Tu modlisz się każdym krokiem
„Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie” – to hasło Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Dlaczego ekstremalna? Bo w nocy, w milczeniu, długo, w spotkaniu z własną słabością. W nocy z 27 na 28 marca z Bydgoszczy do Torunia szło prawie 300 osób, wśród nich siostry franciszkanki i obliczanki z Gniezna oraz młodzi z Diecezjalnego Duszpasterstwa Młodzieży.
Ekstremalna Droga Krzyżowa to stosunkowo nowa i coraz popularniejsza forma przeżycia misterium Męki Chrystusa. Jej inicjatorem jest ks. Jacek Stryczek – ten sam, który wymyślił Szlachetną Paczkę. Cel to samodzielne przejście Drogą Krzyżową z medytacją, w milczeniu, które obowiązuje przez cały czas, z wyjątkiem wspólnego odczytywania rozważań i modlitwy przy stacjach. W piątek 27 marca, w Ekstremalną Drogę Krzyżową z Bydgoszczy do Torunia wyruszyło prawie 300 osób, wśród nich siostry franciszkanki: s. Izabela i s. Justyna, siostry obliczanki: s. Agata i s. Paulina i młodzi z Diecezjalnego Duszpasterstwa Młodzieży: Anna Dopieralska, Anna Wierzbicka, Weronika Zielińska, Wojciech Znaczko i Przemysław Wilk. Dla wszystkich było to doświadczenie wyjątkowe.
s. Izabela Ewa Romak
Doświadczyłam kryzysu ok. 13 kilometra, gdy byłam przekonana, że przeszliśmy blisko 20. Czy dam radę? Pan Jezus dał. Rozważania poszczególnych stacji pokrywały się z przeżyciami własnej słabości – były dużą pomocą. Prawdą jest to, co zamieścili organizatorzy na stronie EDK, że w którymś krytycznym momencie – jako jedyna motywacja posuwania się naprzód – zostaje tylko wiara, bo już nawet gorycz porażki, że się nie udało, nie byłaby wystarczającym bodźcem, by się podnieść. To nie jest pielgrzymka z wypełnionym szczelnie czasem i długimi postojami. Tu zmierzasz do celu pozostając z Bogiem i z sobą samym, zatrzymując się, by krótko rozważyć stację, złapać oddech i ruszyć dalej. Modlisz się każdym krokiem, kłócisz się z Bogiem, uwielbiasz Go, a chwilami starasz się wyrównać oddech i po prostu dojść choć do następnej stacji. Bo przecież będzie Matka, pomoże Szymon, zbliży się Weronika… Nie mogłam powstrzymać wzruszenia, kiedy patrzyłam na majaczące światełka lampek pielgrzymich i dotarło do mnie, że ci wszyscy ludzie tutaj, ale też w całej Polsce, gdzie odbyło się ponad sto takich dróg, naprawdę nie mają innej motywacji niż miłość do Ukrzyżowanego. Przecież to jakieś 20 tysięcy ludzi! Jasne, każdy miał intencje, swoje krzyże, ale to by nie wystarczyło, gdyby nie Miłość! Boże, ile osób Ciebie kocha! Młodych ludzi! Piękne były te umęczone dziewczyny, ci chłopcy, starający się być twardymi! Niezwykły był wschód słońca, gdy z gęstej ciemności zaczęły się wyłaniać zarysy drzew, gdy ptaki rozpoczęły prawdziwy koncert. Całe stworzenie wielbi Boga!
Anna Wierzbicka
Ekstremalna Droga Krzyżowa, trasa Bydgoszcz – Toruń. Szybka, spontaniczna decyzja. Idziemy? TAK! 44 km i ponad 10 godzin wędrówki w milczeniu i rozważaniu stacji Drogi Krzyżowej. W sercu intencje, ból, zmęczenie, ciemność i mgła, która zasnuwa drogę, momenty kiedy „idąc się śpi”. To nie przesłania celu wędrówki. ON idzie obok, w trudniejszych chwilach przypomina o tym krzyż trzymany w dłoni i kołaczące się w głowie słowa pieśni: „W swe ramiona mnie weź mocą krzyża dodaj sił…”. Ta Droga pozwala doświadczyć zaufania i Jego Miłości. Niesamowite doświadczenie spotkania z Jezusem i drugim człowiekiem.
Weronika Zielińska
Ekstremalna Droga Krzyżowa – niesamowite spotkanie z Najwyższym i drugim człowiekiem. Obecność Pana odczuwałam na każdym kroku. To od Niego czerpałam siły. Całonocne milczenie pozwoliło mi jeszcze głębiej zanurzyć się w rozważaniach poszczególnych stacji i bardziej wejść w relację z Jezusem. On kroczył tuż obok mnie… Dzieliłam się z Nim moimi przemyśleniami, prośbami, podziękowaniami. Rozmawiałam z Nim i szukałam wsparcia, by dać radę przejść te 44 kilometry. Wielu osobom towarzyszyło zmęczenie, senność, ból, chłód… Z Panem Jezusem wszystko to dało się przezwyciężyć. Wystarczyło zaufać i już się nie lękać! Kilka godzin po zakończeniu EDK jestem zmęczona, ale ogromnie szczęśliwa! Pan wypełnił mnie swoją Miłością! Przelał swą Krew, by mnie zbawić! Nie ma większej Miłości od tej, gdy Ktoś oddaje swe życie, bym ja mogła żyć. Amen!
Anna Dopieralska
Jezus pokazał, jaka droga prowadzi do ostatecznego zwycięstwa, do Zmartwychwstania. Pierwszy przeszedł tę drogę. My próbowaliśmy poczuć jej namiastkę i trochę zbliżyć się do cierpienia, jakie odczuwał. Krok za krokiem, pokonując kolejne kilometry, zbliżałam się do celu, ale też do kresu swoich możliwości. Fizyczne i psychiczne zmęczenie dawało o sobie znać. Ogromny dyskomfort, otępienie umysłu, senność nie do pokonania – po prostu ekstremalne wyczerpanie. A myślałam, że jestem bardziej wytrzymała. I w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że sama nie dam rady, że potrzebuję pomocy i wsparcia drugiej osoby. Trzeba było odrzucić swoje myślenie o niezależności i samowystarczalności, dać się poprowadzić. Nikt jednak nie może przejść za mnie tej drogi. Razem z innymi, nie o własnych siłach, ale na swoich nogach doszłam do wyznaczonego celu. I wiem, że gdyby nie było w tym Pana Boga, to nie przeżyłabym tak tej drogi. Nie miałaby zresztą sensu, bo po co iść 10 godzin 44 km w nocy skoro można w niecałe 30 minut pokonać tę samą trasę w komfortowych warunkach? No właśnie, po co? I dlaczego Jezus poszedł na krzyż tyle przy tym cierpiąc? Pytania same cisną się na usta. Chociaż nie do końca mogę znaleźć na nie odpowiedź, bo po ludzku nie da się chyba tego wyjaśnić, to w pewien sposób EDK pozwoliła mi zbliżyć się do tej tajemnicy. Tajemnicy Miłości Bożej.
Przemysław Wilk
Ekstremalna Droga Krzyżowa była dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Podobała mi się forma wędrówki w małych grupach, choć na horyzoncie zawsze widziałem innych pielgrzymujących. Rozważania, na ogół dobrze dobrane i mocne, czasami jednak raziły sztucznością, niepotrzebnym pozowaniem na „macho”. Mimo to, EDK wywarła na mnie dobre wrażenie. Połączenie nabożeństwa Drogi Krzyżowej z dużym wysiłkiem fizycznym jest – moim zdaniem – trafionym pomysłem.
BK KAI
Fot. DDM Wiosło