Umrzeć z nadziei
„Nie można pozostać obojętnym, gdy ktoś cierpi i umiera. Nie wolno go wtedy opuścić i zostawić. Nie wolno zapomnieć i zlekceważyć, przejść obok tego, co się mu przydarza, nie wolno uciec” – mówił abp Wojciech Polak podczas gnieźnieńskiego nabożeństwa „Umrzeć z nadziei”, kończącego tydzień modlitw za uchodźców, którzy zginęli w drodze do Europy.
„Mieli w sercu nadzieję, że znajdą ocalenie, a połączyła ich śmierć. Czy Bóg o nich zapomniał? Dlaczego nie przyszedł z pomocą? Czy ich los był Mu obojętny? Ty i ja wiemy, że na te pytania nie ma po ludzku odpowiedzi” – mówił w homilii Prymas Polski dodając, że istnieje zło, którego nie da się wytłumaczyć i którego żadną miarą nie da się usprawiedliwić. I w takich sytuacjach trzeba spojrzeć na Jezusa i Jego pytać. On jest w tych wszystkich, którzy cierpią, w głodnych, spragnionych, wygnanych, uchodźcach i przybyszach. „Jezus mówi: jestem głodny, jestem spragniony, jestem przybyszem, jestem nagi, jestem chory, jestem w więzieniu. Nie mówi, że to jest jedynie pięknie brzmiąca metafora. To jest Ewangelia. Jezus jest w nich. Jest tak zjednoczony z nimi, że tworzy niemal jedno ciało. Ta jedność ciała znalazła szczególny wyraz na krzyżu. Wpatrując się w krzyż, zobaczymy obecność Boga w tych wszystkich krzywdzonych i cierpiących, w umierających po drodze do Europy” – mówił abp Polak.
Przestrzegał też przed znieczuleniem i obojętnością wobec cierpienia, które powielane w licznych medialnych przekazach staje się dla wielu jedynie chłodnym newsem. Te obrazy – mówił – mają być wezwaniem, a może nawet wyrzutem sumienia, że nie można pozostać obojętnym, gdy ktoś cierpi, gdy umiera, że nie wolno go wtedy opuścić i zostawić, nie wolno zapomnieć i zlekceważyć, nie wolno przejść obok tego, co się mu przydarza, nie wolno uciec do tak zwanej naszej własnej rzeczywistości, nie wolno powiedzieć, że uchodźcy to nie nasz problem, nie nasza sprawa. „To jest właśnie nasza sprawa, bo to jest sprawa Jezusa” – przekonywał. „Możesz żyć w złudnym świecie, który tak cię zabawi i otumani, który tak cię przestraszy i szczelnie zamknie w sobie, że nic już nie zobaczysz i nie dostrzeżesz poza sobą samym. Możesz prosić i zabiegać o bliskość Boga, ale nie widzieć, że tylko wtedy, gdy rozerwiesz kajdany zła, zaczniesz z innym dzielić się chlebem, przyjmiesz tułacza, wtedy prawdziwie Go spotkasz” – tłumaczył metropolita gnieźnieński.
Powtórzył też słowa papieża Franciszka, który biskupom polskim zebranym na Wawelu powiedział, że „istnieje cała reforma, którą należy podjąć na poziomie globalnym, odnośnie przyjęcia imigrantów. Ale – dodał zaraz – to jest kwestia relatywna: absolutne jest serce otwarte na przyjęcie. To jest absolutne! Z modlitwą, wstawiennictwem uczynić to, co mogę”. „Nie o dyskusje więc wokół uchodźców nam chodzi. Nie o roztrząsanie tego, czy i jak ich przyjmować. Zróbmy teraz to, co my możemy. Okażmy współczucie – stwierdził Prymas i słowami Franciszka prosił: wszyscy możemy mieć otwarte serce i modlić się w parafiach. Modlić się i prosić dla siebie o dar łez, o łaskę płaczu nad naszą obojętnością, nad okrucieństwem, jakie jest w świecie, w nas, ale również w tych, którzy bezimiennie podejmują decyzje polityczne czy społeczno-gospodarcze, które otwierają drogę do tych ludzkich dramatów”.
W czasie nabożeństwa, które odbyło się w gnieźnieńskiej farze, modlono się za tych znanych z imienia i tych, których imię znane jest już tylko Bogu. Za dzieci, kobiety, mężczyzn i ludzi młodych. W intencji wszystkich młodzież zapalała świece pod zdjęciem ratownika wynoszącego z morza ciało trzyletniego chłopca. Modlono się za Syrię i ludzi ginących w oblężonym Aleppo. Za Wszystkie kontynenty, w tym Europę, by nie negowała samej siebie wznosząc mury i zwiększając dystanse oraz o rozbrojenie przyczyn nienawiści i odnalezienie źródeł pokoju. Przed nabożeństwem Wincentyńska Młodzież Maryjna przedstawiła pantomimę nawiązującą do tematu modlitwy. O dramacie ludzi wciąż ginących w drodze do lepszego i bezpieczniejszego świata przypominały zdjęcia i zniszczone kamizelki ratunkowe, z których jedną złożono u stóp ołtarza, na którym ustawiono krzyż.
B. Kruszyk KAI
Fot. B. Kruszyk