Potrzeba głowy i kolan

Do tego, aby zrozumieć Chrystusa i do końca uwierzyć Ewangelii potrzeba użyć głowy i kolan. Przez wysiłek umysłowy i modlitwę, przez wiarę i miłość, siostry przygotowują się do służby – mówił zakonnicom kard. Stefan Wyszyński, a posłuchać powinniśmy my wszyscy. 2 lutego obchodzimy Dzień Życia Konsekrowanego, ale także rocznicę ingresu Prymasa Wyszyńskiego do katedry gnieźnieńskiej. W tym roku 72.

Prymas Tysiąclecia o życiu konsekrowanym i do osób konsekrowanych mówił i pisał wiele. Zakony nazywał „komórkami rodzącymi świętość dla całego Kościoła”. Podkreślał integralność zgromadzeń zakonnych z Kościołem i jednocześnie wskazywał, że bez głębokiego zrozumienia czym są w Kościele, zakony nie mogą twórczo podjąć i wypełnić swych zadań. Muszą – jak tłumaczył – nie tylko „czuć z Kościołem”, ale „żyć w Kościele”. Zakon bowiem to nie jest drugi Kościół. Kościół jest jeden. I tę jedność trzeba umacniać i podkreślać. Dzięki tej jedności działa prawo wzrostu Królestwa Bożego na ziemi. Natomiast tam, gdzie jest rozdział, tam nie ma miłości, a gdzie nie ma miłości, tam nie ma Boga. „Potrzeba przede wszystkim i nade wszystko większej jeszcze miłości” – pisał do osób konsekrowanych w 1956 roku z Komańczy.

Uległość miłości

Służbę i świadectwo Prymas Tysiąclecia rozumiał i ujmował przede wszystkim w kontekście posłuszeństwa woli Bożej. W miłości widział ich źródło przyznając, że jedynie przez nią możliwa jest uległość Kościołowi. „Ludziom, którzy Kościoła nie miłują – pisał w rozważaniach o modlitwie Ojcze Nasz – trudno jest pogodzić się z nim, ale jeżeli go miłują naprawdę, to w najcięższych nawet sytuacjach zawsze podporządkują Kościołowi własne sprawy, bo Kościół to jest także miłość. Nasz stosunek wewnętrzny, polegający na podporządkowaniu się woli Kościoła, jest możliwy tylko przez miłość. Kościół od nas tak mało wymaga, iż niektórzy mędrcy, teologowie i mistycy doszli do przekonania, że wystarczy polecenie: «Miłuj i czyń, co chcesz!» W Kościele ten, kto miłuje, nie ma kłopotu z żadnymi prawami, przepisami i kodeksami karnymi, nawet nic o nich nie wie. Święty Paweł tak tłumaczy: przykazania są potrzebne tym, którzy je naruszają, a nie tym, którzy ich nie naruszają. Kościół żąda od nas naprawdę tylko jednego: miłuj! Uległość Kościołowi to uległość miłości, do której on nas nieustannie namawia”. W innym zaś miejscu radził: „Jeśli chcesz być doskonałym człowiekiem, jeśli chcesz być radością Boga, rodziny, Kościoła, Narodu, państwa – to zmieniaj całe serce twoje, całą duszę twoją, wszystkie siły twoje, wszystkie myśli twoje na miłość ku Bogu i ludziom. Wszędzie wprowadzaj miłość”.

 Módl się i myśl

Osobom konsekrowanym, ale i nam wszystkim prymas Wyszyński jasno wskazywał, że do tego, aby zrozumieć Chrystusa i do końca uwierzyć Ewangelii, potrzeba użyć głowy i kolan. „Nie wystarczy wierzyć, choć jest to bardzo dużo, trzeba też i wiedzieć” – przekonywał. Przez wysiłek umysłowy i modlitwę, przez wiarę i miłość, siostry przygotowują się do służby – tłumaczył, zalecając zakonnicom mieć zawsze pod ręką Pismo święte, „w torbie podróżnej, w kolejce, w domu, aby wszczepiać się od razu w Tego, Który jest Drogą, Prawdą i Życiem. To wczytywanie się w Ewangelię ma trwać przez całe życie zakonne”. Modlić się zaś zachęcał Prymas Tysiąclecia w każdej sytuacji. Człowiek modlitwy – podkreślał – to człowiek nadziei, niosący wszystkim przebaczenie. Modlitwa zatem musi zajmować swoje właściwe miejsce, nie można nic z niej utracić pomimo wzrastającego nawału pracy. „Trzeba – wskazywał – przesunąć ją na odcinek naszej pracy, musi wyjść z kaplicy i podejść z nami do codziennych zajęć. Co więcej, jest to konieczne i dlatego, że życie nasze staje się coraz bardziej rozproszone, że ulegamy warunkom naszej pracy pełnej wysiłku, pośpiechu, że otoczeni jesteśmy gwarem tego świata. To wszystko co dzień niesie, ma być zrównoważone modlitwą, by cały ten nieład nie przeniósł się do duszy naszej, by ratować pracę modlitwą, a modlitwę uratować w pracy”.

Bernadeta Kruszyk Przewodnik Katolicki
Fot. Instytut Prymasowski
2 lutego 2021