej okazałe od innych przypominają, że ludzie zaczęli traktować Kifuru jak dalekie przedmieście Dar. Jednak stroje ludzi, spokój tak charakterystyczny dla wsi, a przede wszystkim spontaniczność w kościele wyraźnie jest inna niż w parafii w Segerea.

 

Przed Mszą św., w pobliżu kościoła, stała grupka chłopaków trzymająca baldachim. Przy każdym narożniku stało paru, zmieniali się trzymając drążki przez całą Mszę św. tak, aby było sprawiedliwie, aby każdy z nich równo mógł w tym uczestniczyć zanim baldachim przejmą dorośli mężczyźni. W kościółku, w centrum ściany ołtarzowej, jest wielki drukowany portret patrona – naszego Jana Pawła II. Zdjęcie takie samo, jakie było na beatyfikacji. Po prawej stronie obraz Miłosierdzia Bożego – Jezus o rysach twarzy Afrykańczyka. Poza tym oprawiona, drukowana Droga Krzyżowa, też w afrykańskim stylu. Kościół został udekorowany materiałami w kolorach watykańskich  i białymi sztucznymi kwiatami.

 

Procesję otwierało trzech ministrantów niosących krzyż, za nimi szły małe dzieci, potem kobiety, dzieci z kółka Misyjnych Dzieł Papieskich ubrane w białe bluzki i żółte spódnice lub spodnie, następnie chór, ministranci, mężczyźni niosący baldachim, pod którym szedł o. Dominik niosąc małą monstrancję, orszak zamykali mężczyźni. Wszyscy w przodzie szli parami tylko panowie półkolem otaczali baldachim, jakby chcieli osłonić Pana Jezusa pod postacią chleba od nieprzewidzianych sytuacji. Ołtarze bardziej niż skromne, ale pomyślano o prowizorycznym „zadaszeniu”, chroniącym od słońca. Mieszkańcy, którzy nie są katolikami przyglądali się w milczeniu i z życzliwością, nie widać było żadnych przejawów wrogości, nienawiści czy naśmiewania się z uczestników procesji. A pamiętać trzeba, że większość stanowią muzułmanie i inne przeróżne wyznania. Zresztą podobnie było w Kowak. Dziękujemy Bogu za kolejny niezwykły dar uczestniczenia w tej pięknej, skromnej ale jakże podniosłej celebracji uroczystości Bożego Ciała.

 

Barbara i Aleksander Szanieccy
misjonarze w Tanzanii

24 czerwca 2014