Prymas o kryzysie migracyjnym

„Każdy z chrześcijan jest wezwany do naśladowania Chrystusa w duchu odpowiedzialności i postawy Chrystusowej. A ta jest jednoznaczna. W Ewangelii mówi nam: byłem przybyszem i przyjęliście mnie” – przypomniał abp Wojciech Polak w Polskim Radio Lublin.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tomasz Nieśpiał: We wtorek 20 czerwca obchodzony był Światowy Dzień Uchodźcy. Czy Europa jest w stanie znaleźć receptę na kryzys migracyjny?


Abp Wojciech Polak:
 Wydaje mi się, że nikt nie ma dzisiaj złotej recepty, ponieważ żyjemy wobec wyzwań i sytuacji, które nas zaskakują na różnych polach. Pewnie stabilność w tym względzie nie jest nam już pisana. Z punktu widzenia ludzi wierzących ten dzień był dniem modlitwy, solidarności, pamięci o tym, że są to nasi bracia i siostry, którzy oczekują pomocy.


Czy ci bracia i siostry mogą mieć poczucie, że Europa robi wystarczająco dużo, żeby im pomóc?  

Europa może robić więcej, by pomóc uchodźcom. Dostrzeganie problemu uchodźców, powoduje, iż staramy się pomagać poprzez program „Rodzina Rodzinie”. Próbujemy też pomagać w konkretnych sytuacjach poprzez zbiórki Caritas czy Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Obie te organizacje czynią bardzo dużo w tej sprawie, ale zawsze możemy robić więcej. Myślimy o korytarzach humanitarnych. Staramy się, żeby bardzo konkretna pomoc była świadczona ludziom cierpiącym, nie będącym w jakieś fali uchodźczej, tylko znajdującym się w bardzo konkretnych sytuacjach. Ten problem jest tak wielki, tak trudny do objęcia w jednym prostym rozwiązaniu, że my, wszyscy Europejczycy, wciąż uczymy się podchodzenia do niego.


W homilii wygłoszonej podczas Mszy św. w czasie Bożego Ciała Ksiądz Arcybiskup podkreślał, że trzeba zadać sobie pytanie, „czy jesteśmy tymi, którzy mówią i ukazują innym obecność Jezusa? Czy Jego postawa, jego wyjście (…) do biednych i ubogich, do odtrąconych przez ludzi, do uchodźców i przybyszy, jest teraz również i naszą postawą?”

Jest to wezwanie do nas samych. Nie apelujemy do polityków, tych którzy rządzą, tylko najpierw mówimy o nas samych. To pytanie jest w pierwszym rzędzie skierowane do mnie i do wszystkich, którym głoszę Słowo Boże. Boże Ciało to okazja do pokazania, że Chrystus, który wychodzi poza świątynie, wchodzi w bardzo konkretne ludzkie sytuacje. Dlatego też każdy z chrześcijan jest wezwany do naśladowania Chrystusa w duchu odpowiedzialności i postawy Chrystusowej. A ta jest jednoznaczna. W Ewangelii mówi nam: byłem przybyszem i przyjęliście mnie. Chodzi tu bardziej o głęboką świadomość, która jest pośród ludzi i otwarcie na ten głos Chrystusowy. Kwestie polityczne i kwestie szczegółowych rozwiązań to sprawy, do których trzeba mieć szczegółową wiedzę.


Polska znalazła się w centrum europejskiej uwagi po tym, jak nie zgodziła się na obligatoryjne przyjęcie relokowanych obcokrajowców. Władze stoją na stanowisku – pomagajmy, ale na miejscu. Czy to jest dobre rozwiązanie?

Nie wiem. Rozwiązania, które podejmują rządzący są rozwiązaniami rządzących. My jako Kościół mówimy, że na pewno można pomóc jeszcze więcej i w jeszcze bardziej konkretny sposób. Ciągle przypominamy o korytarzach humanitarnych, które mogłyby być pomocą dla bardzo konkretnych ludzi, ludzi cierpiących, którzy mają nadzieję na pomoc i to nie tylko tam, na miejscu. Wiemy, że nierzadko pomoc taka jest po prostu niemożliwa. Nie możemy tam, kiedy miasta są zniszczone, a szpitale wyglądają jak wyglądają, oczekiwać jakieś świadczeń medycznych. Można to zrobić w Polsce, wobec konkretnych ludzi. Można w ten sposób pomóc poszczególnym cierpiącym dzieciom. Istnieje oczywiście konieczność współpracy Kościoła i państwa. Muszą być zachowane warunki, wiążące się z prawem dotyczącym przyjmowania uchodźców. Kościół w tej kwestii nic na własną rękę, w sposób partyzancki, uczynić nie może, może to uczynić we współpracy z państwem i do tego jesteśmy gotowi.

Rząd swoje stanowisko tłumaczy względami bezpieczeństwa, a życie przynosi kolejne tragiczne argumenty, zamachy, akty terrorystyczne, które także dosięgają chrześcijan.

One oddziałują na naszą świadomość, kiedy myślę o pomocy – jeszcze raz wracam do korytarzy humanitarnych – to nie będą to osoby przypadkowe, o których nic nie wiemy, związane z jakimiś grupami terrorystycznymi. Wydaje mi się, że można pomóc cierpiącym osobom, dobrze je poznając. To nie są anonimowi ludzie, którzy przychodzą nie wiadomo skąd. Wydaje mi się, że jest to – na tyle, na ile to sprawdziliśmy – bardzo bezpieczna forma pomocy.

 

Prymas Polski w PR Lublin

 

Źródło: radio.lublin.pl, Fot. P. Michalski

22 czerwca 2017