Prymas w Bydgoszczy

„Świętość ma twarz wiernych sobie i swemu małżeńskiemu przyrzeczeniu małżonków. Ma twarz rodziców, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, mężczyzn i kobiet pracujących, by zrobić na chleb, chorych czy starszych, którzy mimo bólu życia nadal się uśmiechają”.

Metropolita gnieźnieński przewodniczył w niedzielę 7 października Mszy św. z wprowadzeniem relikwii św. Wojciecha do kościoła pw. św. Mateusza na bydgoskim Fordonie. Na początku HOMILII przypomniał, że przedstawiciele parafii otrzymali cząstkę relikwii w tegoroczną uroczystość wspomnienia patrona Polski w katedrze gnieźnieńskiej.

„W czym może nas wszystkich, współczesnych mieszkańców tego bydgoskiego osiedla i parafian wspólnoty, której patronuje św. Mateusz, pobudzić przykład życia św. Wojciecha? Do jakiej postawy w życiu zachęcić? – pytał zebranych. – Jeśli bowiem zapragnęliśmy mieć cząstkę jego relikwii w naszej parafialnej wspólnocie, to także po to, aby uczyć się iść jego śladami, aby naśladować go na jego drodze do Chrystusa. Święci bowiem ukazują nam drogę. Mówią też, że w świecie, w którym jest – mówiąc słowami dzisiejszej Ewangelii – Boży sposób patrzenia na rzeczywistość i ten czysto ludzki, powinno w nas przeważyć to, co Boże, a nie to, co ludzkie” – podkreślił metropolita gnieźnieński.

Następnie prymas w kontekście słowa Bożego i wspomnienia św. Wojciecha – obecnego w fordońskiej wspólnocie w nowo przyjętych relikwiach – wrócił do pewnego zdarzenia z czasów posługiwania świętego biskupa w praskiej diecezji, kiedy to kobieta z możnego rodu, przyłapana na cudzołóstwie, chcąc ukryć się przed ścigającymi ją ludźmi, zwróciła się o pomoc do św. Wojciecha. Ten ukrył ją na Hradczanach, w żeńskim klasztorze benedyktynek Zbrojni trafili jednak na jej ślad. Mimo że biskup bronił jej przed pomstą, kobieta została ścięta przed kościołem na jego oczach. Wówczas Wojciech rzucił na sprawców klątwę kościelną. Stanął sam przeciwko starej obyczajowości, która zezwalała srogo ukarać wiarołomną żonę. Musiał udać się na wygnanie.

„Posługiwanie biskupa Wojciecha w czeskiej stolicy uczyniło z niego wygnańca, potem mnicha i misjonarza. Próbował wyrwać swoich diecezjan z pogańskich zwyczajów. Chciał im pokazać, podobnie jak w Ewangelii Jezus próbującym Go wystawić na próbę faryzeuszom, że jest taka zatwardziałość serca, która nie tylko pozwala na popełnianie niesprawiedliwości i jakieś uporczywe w niej trwanie, ale na taką interpretację rzeczywistości, która sama w sobie staje się źródeł krzywdy i niesprawiedliwości, a konsekwentnie kończy się wykorzystaniem człowieka przez drugiego człowieka, odrzuceniem go, zerwaniem łączących nas świętych więzów, rozejściem i rozpadem” – dowodził.

Prymas Polski mocno podkreślił, że św. Wojciech przychodzi do wiernych tej wspólnoty właśnie tej niedzieli, kiedy Ewangelia wzywa do jedności, do wzajemnej miłości i wierności, do wolności i odpowiedzialności.

„Przychodzi być może do nas także i po to, aby nam jeszcze raz przypomnieć, że ponad jakimkolwiek ludzkim obyczajem, ponad rozpowszechnionymi zwyczajami, ponad tym – jak dziś niejednokrotnie mówimy, usprawiedliwiając  nasze złe decyzje i  wybory – że przecież wszyscy, a przynajmniej wielu tak robi i tak żyje – jest Bóg, jest Jego Prawda, jest moc Chrystusowej Ewangelii” – podkreślił.

Proboszcz parafii ks. kanonik dr Mariusz Kuciński przypomniał, że postać św. Wojciecha, jak przekazuje tradycja, związana była z Wyszogrodem, a dzisiaj – z dzielnicą Bydgoszczy, jaką jest Fordon. – Ten szczególny ewangelizator staje się ważnym przykładem tego, jak w dzisiejszych czasach głosić Ewangelię. Mimo wielu trudności, prześladowania ze strony najbliższych, szuka sposobu, by wiernie wykonać nakaz ewangelizacyjny Chrystusa – powiedział.

M. Jarzembowski KAI
Fot. M. Jarzembowski

7 października 2018