Skromne pielgrzymowania początki

Tradycja zorganizowanego pielgrzymowania na Jasną Górę sięga w archidiecezji gnieźnieńskiej czasów międzywojnia. Pątnicy szli wówczas w jednej grupie i głównie polnymi drogami. Prawdziwym wyzwaniem było jednak pielgrzymowanie w czasach Polski Ludowej.

Wszystko zaczęło się w latach 30-tych ubiegłego wieku w gnieźnieńskiej parafii pw. św. Wawrzyńca. Jej ówczesny proboszcz ks. Jan Chilomer zebrał grupę ok. 300 osób i wyruszył z nimi do Częstochowy. Wędrował tak co roku, zwykle na początku sierpnia, za każdym razem z coraz większą liczbą wiernych. Gdy wybuchała wojna, pielgrzymek zaprzestano, a po 1945 roku ich reaktywację skutecznie utrudniała komunistyczna władza. Pielgrzymkowe szlaki ożyły ponownie dopiero na początku lat 60-tych, kiedy śladem ks. Chilomera wyruszył ks. Wojciech Dzierzgowski, wikariusz w gnieźnieńskiej parafii katedralnej. Grupa liczyła wówczas łącznie z nim aż… trzy osoby. Pięć lat później pątników było już blisko trzydziestu. Jak wspominał w jednym z wywiadów niestrudzony pielgrzym, nieżyjący już ks. kan. Zenon Rubach, który właśnie w tym czasie dołączył do pielgrzymki – wędrowanie do Matki Bożej było nielegalne i w dużej mierze improwizowane. Rano pielgrzymi uczestniczyli w Mszy św., podczas której ks. Dzierzgowski podrzucał im kilka myśli do przemyślenia i przemodlenia w drodze. Wszyscy szli kawałek wspólnie, a potem rozchodzili się dwójkami, trójkami, by nie drażnić milicyjnych patroli. Te zaś potrafiły „nękać” pątników kilka razy w ciągu dnia. Funkcjonariusze spisywali, zabierali legitymacje i dowody, zadawali mnóstwo niedorzecznych pytań, bo takich włóczęgów – mówili – muszą mieć na oku.

 

Szlaki jak promienie

W tych pierwszych grupach – co ciekawe – szli tylko mężczyźni. Zmieniło się to pod koniec lat 60-tych, kiedy jeden z pątników zabrał z sobą żonę. To był pielgrzymkowy koedukacyjny przełom. Odtąd w grupach coraz częściej zaczęły pojawiać się kobiety. Na Jasną Górę szło też bardzo wielu kleryków. Gdy po święceniach, już jako księża, pracowali w różnych parafiach, organizowali własne grupy i wspólnie z nimi wyruszali w drogę. Wszystkie te grupy spotykały się umówionego dnia na Jasnej Górze. Tak narodziła się nazwa „promieniste”, bo jak promienie wychodziły z różnych zakątków archidiecezji i zmierzały do jednego celu. W latach 70. jako symbol jedności przyjęto krzyż składany z kilku części. Każda z grup niosła inny jego element. Przed wejściem na Jasną Górę pielgrzymi składali je w całość. Ta piękna tradycja jest do dziś kontynuowana. Pielgrzymkę „promienistą” zalegalizowano w stanie wojennym decyzją ówczesnego prezydenta Gniezna. Po raz pierwszy oficjalnie i legalnie wyruszyła w 1982 roku.

 

W barwach „warszawskiej”

W latach 70-tych pielgrzymi z archidiecezji gnieźnieńskiej wędrowali także w Pieszej Pielgrzymce Warszawskiej – jednej z najstarszych w Polsce. Szli w grupie błękitno-szarej, ze św. Wojciechem jako patronem. Od 1981 roku grupa ta zaczęła być oficjalnie nazywana „gnieźnieńską”. Rok później liczyła około tysiąca osób. Wkrótce w całej Polsce zaczęły powstawać pielgrzymki diecezjalne. W archidiecezji gnieźnieńskiej decyzję o utworzeniu takowej podjął w 1983 roku bp Jan Czerniak, powołując na jej pierwszego kierownika ks. Andrzeja Grzelaka. Jeszcze tego samego roku na szlak wyruszyło sześć grup pielgrzymkowych. Wtedy narodziła się również tradycja wspólnej modlitwy i rozpoczynania pielgrzymowania u grobu i relikwii św. Wojciecha. Także dziś grupy kolorowe schodzą się w Gnieźnie i stąd, już wspólnie, ruszają ku Jasnej Górze, spotykając się na modlitwie, posiłkach i noclegach. W łączności z nimi – z tym samym hasłem i programem – wędrują grupy promieniste, które kontynuują pielgrzymkowe tradycje sprzed ponad półwiecza, czyli idą własnymi trasami i według indywidualnego harmonogramu. Wszystkie grypy spotykają się jednego dnia na Jasnej Górze i już wspólnie składają fragmenty niesionego w drodze krzyża – symbolu jedności obu tradycji pielgrzymkowych.


BK „Przewodnik Katolicki”
Fot. PPAG

6 sierpnia 2014