Śmierć Pasterza
„Ksiądz Prymas zgasł, po prostu dopaliło się to piękne życie” – napisała w swoim dzienniku s. Józefa. 28 maja 1981 roku o godzinie 4.40 zmarł kard. Stefan Wyszyński. W tym roku mija 40 lat. „Żadnego programy nie zostawiam, dlatego, że mój następca nie może być skrępowany żadnym programem. Musi rozeznawać sytuację Polski i Kościoła z dnia na dzień i stosowanie do tego układać program” – powiedział podczas ostatniego spotkania z biskupami.
Objawy choroby nasiliły się na przełomie marca i kwietnia. Prymas czuł się źle. Ból fizyczny pogłębiał dodatkowo ból duchowy. Trwał Wielki Post. Kościół przygotowywał się do obchodów Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy, która wypadała wtedy 19 kwietnia. Badania przeprowadzono w warszawskiej klinice na Banacha. „Wydaje mi się, że jest to initium finis” (z łaciny: początek końca) – zanotował kardynał Wyszyński pod datą 1 kwietnia, choć diagnoza nie była jeszcze znana. Gdy ją postawiono brzmiała – to nie rak. Niespełna dwa tygodnie później potwierdzono jednak obecność komórek nowotworowych w jamie brzusznej. Nowotwór trzustki w zaawansowanej aktywności – orzekli lekarze. Mimo bólu i narastającego osłabienia prymas starał się nadal pracować. Wciąż też prowadził swoje codzienne zapiski. Ostatnią notatkę zrobił 12 maja, w 35. rocznicę swoich święceń biskupich. Tego dnia po raz ostatni odprawił (koncelebrował) Mszę świętą. Nazajutrz, 13 maja, na Placu św. Piotra w Rzymie strzelano do Jana Pawła II. Wyszyński miał poważne zaburzenia oddychania więc mu nie powiedziano. Zrobiono to dopiero następnego dnia. Prymas zmobilizował wtedy wszystkie siły i nagrał przemówienie, które odtworzono podczas Mszy św. w katedrze warszawskiej. To właśnie wtedy prosił, by wszystkie modlitwy ofiarowywać nie za niego, ale za papieża.
Ostatnie dni
„W tych ostatnich tygodniach był niezwykle cierpliwy, nigdy o nic sam nie prosił, trzeba było pytać, albo domyślać się, czy przewrócić, czy w czymś ulżyć” – pisała s. Józefa Kozieł, pielęgniarka szpitalna, która była przy prymasie w czasie jego choroby i umierania. Siostra Józefa prowadziła dziennik, w którym notowała swoje przemyślenia i obserwacje. Jak przyznała, nie miała nigdy pacjenta tak wysokiego rangą i zarazem tak pokornego i cichego. „(…) sam nie występował z żadną prośbą. A przecież wszystko bolało, trudno wyobrazić sobie jak bardzo – pisała. – Kiedyś zdradził się mimo woli mówiąc: «Ciekaw jestem czy Ojca Świętego też tak bolą plecy od leżenia jak mnie». Siostra wspomina w swoich zapiskach, że prymas „nigdy się nie skarżył, nie jęczał, a przecież zabiegi męczyły go bardzo. „Niektóre – relacjonowała – trwały bardzo długo, np. punkcja trwała czasem cztery godziny i tak przez ten czas leżał z igłą w brzuchu, prawie nieruchomo”. 16 maja kard. Wyszyński przyjął sakrament namaszczenia chorych. Pożegnał się wtedy ze współpracownikami z Instytutu Prymasowskiego. Nazajutrz, na wózku inwalidzkim, po raz ostatni był na spacerze w przydomowym ogrodzie. 20 maja do jego pokoju przyniesiono kopię obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Stan prymasa pogorszył się na tyle, że nie mógł już udać się do swojej domowej kaplicy, mimo to 22 maja uczestniczył w posiedzeniu Rady Głównej Episkopatu. Chciał się podziękować i pożegnać się z biskupami. 25 maja zadzwonił z Kliniki Gemelii ranny Jan Paweł II. Trzy dni później prymas zmarł. Było święto Wniebowstąpienia Pańskiego.
Cisza i spokój
Świadectwo ostatnich godzin życia prymasa pozostawił jego ówczesny sekretarz ks. Bronisław Piasecki. W środę 27 maja ok. godziny 11.00 kardynał przyjął ostatnią w życiu komunię świętą. Potem zapadł w głęboki, ciężki sen, tracąc – jak pisze ks. Piasecki – kontakt z otoczeniem. O północy odprawiona została Msza święta. Przy łóżku prymasa czuwali lekarze, s. Józefa i domownicy. Po Mszy św. do łóżka umierającego podeszła Maria Okońska, jedna z jego najbliższych współpracownic i powiedziała, że wszyscy się za niego modlą. Prymas otworzył oczy i spojrzał na nią przytomnie. Siostra Józefa zanotowała, że było to jego ostatnie spojrzenie. Dwie godziny później zaczęła się agonia. Prymas umierał jak ludzie „starej daty”, z gromnicą w ręku, otoczony nieustającą modlitwą za konających. O 4.40 przestał oddychać, lekarze stwierdzili zgon. „Tej ostatniej chwili towarzyszy cisza i spokój” – zapisał ks. Piasecki, a s. Józefa potwierdza: „Ksiądz Prymas zgasł, po prostu dopaliło się to piękne życie. Tyle lat jestem pielęgniarką, tylu chorym towarzyszyłam w ich ostatniej chwili życia, ale tu był niespotykany spokój i majestat śmierci, a może to było samo życie, które stało się Spełnieniem”.
Ile Ty masz czasu? Czy Ty naprawdę masz czas, czy nie łudzisz się? Czas jest złudnym pojęciem! Gdy masz kawałek chleba w dłoni, wiesz, co posiadasz, ale Ty mówisz: mam czas. Cóż Ty właściwie posiadasz? Może to, o czym myślisz, że masz, już nie jest Twoje?!
Kard. Stefan Wyszyński
Testamentu nie zostawiam
Ciało prymasa złożono do trumny rankiem. Na piersi miał krzyż biskupi z wizerunkiem Matki Bożej Jasnogórskiej. Zgodnie z wolą zmarłego trumnę zamknięto i przeniesiono do sali audiencyjnej. Tłumy ściągały na Miodową, by oddać hołd i pożegnać „niekoronowanego króla Polski”. O godzinie 17.00 trumnę przewieziono do kościoła seminaryjnego na Krakowskim Przedmieściu. Kronikę filmową z zapisem tych wydarzeń można dziś zobaczyć na YouTube. Nieprzebrane tłumy ludzi pod parasolami czekają cierpliwie w kilometrowych kolejkach. Żegnano prymasa trzy dni i noce. Msza pogrzebowa sprawowana była 31 maja na warszawskim Placu Zwycięstwa (dziś Plac Piłsudskiego), pod tym samym krzyżem, pod którym dwa lata wcześniej Jan Paweł II wypowiedział znamienne dla losów Polski słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi!” Eucharystii przewodniczył specjalny papieski wysłannik kard. Agostino Casaroli. Wśród koncelebransów był m.in. kard. Joseph Ratzinger, wówczas arcybiskup Monachium i Fryzyngi. Napisaną przez papieża Jana Pawła II homilię odczytał kard. Franciszek Macharski. Prymas Tysiąclecia nie zostawił żadnego testamentu pastoralnego, bo jak sam mówił: „przyjdą nowe czasy, które wymagają nowych świateł, nowych mocy, i Bóg je da w swoim czasie”. To samo powtórzył na ostatnim spotkaniu z biskupami: „Powiedziałem już, że żadnego programy nie zostawiam, dlatego, że mój następca nie może być skrępowany żadnym programem. Musi rozeznawać sytuację Polski i Kościoła z dnia na dzień i stosowanie do tego układać program. (…) Wszystkie nadzieje to Matka Najświętsza. I jeżeli jaki program – to Ona”.
Co Ty właściwie masz?
W jednym z gnieźnieńskich kazań kard. Stefan Wyszyński pozostawił ciekawą refleksję o przemijaniu, któremu współczesny świat tak usilnie stara się zaprzeczyć: „«A Ty, o Panie, na początku ziemię ukształtowałeś i dziełem rąk Twoich są niebiosa. One przeminą, a Ty pozostaniesz. I wszystko jako szata zwiotczeje i odmieni się, i będą odmienione, a Ty jeden i ten sam zawsze pozostaniesz i lata Twoje nie ustaną» (Ps 101, 26-28). Te słowa tak głębokie ukazują nam, że wszystko przemija, wszystko odchodzi. Cała najbardziej radosna czy najbardziej bolesna rzeczywistość przemija, ale «Ty zawsze jeden i ten sam pozostajesz i lata Twoje nie ustają». To tylko my, żyjący lat dwadzieścia, trzydzieści, pięćdziesiąt czy osiemdziesiąt, chodzimy z kalendarzem, to tylko my raz po raz zaglądamy doń, gorączkowo chwytamy za zegarek, by sprawdzić, ile mamy czasu. Ile Ty masz czasu? Czy Ty naprawdę masz czas, czy nie łudzisz się? Czas jest złudnym pojęciem! Co Ty właściwie masz? Co to jest czas? Gdy masz kawałek chleba w dłoni, wiesz, co posiadasz, ale Ty mówisz: mam czas. Cóż Ty właściwie posiadasz? Może to, o czym myślisz, że masz, już nie jest Twoje?! (…) Wszystko przemija, jak pory roku. Liść się rozwija w drzewo, rośnie, kwitnie, kwiat opada i owoc wydaje. Człowiek pożywia się, wzrasta, starzeje, odchodzi i zapada w ziemię. Ziemia przyjmuje owoc ciała, ale jest pokorną służebnicą Pańską, odda więc to, co jest Bożego – Bogu. Przyjdą dni, gdy nasze ciała oczyszczone podniosą się na zew Ojca z ziemi i staną przed Tym, który nie umiera, którego lata nie ustają”.
W rocznicę śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego 28 maja o 18:00 w katedrze gnieźnieńskiej sprawowana będzie Msza św. pod przewodnictwem Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka, z homilią ks. inf. Bogdana Czyżewskiego, dziekana Kapituły Prymasowskiej. Zapraszamy do udziału i do duchowej łączności za pośrednictwem transmisji online dostępnej na stronie i facebooku.