Prymas dla „Gościa Niedzielnego”

Franciszek uczy nas, że Kościół nie jest dla samego siebie, tylko dla społeczeństwa. Jeśli się sam oczyści z pedofilii, problem nie zniknie, bo dotyka różnych grup społecznych. W tej sprawie Kościół powinien być liderem w pokazywaniu dróg pokonania tego zjawiska, a także we wskazywaniu szerszej perspektywy. 

 

Bogumił Łoziński: Co jest przyczyną obecnych problemów Kościoła? Niektórzy mówią nawet o kryzysie.


Abp Wojciech Polak:
 Według mnie trudne doświadczenia, które przeżywamy, wynikają przede wszystkim z kryzysu wierności Panu Bogu. Niewłaściwa realizacja chrześcijańskiego powołania leży u podstaw ujawnianych skandali dotyczących życia duchownych czy zjawiska instrumentalizacji Kościoła dla realizacji własnych interesów. Te wszystkie problemy są wołaniem o naszą chrześcijańską tożsamość. Kryzys, objawiając ludzkie słabości, jest zawsze wezwaniem do nawrócenia.


Skandalem jest grzech pedofilii wśród księży. Czy Kościół sobie z tym straszliwym grzechem poradzi?

Kościół od lat podejmuje działania, aby ten problem rozwiązać, ale trudno tu wyznaczać jakąś datę graniczną, kiedy go całkowicie pokonamy, bo to jest sytuacja dynamiczna. Ważne jest, czy uczymy się adekwatnych metod walki z tym grzechem, czy chcemy się z nim mierzyć. Franciszek uczy nas, że Kościół nie jest dla samego siebie, tylko dla społeczeństwa. Jeśli się sam oczyści z pedofilii, problem nie zniknie, bo dotyka różnych grup społecznych. W tej sprawie Kościół powinien być liderem w pokazywaniu dróg pokonania tego zjawiska, a także we wskazywaniu szerszej perspektywy. Nam chodzi o oczyszczenie Kościoła i pomoc człowiekowi, który został skrzywdzony.


Gdy patrzymy na Kościół w Irlandii, który m.in. na skutek skandali pedofilskich wśród duchownych zamiera, wydaje się, że ta sprawa może być dla Kościoła niszcząca.

Nadużycia seksualne były jednym z wyzwań, przed jakimi stanął Kościół w Irlandii. Reagowanie na problem pedofilii ma kilka faz. Najpierw pojawiają się niedowierzanie i pokusa zaprzeczenia, że w ogóle problem istnieje. W drugiej fazie wychodzą na jaw konkretne przypadki, które pokazują, że zaprzeczanie to jest nieprawdziwe. Dalej pojawia się przerażenie tą sytuacją i nieumiejętność poradzenia sobie z właściwym jej rozwiązywaniem, co może prowadzić do fałszowania prawdy. W czwartej fazie dochodzi do podjęcia rozwiązania, a potem często następuje moment pewnego wyciszenia. Obecnie o pedofilii wśród duchownych znów jest głośno, bo mamy do czynienia z pewnym podsumowaniem tego zjawiska, pojawiły się raporty o Kościele w Pensylwanii, Niemczech czy Australii. Być może Kościół w poszczególnych krajach musi też przechodzić tę ostatnią trudną fazę. Dla nas ważne jest, aby patrzeć, jak sprawy te są w tych miejscach rozwiązywane, aby nie powtarzać błędów, których dzisiaj możemy już uniknąć.


Wśród etapów reagowania na pedofilię, na które wskazał Ksiądz Prymas, przez lata dominowało zaprzeczanie i ukrywanie prawdy w imię tzw. dobra Kościoła. Czy to ta postawa, obok samej pedofilii, w największym stopniu doprowadziła do podważenia wiarygodności Kościoła?

Myślę, że tak. Franciszek nazywa to mentalnością klerykalną. To zła droga. Jedyną ochroną Kościoła jest stawanie w prawdzie, oczyszczenie. Kolejni papieże – Jan Paweł II, Benedykt XVI i teraz Franciszek – nie akceptowali ukrywania prawdy w sprawie nadużyć seksualnych, wskazywali, że taka postawa zawsze będzie Kościół niszczyć. Rodzi się pytanie, co jest tym prawdziwym dobrem Kościoła? Czy wizerunek na zewnątrz, czy wiarygodność, zaufanie… zwłaszcza gdy zmaga się z grzechami swoich członków. W tym wszystkim zapominamy o najważniejszej sprawie – w przestępstwie pedofilii są skrzywdzeni konkretni ludzie, którzy są dziećmi Bożymi, najczęściej członkami Kościoła, w którym biskup jest ich ojcem. Nie mamy do czynienia z jakimiś przypadkami, lecz z konkretnymi ludźmi. Proces oczyszczania Kościoła z tego grzechu może przynieść większą wrażliwość na cierpienie, na krzywdę niewinnych, na człowieka, któremu służymy.


Jaka może być skala pedofilii wśród duchownych w Polsce?

Nie wiem. Na ostatnim zebraniu plenarnym episkopatu zdecydowaliśmy, że podejmiemy się przedstawienia skali tego zjawiska. I jest to potrzebne nie tylko mediom czy światu zewnętrznemu, ale także mnie jako biskupowi, abym zobaczył, w jakiej rzeczywistości żyję.


Ten raport będzie ujawniony opinii publicznej?

Gdy opracujemy i oszacujemy skalę zjawiska, z pewnością informacja będzie podana do publicznej wiadomości.

 

Ofiary pedofilii w naszym kraju domagają się odszkodowań od Kościoła. Czy powinny je otrzymywać?

Należy postępować zgodnie z polskim prawem.


Do tej pory nasze sądy nie orzekały takich odszkodowań, ale niedawno zapadł wyrok, na razie nieprawomocny, nakazujący zapłacić zgromadzeniu zakonnemu milion złotych zadośćuczynienia za to, że jeden z jego zakonników dopuścił się pedofilii.

My nie możemy stawiać się ponad prawem. Czasem się mówi, że Kościół w Polsce ma jakiś parasol ochronny, że żyje własnym prawem i nie podlega temu świeckiemu. To nieprawda. Kościół egzystuje w konkretnych ramach prawa polskiego. Na przykład w lipcu 2017 r. został znowelizowany Kodeks karny i wprowadzony przepis nakazujący zawiadomienie prokuratury o przestępstwie pedofilii. Można mieć wątpliwości, czy to jest do końca słuszne, bo czasami ofiary tego nie chcą, jednak biskup podlega prawu karnemu i musi je respektować.


Środowiska o światopoglądzie lewicowo-liberalnym wykorzystują słabości duchownych do ataku na Kościół i wiarę. Czy te ataki są dla Kościoła groźne?

Takie działania towarzyszą Kościołowi od zawsze, choć z różnym natężeniem, i będą również w przyszłości. Dla mnie, jako członka Kościoła, jako kapłana, biskupa, są zawsze pytaniem o moją wiarygodność i wierność Chrystusowi. O moje podejście do władzy, do pieniędzy czy innych zachowań, które są piętnowane. Kiedy pojawia się ze strony tych środowisk krytyka, nie tyle odbieram ją jako atak, który ma mnie zniszczyć, choć oczywiście krytykujący mogą mieć taką intencję, ile bardziej jako wezwanie do mojego rachunku sumienia, do nawrócenia.


Sprawa pedofilii ujawniła problemy wewnątrz Kościoła, które wywołują wśród wiernych niepokój. Chodzi np. o list abp. Carla Marii Viganò, w którym stawia on poważne oskarżenia wobec biskupów i papieża Franciszka o ukrywanie skandali pedofilskich. Jaka jest opinia Księdza Prymasa na ten temat?

Nie mam dostatecznie szerokiego oglądu tej sprawy, nie znam motywacji działań abp. Viganò. Natomiast uważam, że nie należy szukać winy w innych, tylko dostrzegać, z czego my musimy się nawracać, każdy na swoim poziomie, w tym miejscu w Kościele, w którym się znajduje. Jeśli szukamy winy tylko w innych, dochodzi do wzajemnych oskarżeń, co nie prowadzi do rozwiązania problemu. Franciszek bardzo jasno wyraził swoje stanowisko w sprawie pedofilii w liście do Ludu Bożego z sierpnia tego roku. Jednoznacznie potępił w nim te nadużycia, wskazując na odpowiedzialność za nie całego Ludu Bożego i na konkretne działania Kościoła w tej sprawie.


Mówi Ksiądz Prymas o zaufaniu do Kościoła. Pojawiły się głosy, także ze strony biskupów, że należy odwołać synod poświęcony młodzieży, bo ze względu na skandale pedofilskie Kościół jest w tej sprawie niewiarygodny. To uzasadniony postulat?

To nie jest droga do odzyskiwania wiarygodności przez Kościół. Jest nią zdecydowane zmaganie się ze złem pedofilii. Tylko w ten sposób może dojść do oczyszczenia. Odwołanie synodu oznaczałoby, że działania duszpasterskie sprowadzają się tylko do przezwyciężenia przestępstw seksualnych. One muszą być podejmowane, ale także wszystkie inne działania duszpasterskie, które Kościół prowadzi. Na zebraniu plenarnym episkopatu analizowaliśmy ankiety przeprowadzone przed synodem, w których młodzi m.in. formułowali swoje potrzeby i postulaty zgłaszane pod adresem Kościoła. Jako jedną z najważniejszych dla nich spraw wskazali indywidualne towarzyszenie duszpasterza, po prostu bycie z nimi. To jest dla nich istotniejsze niż wszystkie akcje czy spotkania. Być może jest tak, że duszpasterze są młodzieży potrzebni, aby jej towarzyszyć w przezwyciężaniu zła. Ksiądz musi być dla młodych świadkiem wiary przeżywającym Ewangelię Jezusa Chrystusa, a więc także w pokorze zmagającym się ze swoimi słabościami. Kapłan nie ma być superbohaterem, który zawsze zwycięża, tylko człowiekiem, który Ewangelię bierze na serio.


W niektórych środowiskach katolickich pojawia się krytyka Franciszka, np. z powodu zgody na przyjmowanie w pewnych okolicznościach Komunii św. przez osoby żyjące w związkach niesakramentalnych. Padają zarzuty o odchodzenie od doktryny Kościoła. Jak Ksiądz Prymas odbiera tę krytykę?

Często wsłuchujemy się nie w to, co powiedział Franciszek, ale w to, co mówi się na temat papieża i jego nauczania. Jeden z problemów polega na tym, że wiedzę o posłudze Franciszka czerpiemy z drugiej ręki, analizujemy, co papież chciał powiedzieć, jakieś interpretacje, a nie to, co rzeczywiście powiedział. Więcej jest obrazu medialnego niż rzeczywistego. Ja często cytuję Franciszka, ale nie dlatego, że chcę być jego „tubą”, tylko dlatego, że te teksty do mnie przemawiają. Jego sposób duszpasterskiego myślenia, mówienia i przeżywania Ewangelii jest mi bliski. Odczytuję ten pontyfikat jako rzeczywistość ewangeliczną. Jestem Panu Bogu wdzięczny za Franciszka, gdyż pobudza on do głębszego przeżywania Ewangelii, nie pozwala na skostnienie i rutynę.

 

Fot. B. Kruszyk 

4 listopada 2018