To czyńcie na moją pamiątkę

Wieczernik. Nie wiemy, jak wyglądał ten historyczny. Czy ktoś Jezusowi i apostołom usługiwał. Ewangelista Marek wspomina tylko o sali dużej i „usłanej” czyli najprawdopodobniej wyłożonej matami lub dywanami do siedzenia i leżenia. W Wieczerniku odnajdujemy źródło Eucharystii. Kapłan trzymając dziś w rękach wysoko podniesione postaci Chleba i Wina czyni to samo, co Chrystus dwa tysiące lat temu.

Słowa ustanowienia Eucharystii wypowiedziane przez Jezusa w czasie ostatniej wieczerzy są jednymi z najwcześniej zapisanych słów Pańskich. Odnajdujemy je w Ewangeliach i w I Liście św. Pawła do Koryntian. Przez te słowa wygłaszane przez kapłana in persona Christi dokonuje się w czasie Mszy św. konsekracja darów chleba i wina, które od tego momentu są świętymi postaciami Ciała i Krwi Pańskiej. Trzeba jeszcze raz mocno zaznaczyć – pisze w książce „O Mszy św. najprościej” znany już dobrze czytelnikom ks. prof. Jerzy Stefański – że to nie słowa kapłana dokonują konsekracji, lecz słowa Chrystusa powtarzane przez celebransa. Poprzez wypowiedziane przez Chrystusa w Wieczerniku: „To jest Ciało moje…”, „To jest Krew moja…” dokonuje się ofiara eucharystyczna. Wtedy, w Wieczerniku, Chrystus uprzedzając Ofiarę Krzyża na Golgocie, dał nam swoje ciało i krew w darze dla nas i za nas. Równocześnie polecił sprawować to misterium aż do swojego powtórnego przyjścia.

Pesach

W Ewangelii wg św. Mateusza czytamy: „W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: «Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?» On odrzekł: «Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: „Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami». Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę” (Mt 26, 17-19). Czym była Pascha? Słowo to – jak wyjaśnia ks. Stefański – jest pochodzenia aramejskiego i hebrajskiego i w szerszym znaczeniu wyraża „przejście” związane z wyjściem Żydów z niewoli egipskiej w XIII wieku przed Chrystusem. To historyczne wyjście Żydzi upamiętniali co roku uroczystymi obchodami połączonymi z zabiciem i spożyciem baranka. Pascha przypadała zawsze w szabat po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Dzień ten był obwarowany wieloma surowymi przepisami i normami. Jego centrum stanowiła uczta paschalna zawierająca wiele rytualnych elementów. Pisze Henri Daniel Rops w książce „Życie codzienne w Palestynie w czasach Chrystusa”: „Najpierw maczano przaśny chleb w czerwonym sosie, zwanym charoseth; potem biesiadnicy wypijali dwa pierwsze kielichy, a między jednym a drugim po kilka kropel słonej wody, na pamiątką łez egipskich (…) Jedli jagnię z «gorzkimi jarzynami», z ostrymi (…) przyprawami. W końcu wypijali następne dwa przepisowe puchary…”. Używano rąk i noży. Widelców wówczas nie znano. Chleb mający kształt placków rozrywano palcami i nim nabierano sos. W gronie rodziny i przyjaciół wolno było sięgnąć po jedzenie do misy bezpośrednio ręką, ale wkładanie jej do naczynia równocześnie z innym gościem było nietaktem i zapowiedzią nieszczęścia. My wiemy, że w ten sposób Jezus wskazał na Judasza, który go zdradził.

To nie symbol

Jak wspomniano żydowska uczta paschalna obwarowana była wieloma przepisami, których przestrzeganie było surowo nakazane. Bardzo więc musieli się zdziwić apostołowie, gdy Jezus dodał do niej nowe, jak pisze ks. Stefański rewolucyjne treści. Wziął do rąk chleb i powiedział: „to jest moje Ciało za was wydane”. Podobnie uczynił z kielichem wina ogłaszając, że to Jego krew jako zapowiedź Nowego Przymierza okupionego przelaną krwią. Chrystus – wyjaśnia ks. Stefański – zerwał z symboliką Starego Przymierza i ustanowił nową ofiarę, złożoną z Jego życia. Odtąd to On jest „ofiarą paschalną” w miejsce dotychczasowego baranka paschalnego. To dla nas i za nas „będzie wylana krew nowego i wiecznego Przymierza na odpuszczenie grzechów”. Równocześnie jednak nad zapowiedzią śmierci w czasie Ostatniej Wieczerzy góruje tajemnica życia wiecznego, radosnego i pełnego nadziei. I dzisiaj – pisze dalej liturgista – kiedy kapłan odważa się wypowiadać te biblijne słowa Chrystusa mające moc konsekracyjną, ma on świadomość, że dotyka serca naszej wiary. Dlatego wypowiada je z takim namaszczeniem. Dlatego dwukrotnie przyklęka. Dlatego w tym czasie wszyscy spoglądający na podniesione postaci klęczą w postawie adoracyjnej. Dlatego niekiedy biją dzwony albo słychać uderzenie w gong. Dlatego w tym właśnie momencie ma niekiedy miejsce okadzanie albo – w szczególnie uroczyste dni – rozbrzmiewa specjalny hejnał. Warto tu zwrócić uwagę, że nasze klęczenie w tym momencie nie ma charakteru pokutnego, ale adoracyjny, uwielbieniowy.  Kapłan trzymając w rękach wysoko podniesione postaci Chleba i Wina czyni to samo, co Chrystus dwa tysiące lat wcześniej. Zawsze jest to ta sama Eucharystia. Kapłan powtarza tutaj za Chrystusem, że czyni to na Jego pamiątkę. Chodzi o uobecniające wspomnienie samego Chrystusa. To bardzo ważny artykuł naszej wiary! – podkreśla ks. Jerzy Stefański. – Staje bowiem przed nami stale ten sam realny Jezus Chrystus, a nie jakiś Jego historyczny, zamglony obraz czy jakieś „wspomnienie”. To On sam – żywy – jest wśród nas. To o Niego chodzi, o Jego bliskość, o Jego ofiarowanie się za nas i dla nas. Tak od samego początku głosił nasz Kościół. Wszystkie błędne nauki zawsze zaczynały się od własnej, nowej interpretacji biblijnych świadectw opisujących Wydarzenie Wieczernikowe (por. np. twierdzenia protestantów, dla których słowa Chrystusa „to jest Ciało moje…” oznaczają zaledwie: „to symbolizuje Ciało moje”). Nie wolno fałszować Pisma Świętego.

Wieczerza Fra Angelico

Wróćmy jeszcze do biblijnego Wieczernika. Nie wiadomo jak on wyglądał. Nie wiadomo też, czy ktoś Jezusowi i apostołom usługiwał. Ewangelista Marek wspomina tylko o sali dużej i „usłanej” czyli najprawdopodobniej wyłożonej matami lub dywanami do siedzenia i leżenia. W starożytnym świecie, także w Palestynie czasów Chrystusa, główne posiłki spożywano często na półleżąco. Z Ewangelii wiemy również, że zanim apostołowie zaczęli jeść, Jezus zdjął tunikę, przepasał się prześcieradłem i umył im nogi. Motyw ten, jak i samą Ostatnią Wieczerzę, najczęściej widujemy na obrazach i freskach, także tym najbardziej znanym Leonarda da Vinci. Malowidło widoczne powyżej jest o prawie pół wieku młodsze i wyszło spod pędzla innego wielkiego twórcy wczesnego renesansu – Guido di Pietro, czyli Guido syna Piotra znanego jako Fra Angelico. Był dominikaninem. Większość dzieł namalował we Florencji i Rzymie. Mówi się, że nie brał pędzla do ręki dopóki nie odmówił modlitwy, a gdy malował Chrystusa na krzyżu, tak bardzo identyfikował się z cierpieniem Zbawiciela, że płakał. Fra Angelico znaczy Brat Anielski. I też Zwiastowanie z udziałem Anioła Gabriela należy do jego najbardziej znanych dzieł, choć jest jednym z wielu równie pięknych. Malując Ostatnią Wieczerzę Fra Angelico nie wymyślał, ani nie wyobrażał sobie Wieczernika. Po prostu „zaprosił” Jezusa i apostołów do refektarza w swoim klasztorze. Sala, co widać i można sprawdzić do dziś, mieściła się na piętrze. Przez niewielkie okna widać budynki stojące naprzeciwko. Po prawej stronie obrazu artysta umieścił nawet studnię  stojącą na klasztornym podwórzu. W sali nie ma jednego długiego stołu jak na wielu innych przedstawieniach Ostatniej Wieczerzy. Apostołowie siedzą przy stołach ustawionych pod ścianami pod kątem prostym. Jest ich tam ośmiu. Pozostali czterej klęczą po prawej stronie obrazu, a ich wcześniejszą obecność przy stole sygnalizują cztery puste stołki. Ciekawostką jest aureola jednego z nich, wyraźnie ciemniejsza. Niektórzy dopatrują się w tej postaci Judasza. Ciekawa jest też postać kobiety klęczącej po lewej stronie. Być może to Maryja, Matka Jezusa. Stoły są puste, nakryte jedynie białym obrusem. Jezus zaś podaje apostołom komunię świętą. I pod takim tytułem obraz ten jest (mało) znany.

B. Kruszyk
Fot. Wikipedia

cd. wtorek 2 sierpnia

26 lipca 2022