Oto wielka tajemnica wiary

O jaką tajemnicę chodzi? Odpowiadamy na to pytanie podczas każdej Mszy św. po podniesieniu świętych postaci Chleba i Wina. To najkrótsze Credo. To jedno wypowiedziane zdanie wyraża sens przyjścia Chrystusa na świat i obejmuje całą Jego zbawczą działalność, która poprzez ofiarę krzyża zapewniła nam wszystkim zmartwychwstanie.

Zbliżamy się do końca cyklu, w którym korzystając z książki gnieźnieńskiego liturgisty ks. prof. Jerzego Stefańskiego „O Mszy św. najprościej” przypominamy znaczenie i symbolikę poszczególnych części liturgii mszalnej. Mamy bowiem w Kościele rok duszpasterski poświęcony Eucharystii „Posłani w pokoju Chrystusa”. Kontynuujemy zatem w temacie Modlitwy Eucharystycznej.

 „Święty, Święty, Święty”

Każdą Wielką modlitwę dziękczynną, czyli eucharystyczną – pisze ks. Stefański – rozpoczyna tekst modlitewny zwany prefacją (od łacińskiego praefatio – przedmowa). Poprzedzona jest ona uroczystym i rozbudowanym dialogiem celebransa z wiernymi, wypełnionym znanymi wezwaniami i odpowiedziami:  „Pan z wami”, „W górę serca” itd. To radosny dialog, a towarzyszące mu otwarte ramiona celebransa chcą ogarnąć wszystkich obecnych. Są one również przypomnieniem, że to obecność Chrystusa zgromadziła całą wspólnotę wokół ołtarza. Wzajemne żale czy różnice poglądów przestają być istotne, najważniejszy jest Chrystus, nasza wolność – jesteśmy wspólnotą ponad podziałami. Zatem w górę serca! – dodaje ks. Stefański, bo to, co będzie się działo na ołtarzu, to wydarzenie Boże, pełne życzliwości dla człowieka, radosne i pełne nadziei. Przyszliśmy przecież na spotkanie z Bogiem dobrowolnie, przez nikogo nie przymuszeni. „W górę serca” – tłumaczy liturgista – to wezwanie, abyśmy nasze codzienne sprawy pociągnęli w kierunku Boga, abyśmy spojrzeli wzrokiem, który potrafi oderwać się od poziomu codziennych, ziemskich, przemijających, może grzesznych spraw, a przybliżyli sobie to, co w górze, to, co wieczne, pełne Bożej radości i nadziei. Treścią prefacji, która ma charakter hymnu adresowanego do Boga Ojca, a zanoszona jest przez Jezusa Chrystusa, jest rozpamiętywanie i przypominanie różnorakich dzieł Bożych. Namaszczony, uroczysty i tradycyjny ton prefacji podkreśla dodatkowo wagę i znaczenie przekazywanych treści. Jest to bowiem akt oficjalny, publiczny, społeczny i ważny. Bierze w nim udział nie tylko kapłan, ale wszyscy zgromadzeni na liturgii.

Prefacja – wyjaśnia dalej ks. Stefański – jest lirycznym hymnem dziękczynienia za różnorakie dobra duchowe, harmonizującym z danym okresem liturgicznym, przypadającymi uroczystościami Pańskimi, maryjnymi czy określonymi obchodami ku czci świętych. Z prefacji całego roku liturgicznego złoży się nam dynamiczny, zbawczy i „modlitewny” życiorys Jezusa Chrystusa. Dialog ten kończy hymn wychwalający Boga po trzykroć świętego. Liturgia przejęła w tym miejscu starotestamentalny tekst obecny w wizji proroka Izajasza. Śpiew ten pozwala nam dołączyć się do chóru aniołów, aby wspólnie wyznać, iż tylko Bóg jest „Święty, Święty, Święty”…

Wielki Nieznany

Dla wielu chrześcijan Duch Święty jest często wielkim Nieznanym i stąd nieobecnym w naszej religijności, a tym bardziej w osobistej modlitwie. A przecież każde nasze prywatne czy publiczne, a tym bardziej liturgiczne zwrócenie się do Boga dokonuje się w „Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. W Modlitwie eucharystycznej spotykamy dwukrotnie szczególne wezwania, w których Kościół błaga Boga Ojca o zesłanie mocy Ducha Świętego. Najpierw, aby złożone przez ludzi dary zostały konsekrowane, czyli stały się Ciałem i Krwią Chrystusa, po wtóre, by te święte postaci przyczyniły się do zbawienia tych, którzy będą je spożywali. Pierwsze z tych wezwań – pisze ks. Stefański – ma miejsce przed konsekracją. Jest to szczególna inwokacja do Boga Ojca, aby zesłał na dary chleba i wina moc Ducha Świętego. To On bowiem jest Tym, który jest zdolny je uświęcić i przemienić, aby stały się duchowym pokarmem dla nas. Uświęcenie darów nie jest dziełem człowieka, choć to człowiek-kapłan wypowiada błagalną modlitwę. Celebrans jest tutaj jednak jedynie pośrednikiem modlącego się ludu. Konsekracji dokonuje wyłącznie Bóg, mocą Ducha Świętego. Specyficzną bowiem rolą tej trzeciej Osoby Trójcy Świętej jest udzielanie świętości, zarówno osobom, jak też przedmiotom. Gdy celebrans wypowie słowa błagające Ducha Świętego o konsekrację darów (np. „uświęć te dary mocą Twojego Ducha….”), wyciąga dłonie nad pateną i kielichem. Ten starożytny i tradycyjny gest nałożenia rąk towarzyszył zawsze wszystkim obrzędom sakramentalnym, w których prosi się o dary Ducha Świętego dla mających je przyjąć np. w sakramencie chrztu, bierzmowania czy święceń. Drugi raz wołanie do Ducha Świętego usłyszymy na krótko przed modlitwą Ojcze nasz. Tym razem treść tej modlitwy dotyczy nas, którzy wkrótce będziemy spożywali święte postaci Ciała i Krwi Pańskiej. Chodzi tu – tłumaczy liturgista – o takie wewnętrzne usposobienie, abyśmy byli godni przyjąć Komunię świętą. Wołanie celebransa o Ducha Świętego jest błaganiem, abyśmy „byli jedno”. Nie ma bowiem komunii, czyli jedności z Bogiem bez komunii między nami. O tę wspólnotę ducha proszą wszystkie Modlitwy eucharystyczne.

Pascha znaczy przejście

Po podniesieniu świętych postaci Chleba i Wina słyszymy nie tyle wezwanie, ile raczej radosne oświadczenie „Oto wielka tajemnica wiary”. I jakkolwiek polski Mszał proponuje w tym miejscu cztery różnie brzmiące wezwania celebransa, to jednak zawsze występują w nich dwa najważniejsze słowa – tajemnica wiary. O jaką tajemnicę chodzi? Wyjaśniają nam to odpowiedzi, czyli aklamacje obecnych na Mszy świętej. I znowu – pisze ks. Stefański – chociaż można na cztery różne sposoby odpowiedzieć na wezwanie kapłana, to treściowo za każdym razem powtarzamy tę samą prawdę wiary. Otóż – pisze kapłan – „poprzez tę ofiarę eucharystyczną, poprzez śmierć Jezusa wyznajemy równocześnie Jego zmartwychwstanie, wierząc zarazem, że On przyjdzie na końcu czasów. Ta nasza aklamacja jest najkrótszym „wyznaniem wiary”, najkrótszym Credo. Bowiem to jedno wypowiedziane przez nas zdanie wyraża sens przyjścia Chrystusa na świat i obejmuje całą Jego zbawczą działalność, która poprzez ofiarę krzyża zapewniła nam wszystkim zmartwychwstanie. Zbawienie przecież nie zatrzymało się na krzyżu i na Wzgórzu Golgoty. Krzyż Jezusa i różnorakie krzyże człowieka zyskują swoją pełnię i odpowiedź dopiero w tajemnicy zmartwychwstania. Nie jesteśmy przecież religią cierpiętnictwa. Nie zrozumie się chrześcijaństwa ani Kościoła bez ciągłego powracania do historycznego przejścia Chrystusa przez naszą ziemię, zakończonego męką, zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem. A zmartwychwstanie Chrystusa to także nasze zmartwychwstanie. Ta religijna prawda jest osią chrześcijaństwa. Ona też wyznacza kierunek naszego powołania i zawiera w sobie ostateczną odpowiedź na odwieczne pytanie o sens ludzkiej egzystencji, o sens „przejścia” z życia doczesnego do wiecznego. A „przejście” to po hebrajsku „pascha”. Dlatego Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „chrześcijanin to człowiek paschalny” – to świadek zmartwychwstania. Zrozumiałe zatem – podsumowuje ks. Stefański – że w tak ważnym miejscu Mszy św., tuż po konsekracji, wszyscy zaproszeni jesteśmy do aktywnego włączenia się w celebrację mszalną, aby wyznać publicznie swą wiarę w zmartwychwstanie – zarówno Chrystusa, jak i własne.

B. Kruszyk
Fot. Pixabay

cd. wtorek 26 lipca

19 lipca 2022