Pakość: odpust kalwaryjski

„Człowiek zrozumie sens własnego życia, spoglądając na Chrystusa, szczególnie ukrzyżowanego” – mówił w Pakości bp Krzysztof Włodarczyk. Przewodniczył on dorocznej Mszy św. odpustowej z okazji znalezienia Krzyża Świętego. W miejscu, gdzie znajduje się znana Kalwaria Pakoska. – Ta paradoksalnie słaba miłość ukrzyżowana, staje się, dla tych, którzy wierzą, mocą i potęgą Boga. Potęgą, która potrafi dotknąć i uzdrowić wszystkie nasze choroby i rany – powiedział.

Jak zauważył bp Włodarczyk, człowiek, który wejdzie w krzyż z Chrystusem, zostanie „podniesiony”, przestanie opierać się tylko na sobie. – Zacznie rozumieć, że całe jego życie jest skierowane ku Bogu. Zacznie rozumieć, że ma Mu oddać cały świat. Zacznie rozumieć, że nie może być jego panem, samowystarczalnym egoistą. Zacznie rozumieć, że nie może niszczyć życia, zabijać nienarodzonych, wyrządzać krzywdy innym – tłumaczył.

Naśladowanie Jezusa w codziennym dźwiganiu krzyża, to według biskupa bydgoskiego zjednoczenie z Jego miłością, uczestnictwo w przemianie życia. Jest to jedyna odpowiedź, która wbrew wszelkim czasom była i jest głoszona przez chrześcijaństwo. Jedyna, która brzmiąc tak trudno i niewygodnie, nie straciła nic ze swej siły. – Potykam się o Ukrzyżowanego, tak jak o codzienność. Nie można obok Ukrzyżowanego przejść obojętnie, podobnie jak ja oczekuję Jego obecności w moim bólu. To jest ten język, który mówi bez słów: moje cierpienie mówi z Twoim, Panie Jezu, Ukrzyżowany Królu – dodał.

Biskup Włodarczyk zaznaczył, że chrześcijaństwo nie zna twarzy Jezusa po zmartwychwstaniu. Zna za to twarz Ukrzyżowanego, a ona jest bez piękna i zachwytu. – Tak jak moje szramy, wrzody, guzy, źle zrośnięte kości. Gdy cierpienie będzie mówiło do cierpienia – przyjdzie do tego, kto zna ten sam język. Chcemy coraz głębiej rozumieć krzyż Jezusa i opierać na nim życie. Nie uciekać spod krzyża, jeśli on przyjdzie, ale dostrzec na nim Miłość, która daje życie, przechodzi przez śmierć. Obyśmy byli ludźmi takiej wiary, takiej nadziei, takiej miłości – podkreślił.

Relikwie Krzyża Świętego sprowadzone zostały z konwentu ojców reformatów z Nowego Miasta Lubawskiego. Ofiarodawcą był Kazimierz Działyński – wojewoda malborski, natomiast Zygmunt Działyński – wojewoda pomorski wraz z żoną Katarzyną ufundowali złoty relikwiarz w postaci krzyża.

Legenda głosi, że w 1660 roku Zygmunt Działyński na audiencji u papieża ugryźć miał „drzazgę” świętego drzewa. Jednak nie ma ona pokrycia ze źródłami historycznymi. Wcześniejszym właścicielem relikwii był biskup włocławski i pomorski Hieronim Rozdrażewski, który przekazał ten drogocenny skarb Działyńskim. Autentyczność relikwii została potwierdzona przez władze duchowne w Gnieźnie. Przypuszczać należy, iż jest to cząstka krzyża relikwii kijowskiej, którą podczas chrztu Rusi 988 roku otrzymał Włodzimierz – książę kijowski.

Dnia 13 września 1671 roku w święto Podwyższenia Krzyża biskup gnieźnieński Dziannot wniósł relikwie Krzyża Świętego do kościoła parafialnego Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Następnego dnia, po wygłoszeniu wzruszającego kazania przez proboszcza Sebastiana Dulskiego relikwie umieszczano na wielkim ołtarzu w kościele klasztornym i pod groźbą klątwy zabroniono jej dotykać. Obecnie pakoskie relikwie są największymi co do wielkości relikwiami Krzyża Świętego w Polsce.

Wspomniana Kalwaria Pakoska, nazywana Kujawską Jerozolimą, jest drugą po Zebrzydowskiej, najstarszą w Polsce. Została ufundowana w pierwszej połowie XVII w., a jej topografia przypomina topografię Jerozolimy.

Marcin Jarzembowski
Fot. Mariola Bułat
8 maja 2023