Prymas w Aleteia.pl

Kiedy wyzbędziemy się zacietrzewienia, przekonania o własnej nieomylności i pogardy wobec innych, wówczas będziemy umieli stanąć naprzeciw drugiego człowieka i powiedzieć: przepraszam, pomyliłem się, nie miałem racji. W ten sposób odnawiamy naszą więź i wspólnotę. Publikujemy terść rozmowy. 

 

Małgorzata Bilska: Na spotkaniu z uczestnikami tegorocznej Lednicy Motocyklisty w katedrze w Gnieźnie Ksiądz Prymas żartobliwie zauważył, że św. Wojciech nie był ani Polakiem, ani Prusem*, tylko Czechem… Podczas kazania wygłoszonego 26 sierpnia na Jasnej Górze bardzo poważnie wezwał Ksiądz Prymas Polaków do budowania jedności, harmonii i dobra wspólnego ponad własnymi racjami oraz niewykluczanie nikogo ze wspólnej przestrzeni społecznej. Jak to realizować w praktyce?

Abp Wojciech Polak: Przede wszystkim poprzez chęć bycia w takiej wspólnocie. Przykładem są ludzie, którzy przyjechali tutaj dzisiaj na motocyklach. Z roku na rok jest ich coraz więcej. We wspólnocie musi być coś, co do niej przyciąga. Niekoniecznie osobiste pasje czy sympatie. Po prostu drugi człowiek. Myślę, że fundamentem każdej wspólnoty, także w wymiarach narodowych, rodzinnych i społecznych jest przekonanie, że z drugim człowiekiem warto budować przyszłość. Otwarcie na drugiego, który się od nas różni.

 

Padł rekord frekwencji: ponad 400 maszyn. Spotkanie odbywa się jednak raz do roku. Trudniej być ze sobą na co dzień, rozwiązując problemy bez waśni czy kłótni. Jakie są zadania biskupów, księży i osób świeckich w tworzeniu wspólnoty?

Zadania są ciągle te same. Kiedy Ojciec Święty Franciszek mówi o budowaniu najmniejszej wspólnoty, ale najważniejszej, jaką jest wspólnota rodzinna, opiera ją na trzech filarach: „proszę”, „przepraszam”, „dziękuję”. „Proszę” wymaga od nas pokory, ale jednocześnie jest dowodem zaufania. Jeśli nauczymy się odnosić do siebie, także w wymiarach społecznych, właśnie w duchu zaufania, wówczas wyzbędziemy się strachu i obaw przed drugim człowiekiem. Nawet wówczas, a może szczególnie wtedy, kiedy nie wszystko będziemy rozumieli, to nie przyjmiemy postawy osądzającej czy oceniającej, ale poprosimy o wytłumaczenie, będziemy chcieli zrozumieć.

Jeżeli umiemy mówić „przepraszam” w duchu przebaczenia, to wspólnota będzie możliwa. Kiedy wyzbędziemy się zacietrzewienia, przekonania o własnej nieomylności i pogardy wobec innych, wówczas będziemy umieli stanąć naprzeciw drugiego człowieka i powiedzieć: przepraszam, pomyliłem się, nie miałem racji. W ten sposób odnawiamy naszą więź i wspólnotę.

Wreszcie ostatnie „dziękuję” wyraża wielki szacunek wobec drugiego człowieka. „Dziękuję” pozwala nam dostrzec innych ludzi, oducza egoizmu a uczy współpracy. To jest nieodzowny element każdej wspólnoty: umiejętność współpracy i wdzięczność za dobro.

To trzy filary, które dotyczą nie tylko życia rodzinnego, ale również społecznego, politycznego czy narodowego. Proszę, przepraszam i dziękuję sprawdzają się w każdej wspólnocie. One naprawdę nie zależą od tego, kto kim we wspólnocie jest. To nie jest istotne czy jestem prezydentem, politykiem, biskupem czy kimkolwiek innym. Mając taką postawę każdy z nas buduje wspólnotę w miejscu, gdzie Pan Bóg każdego dnia go stawia.

 

Mamy za sobą jubileusz 1050. rocznicy chrztu Polski oraz Rok Miłosierdzia, trwa Rok św. Brata Alberta. Miłosierdzie czynne nie jest tylko pomocą ubogim. Wypływa z przebaczenia Jezusa dokonanego na krzyżu. Z miłości do grzeszników. Czy Ksiądz Prymas uważa, że w pełni zrealizowaliśmy potencjał ostatnich dwóch lat? Co jeszcze możemy zrobić?

Każda rocznica jest zaledwie etapem, który rozbudza w nas pewnego rodzaju wrażliwość. Czasami może to być wdzięczność – jak w przypadku rocznicy chrztu Polski i 600-lecia prymasostwa w polskim Kościele. Powinniśmy je kontynuować, a owoce pozostają zawsze przed nami. Nie świętujemy przecież punktu, w którym się zatrzymujemy. Byłoby jakąś niedorzecznością rozumieć, że miłosierdzie jest zamknięte tylko do jednego roku, ma swój początek i koniec. Jubileusz otwiera nam oczy, żebyśmy byli bardziej wrażliwi na siebie nawzajem. Miłosierdziem trzeba się dalej dzielić. Powinno nam w uszach zostać wezwanie przypomniane w czasie Światowych Dni Młodzieży: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.  To jest zadanie do realizacji dla nas na każdy dzień życia. Zawsze możemy jeszcze coś zrobić.

20 września 2017